Kochani! Tradycyjnie, kiedy w tekście pojawi się tytuł "Jealous" (już w Staffie), serdecznie zapraszam Was do odpalenia gdzieś w tle tej piosenki❤

Długo zastanawiałam się nad wyborem piosenki, którą miałam zaprezentować na zbliżających się zajęciach w „Staffie". Chciałam pokazać jak najwięcej swojego warsztatu, jak najwięcej możliwości, bo — nie było czego ukrywać — bardzo chciałam dostać się do składu koncertowego.

Najbardziej zależało mi na pokazaniu mojej strony emocjonalnej w śpiewaniu — delikatnych dźwiękach, falsetach, dźwiękach płynących z dużą ilością powietrza. Jednocześnie chciałam pokazać, że umiałam również zaśpiewać mocniej, twardo postawić dźwięk. Naprawdę nie mogłam odszukać w głowie jakiejś piosenki, która łączyłaby wszystkie te elementy.

— Tylko może lepiej nie śpiewaj „Katharsis". — Uśmiechnął się Grzesiek, siedząc na łóżku w moim pokoju.

— Czemu?

— Jeszcze Domka pomyśli, że mnie żegnasz i zaczniesz dramatyzować dwa razy bardziej.

— Czyli ty też to widzisz! — Podniosłam głos, patrząc na niego z niedowierzaniem.

— Niczego nie widzę.

— Jak to nie? A co przed chwilą powiedziałeś?

— Powiedziałem to tylko z uwagi na twoje chore wymysły. Wszystko gra, Kama. Nie musisz się martwić. — Uśmiechnął się słodko.

Przewróciłam oczami.

— U ciebie wszystko gra. A ja zamiast cieszyć się na każde zajęcia jak rok temu, wzdycham ciężko z myślą, że będę przez trzy godziny oglądać, jak ona się do ciebie klei.

— Ona tylko ze mną rozmawia.

— Dobrze to ująłeś: tylko z tobą. Ja i Majka dla niej nie istniejemy.

— Chyba przesadzasz.

— Załóż okulary, jeśli tego nie widzisz. — Westchnęłam. — A ty co wybrałeś, skoro tak ci się zbiera na żarty?

— A co obstawiasz? — Uśmiechnął się figlarnie, podchodząc do mnie.

— Pewnie jakąś nutę złamanego serca, „Winny", „Impossible" czy inne takie.

— Jak ty mnie dobrze znasz — powiedział, obejmując mnie wokół szyi i cmokając w policzek.

— Serio wybrałeś jedną z nich?

— Przecież nie będę się powtarzał. Wziąłem „Let it go" od Jamesa Bay'a. — Uśmiechnął się szeroko.

— Że też ty zawsze potrafisz szybko znaleźć idealną piosenkę... — Westchnęłam ciężko, niezadowolona.

— Zazdrosna jesteś? — Wyszczerzył zęby.

I w tym momencie mnie oświeciło.

— „Jealous"! — krzyknęłam.

— Co: „jealous"? — Grzesiek popatrzył na mnie marszcząc brwi w geście niezrozumienia.

— Zaśpiewam „Jealous" — odparłam z szerokim uśmiechem.

— Co to?

— Nawet nie żartuj, że tego nie znasz. — Spojrzałam na niego, otwierając szeroko oczy.

— Czyli powinienem?

Szybko odpaliłam YouTube'a i wyszukałam piosenkę, o której mówiłam. Uwielbiałam fakt, że ten teledysk był taki prosty, pokazywał tylko jedną osobę wykonującą utwór, ale od tego człowieka biła taka szczerość, były wyczuwalne wszystkie jego emocje. Dodatkowo nie rozpraszały mnie żadne wyszukane widoki, tańce czy „atrakcje", a mogłam się wsłuchać, skupić się na tekście i na tym, co on ze sobą niósł. Kolejny raz się wzruszyłam, słuchając jej.

II. 6 decyzji, które zniszczyły mój światWhere stories live. Discover now