Rozdział 9 | Aresztowanie

140 8 3
                                    

Smród było czuć jeszcze przed drzwiami fabryki. Niedaleko stały kosze ze śmieciami, z których na ziemie wysypywały się worki. Wszędzie dookoła leżało porozbijane szkło, wypalone papierosy i butelki po zużytym spreju. Ściany były wymalowane obrazkami i wulgarnymi napisami, a niektóre odcienie czerwonego nie przypominały farby tylko krew. Gdzieś pośrod tych śmieci siedział menel z flaszką piwa w dłoni i spał. Było słychać jego chrapanie, a ze środka buczenie muzyki. Przez okna wydostawały się kolorowe światła i oświetlały magazyny. W pobliżu nie powinno być nikogo kto nie szuka kłopotów - tylko Eren, który wplątał się w tę sprawę.

Gdy otwierał drzwi, po pomieszczeniu rozległo się szuranie, ale kiedy tam wszedł, miał wrażenie, że nikogo tam nie ma. Po kątach, na skrzyniach siedzieli ludzie, owinięci kocami i pijący alkohol. Byli to bezdomnii i alkoholicy, uzależnieni i odtrąceni przez społeczeństwo. Muzyka buczyła cicho, a światła brały się z innego miejsca.

Ktoś spojrzał na intruza, który wtargnął do ich miejsca ochronnego. Zawołał:

- Ej! Czego tu szukasz?

Eren zakrył twarz kołnierzem. Zaczesał włosy do tyłu i poszedł dalej. Przeszedł środkiem, rozglądając się po pijakach i biednych, ale nie zainteresował się ich losem tak samo jak żaden z nich nie zwrócił na niego uwagi.

W podłodze była dziura, a tam strome schody. To stamtąd brały się światła i muzyka. Tam był cel Erena. Zszedł w podziemie, mając nadzieję, że zaraz schwyta bandytów winnych ostatnich zamieszań. Im dalej szedł tym głośniej biło jego serce. Na twarzy poczuł dolikatny powiew, a na plecach przeszły mu ciarki. Muzyka była coraz głośniejsza, niemal taka jak na dobrą impreze, a pierwsze sylwetki ludzi jakie widział, opierały się o ściany. Pili. Brali. Całowali się i obmacywali. Eren przechodził obok nich starając się nie wzbudzać podejrzeń i potem trafił na większe grono ludzi, którzy poza robieniem tego samego co reszta, wyglądali jakby tańczyli.

- Co podać?

Nagle Eren usłyszał donośny i męskie głos. Odwrócił się, a za sobą zobaczył bar i barmana. Był duży i masywny. Zaproponował:

- Piwo?

- Może być.

Usiadł przy barze i niemal od razu do ręki dostał butelkę pełną piwa. Upił łyk, rozejrzawszy się dookoła. Dziwne, brudne i nieprzyjemne to było miejsce.

- Czego tu szukasz? - zapytał męski głos barmana. Spojrzał na Erena ciekawsko, ale nie podejrzliwie. Tutaj każdy był podejrzany.

- Szefa - chlapnął na poczekaniu. - Mam do niego sprawę.

- Dzisiaj nie przyjmuje. Tak słyszałem.

Prosta odpowiedź dały Erenowi znak, że owy szef jest na miejscu. Rozejrzał się, zauważając kilka korytarzy i któryś z nich musiał prowadzić do niego.

- Jeśli to coś ważnego to możesz spróbować pogadać z jego ochroniarzem. Tam stoi.

Mężczyzna wskazał ochroniarza, którego Eren nawet z daleka mógł rozpoznać. To był ten sam mężczyzna, który napadł na niego tamtej nocy i który był oskarżony o morderstwo i udział w grupie przestępczej. Nie było w pobliżu tego drugiego, ale mógł w każdej chwili na niego wpaść. Był w jaskini lwa i tylko jeden błąd mógł go nawet zabić. Znowu poczuł pot na plecach. Wypił piwo do połowy i odłożywszy je na blat, wstał. Wtopił się w tłum by wcielić w życie swój plan.

Popchnął kogoś. Ten mężczyzna wpadł na innego faceta.

- Ej, uważaj!

Facet spojrzał na mężczyznę z pretensją i chociaż to Eren zaczął tę przepychankę, brunet ukrył się między ludźmi.

Prawo do miłości | SnK | BxBWhere stories live. Discover now