7

25 4 74
                                    

W ramach rekompensaty za poniedziałkową nieobecność, Grzesiek wpadł do mnie we wtorek po południu, co znacznie poprawiło mi humor, biorąc pod uwagę fakt, że odkąd poszedł do liceum, rzadko spotykaliśmy się po szkole, wyłączając czwartki.

Kiedy wracałam z dołu, z sokiem pomarańczowym w dwóch szklankach, usłyszałam dźwięki gitary dobiegające z mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Grześka siedzącego na dywanie i opartego o łóżko, z moim instrumentem w dłoniach, brzdękającego pierwsze dźwięki „Love yourself". Odłożyłam szklanki na biurko i usiadłam po turecku naprzeciwko niego. Wtedy spojrzał na mnie i zaczął śpiewać, a ja odwzajemniłam spojrzenie, uśmiechnęłam się i po prostu go słuchałam. To nie była piosenka o nas, to po prostu byliśmy my otoczeni i połączeni muzyką, zupełnie tak jak dawniej.

— Brakowało mi tego — powiedziałam, gdy skończył.

— A mi brakowało ciebie — odparł zbliżając się do mnie i unosząc mój podbródek, a następnie złączając nasze usta w lekkim pocałunku. Odłożył gitarę na bok i spytał: — Jaką piosenkę chciałabyś zaśpiewać na koncercie Kaczmarskiej?

— A skąd takie pytanie? — Zmarszczyłam brwi w geście niezrozumienia.

— A może najpierw odpowiesz?

— Ale Grzesiek, ja nie wiem! Skąd mogę wiedzieć, jaką mam wybrać, spokojną czy energiczną? Znam setki piosenek, nie wybiorę ci w ciągu sekundy jednej, którą będę chciała zaśpiewać na pierwszym, tak wyjątkowym koncercie!

— Dobrze kochanie, spokojnie. — Uśmiechnął się szeroko.

— To dlaczego pytasz?

— Bo pani Lena mnie dzisiaj złapała i poprosiła, żebym przekazał reszcie zespołu, by wybrali sobie piosenki na koncert. I chciałem dać ci pierwszeństwo, żeby nikt ci nie ukradł twojego wymarzonego występu.

— Ale jak to? To Kaczmarska nie będzie nam przydzielać utworów? Żeby to wszystko było spójne i tak dalej?

— Skarbie, ona nie zna nas wszystkich, nie wie, kto jak będzie brzmiał w której piosence. Gdyby każdemu z nas miała poszukać odpowiedniej, zajmie jej to wieczność. Chodzi o to, żebyśmy przygotowali swoje propozycje i je jej przekazali. Wtedy ona spróbuje skleić to w jedną całość, a jeśli coś nie będzie jej grało, wtedy zmieni piosenki pojedynczym osobom, rozumiesz?

— Jasne... — odparłam. — A ty już coś wybrałeś?

— Może tak, może nie. — Uśmiechnął się figlarnie.

— No powiedz, proszę!

— Najpierw ty. Chcesz coś wybrać teraz, czy mam od razu robić grupę na Mesie i dać znać innym?

— Oczywiście, że zaczekaj! — zaoponowałam, wstając i idąc w stronę laptopa, by przeglądnąć swoje playlisty na Spotify. — Ja zaraz coś ogarnę.

Dziesięć minut szukania wystarczyło, żebym przypomniała sobie wszystkie fantastyczne piosenki, o których istnieniu na moment zapomniałam. I wtedy dopiero zaczął się problem.

— Grzesiek, na co ja mam się zdecydować? — westchnęłam. — Mam tylko jedną piosenkę, a tyle możliwości!

— Jeszcze przed chwilą nie byłaś w stanie podać mi jakiejkolwiek jednej, a teraz masz ich z dziesięć. Jesteś najlepsza, Kama. — Parsknął śmiechem.

— To ani trochę nie jest śmieszne!

— Słońce, wiesz, że możesz sobie zostawić trochę na resztę koncertów? — Uśmiechnął się do mnie szeroko.

II. 6 decyzji, które zniszczyły mój światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz