Rozdział XXIII Znajomi nieznajomymi

22 0 0
                                    

          Wraz z Daisy stałyśmy i przyglądałyśmy się wrogom. No raczej pozostałościom, które po nich zostały. Nie uśmiecha mi się ich sprzątać. Spojrzałam w dal i ujrzałam jak wielkie cielsko maciory zaczyna się rozpadać na kawałki. Był to okropny widok. Zastanawiające jest to, że Uranos teraz dołączył do walki, czyżby świnia nie była przypisana żadnemu herosowi?

– Musimy się zbierać. – Brunetka kopnęła hełm potwora. – Jest coraz groźniej. Wróg jest coraz bliżej Olimpu.

Westchnęłam i poprawiłam zbroję. Na dłuższą metę była strasznie niewygodna. Jak w czymś takim można chodzić? Nigdzie nie widziałam naszych bogów. Pewnie dołączyli do walk wraz z innymi domkami. Poczułam jak energia zaczęła się we mnie burzyć. Jak tak dalej pójdzie to coś przypadkiem zniszczę albo zamienię w lotki. Co się dzieje?

– Wiem, że jesteś przerażona tym, co się stało. – Dziewczyna do mnie podeszła i położyła rękę na ramieniu. Nie zachwiała się przy wykonywaniu tej czynności, była pewna gdzie znajduje się moje ramię.

– Zabijanie potworów nigdy nie będzie należeć do moich ulubionych czynności.

Córka Demeter pokręciła głową i wskazała ręką kierunek. Podniosłam brew do góry, bo nic nie rozumiałam.

– Będziemy się kierować na południowy wschód. Annabeth nie radzi sobie z obroną. – Chciałam już ruszyć, kiedy poczułam, że dziewczyna mnie szarpie. – Szybciej będzie jak pójdziemy dołem.

Popatrzyłam na nią jak na wariatkę. Dołem? Jęknęłam, a ta się uśmiechnęła. Zołza jedna. Uderzyła noga o ziemię, zrobiła skomplikowany ruch rękami i przed nami pojawiło się wejście. Złapałam się za nos.

– Oj nie marudź, będzie fajnie.

Coś ci nie wierzę, ale jak przystało zrobiłam pierwszy krok. Było strasznie ciemno, o tyle dobrze, że wszystko dobrze widziałam. Spojrzałam na Daisy i zobaczyłam, że też bez problemów sobie radzi. Nic dziwnego skoro sama kiedyś stwierdziła, że „Ziemia ją poprowadzi". Szliśmy w ciszy, jedynie wybuchy nad nami mogły sugerować, że jesteśmy coraz bliżej akcji. Brunetka, co paręnaście metrów tworzyła ciąg dalszy tunelu, a zasypywała tą część, którą przeszliśmy. Jeszcze ziemia by się osunęła, wtedy byłby przypał.

– Nie mówiłam o potworach, tylko o Sky'u.

Stanęłam jak wryta. Ma zamiar o nim rozmawiać? Dodatkowo Sky, a nie Uranos. Otrząsnęłam się i ją wyprzedziłam. Nie mam zamiaru, się nad tym rozwodzić. Jak widać dziewczyna miała inne zdanie, ponieważ przywaliłam nosem o ścianę, którą znienacka postawiła.

– Odbiło ci?! – Złapałam się za nos i do niej podeszłam. – Oni tam giną, a ty chcesz się w rozmówki bawić!? Życie Ci niemiłe?!

Brunetka nic nie odpowiedziała, tylko stworzyła dziurę nad nami.

– Jak chcesz iść, to droga wolna. – Cofnęła się i wskazała wydrążony otwór. – Tylko nie płacz, że się spóźnisz i zobaczysz trupy leżące na ziemi.

Popatrzyłam w górę i usłyszałam, jak wroga armia ściera się z obozowiczami. Z okrzyków, które do mnie doszły, mogłam wywnioskować, że wygrywamy, ale jak długo? Zrobiłam kilka wdechów i wydechów, potem się odezwałam.

– Dlaczego go bronisz? Nie rozumiem tego. Przecież on się cieszył z tego, co się działo z jego synem.

Daisy złapała się za łokieć i przygryzła wargę. Nawet nie „patrzyła" na mnie.

– Bo wiem jak to jest, kiedy widzisz upadek kogoś, kogo nienawidzisz całym sercem.

Zamrugałam kilkakrotnie. Po chwili dostrzegłam, że dziewczyna zaczęła drżeć. Podeszłam do niej i ją objęłam.

Dziecię BogówDonde viven las historias. Descúbrelo ahora