Rozdział 1 | Zły dzień

384 12 5
                                    

Poniedziałek zaczął się spokojnie. W mieście Trost na południu kraju Rose, poranek był chłodny i usypiał jeszcze tych co dopiero wstali. Słońce zapowiadało kolejny pogodny dzień. Na komisariat policji przyszedł posterunkowy Eren Jeager. Swoją zmiane zaczynał za pięć minut i jeszcze zanim zaczął, wiedział, że to będzie zły dzień. Wiedział to głównie dlatego, że miał niesamowitego kaca i jak to po dobrym piciu, obudził się nie w swoim mieszkaniu, zupełnie nic nie pamiętając. Mieszkanie było puste i nie miał czasu doszukiwać się czyje ono było. Pospieszył do wyjścia i udał się w bardziej znanym kierunku - drogą do pracy.

W biurze czekał na niego starszy aspirant Hannes, niemal gotowy do drogi. Mimo wczesnej godziny, z zapałem odwrócił się w stronę młodszego kolegi. Zawołał:

- Późno jesteś, Eren! Powinieneś przychodzić co najmniej dziesięć minut przed zmianą.

- Przepraszam za spóźnienie. To się więcej nie powtórzy.

Hannes zauważył roztargnienie młodszego. Zbliżył sie i położył dłoń na jego ramieniu wspierająco. Spojrzał z bliska w jego oczy i uśmiechnął się.

- Nie martw się, nie gniewam się. A teraz głowa do góry, Eren. Czeka nas wspaniały dzień pracy!

Eren zmarszczył brwi trochę niedowierzając. Spojrzał na swojego partnera beznamiętnie tak, że aż w jego oczach kolor zbladł. A miał ładne oczy - zielone. Był brunetem, miał trochę przydługie włosy i miał dobrze zbudowane ciało. Nadawał się do roboty policjanta, lecz w szeregach służb mundurowych spodziewał się czegoś bardziej ekscytującego niż to co spotkało go do tej pory - wlepionych kilka mandatów, upomnień kierowcom, pieszym, pijącym w miejscu publicznym lub niewielkim knypkom.

- Za dwie minuty ruszamy - oznajmił Hannes. - Będę czekać w samochodzie.

- Dobrze!

Starszy aspirant wyszedł i poszedł do samochodu. Eren zdjął swoje ubrania i założył mundur. Zapiał wszystkie guziki koszuli, pasek w spodniach, zasznurował saperki i założył jeszcze bluzę. Zabrał ze swojej szafki broń, swoje uzbrojenie, swoje dokumenty, telefon i wtedy był gotowy. Poprawił jeszcze włosy i poszedł do auta.

Kiedy wsiadł na miejsce pasażera, Hannes oznajmił:

- Spóźniłeś się.

- Przepraszam, panie Hannes - powiedział przekonująco. Skruszony dodał: - Miałem ciężką noc...

- Ach tak? A co robiłeś w niedzielę wieczorem? Wyglądasz jakbyś pił do ściany.

Hannes odpalił auto, a Eren odchrząknął. Nie dał partnerowi odpowiedzi, a to potwierdziło jego przypuszczenia. Chociaż miał to być śmieszny żart to wyszła z tego nieprzyjemna sytuacja.

- CHA, CHA! A niech cię! - Hannes zawołał i klepnął młodszego w ramię. - I nie zaprosiłeś mnie na picie? Wiesz jak uwielbiam sobie wypić.

- Nie pomyślałem o tym...

Eren pokręcił głową i zakrył usta dłonią. Od rana wyglądał podejrzanie i wyglądało na to, że coś się stało. Hannes zauważywszy to, pierw ruszył autem. Wyjechał na drogę i kontynuował rozmowę. Zapytał zmartwiony:

- Znowu sprawiałeś swojej siostrze problemów? Nie pozwól, żeby Mikasa martwiła się o ciebie. Wiesz jaka jest.

- Wiem - burknął nieprzyjemnie. Złapał się za głowę. - Chyba mam kaca.

Po kilku godzinach patrolu Eren przypomniał sobie dlaczego nie lubi tej pracy - przede wszystkim dlatego, że jest nudna. Nie podjął się roboty policjanta by służyć jednostce terenowej - jak starszy aspirant Hannes - lecz po to żeby wstąpić do wydziału śledczego. Wiedział też, że ony wydział nie przyjmuje kadetów bez doświadczenia, już tym bardziej szeregowych, którzy dopiero rozpoczęli swoją pracę na granicy prawa. Czekały go co najmniej dwa lata ciężkiej pracy na rewirach dzielnicowych zanim będzie mógł się ubiegać o pracę w wydziale śledczym.

Prawo do miłości | SnK | BxBWhere stories live. Discover now