Rozdział 17 | Brutalne zasady gry

109 6 9
                                    

Eren upadł na ziemię wykończony. Przewrócił się na plecy i spojrzał na pomarańczowe chmury. Wydawał oddech za oddechem, a para wydostająca się z jego ust unosiła się jak dym z ogniska. Czuł, że zaraz straci przytomność, że z głodu zaraz żołądek mu się wypruje, a wszystkie mięśnie skurczą się o dwa rozmiary. Od 4:00 rano odbywał swój trening z tamtejszym trenerem, pułkownikiem Keithem Shadisem - przebiegł 10 kilometrów, zrobił 1000 brzuszków i 1000 pompek, a potem znowu kazał mu biegać. Teraz umierał ze zmęczenia, żegnał się ze światem - choć poranek dopiero się zaczynał.

Pułkownik Keith stanął nad jego głową i zawołał:

- Starszy szeregowy Jeager! Koniec przerwy!

- TAK!

- Wstawać! Idziemy po nasze śpiące królewny!

- TAK!

Najważniejszej zasady jaka panuje w wojsku, można dowiedzieć się już pierwszego dnia swojego treningu: należy krzyczeć i to WIELKIMI LITERAMI. Wtedy i tylko wtedy, wasz trener was nie zabije. Drugą istotną rzeczą, którą doświadczył Eren było to, że zadania, które otrzymuje od trenera są teoretycznie niewykonalne - a mimo to i tak ma je wykonać. On. Bo Trener tylko obserwuje i krzyczy: SZYBCIEJ! NIE ZWALNIAJ, PANIENKO Z MIASTA! IDZIEMY NA WOJNE!

Zupełnie inną rzeczą jakiej rekrut niedoświadczy, a którą Eren miał okazje poznać, to stawanie po stronie trenera. Jego drugim zadaniem było pilnowanie rekrutów jako starszy żołnierz - choć tak właściwie nigdy nim nie był. Na początku towarzyszył pułkownik Keithowi, robili wszystko według ustaleń grafiku:

7:00 - pobudka
7:10 - bieg do lasu po drewno
7:30 - gotowanie śniadania
8:15 - faza pierwsza treningu fizycznego
9:30 - nauka teoretyczna 
12:00 - przerwa 
13:00 - faza druga treningu bojowego
16:00 - nauka posługiwania się bronią
18:00 - polowanie/kolacja
20:00 - faza trzecia treningu fizycznego
20:30 - przerwa
23:00 - sen

I tak na okrągło. Ustawione 24h przez 7 dni w tygodniu. Wszystko zaplanowane tak, aby wyszkolić rekrutów na największe zagrożenia, mogące pojawić się w przypadku konfliktów wojennych. Eren miał swój plan prawie taki sam jak ich - z tym wyjątkiem, że wstawał o 4 rano i czasem po prostu znikał na rozkaz majora Leviego. Wtedy był z nim i robił co mu kazał. Nie był w końcu zwykłym żołnierzem.

Kiedy po kilku dniach Eren miał wstać o 3:50, ledwo wyczołgał się z łóżka. Poszedł do toalety zaspanym krokiem, a w środku niespodziewanie spotkał o tej porze majora.

- Przepraszam, majorze. Nie widziałem-

Wtedy Levi spojrzał na niego zaczerwieniony. Miał opuchnięte powieki i rumiane policzki. Zauważył też, że jego szyja była sina.

- Majorze- 

- Przesuń się! 

Levi gniewnie przedarł się między Erenem i progiem. Wytarł twarz w swoją rękę i kiedy chciał pójść do siebie, poczuł opór.

- Proszę mi powiedzieć co się stało!

- Puść mnie!

- Majorze...

- Powiedziałem, żebyś mnie puścił, Eren.

Levi spojrzał na niego przez ramię rozzłoszczony. Nawet łzy w kącikach jego ust nie wyglądały tak delikatnie, bo był po prostu wściekły. I zraniony.

- Nie puszczę pana.

Eren zrobił krok bliżej niego, ale wtedy Levi wyrwał swoją rękę. Za nieusłuchanie, spoliczkował go, a potem bez słowa poszedł do swojego pokoju. Tylko bardziej wzbudził niepokój Erena. Martwił się tym tak bardzo, że prawie w ogóle nie słyszał jak pułkownik Keith Shadis krzyczy na niego: 

Prawo do miłości | SnK | BxBWhere stories live. Discover now