Rozdział 7 | Dreszczyk emocji

157 10 3
                                    

Eren odsunął taboret trochę na lewo, bo po prawej usiadł Levi. Przy ladzie siedzieli tylko oni, ale wydawało się, że brakuje im miejsca - przynajmniej Eren tak czuł, jakby cały tlen nagle gdzieś wsiąkł a on nie miał czym oddychać. Był bowiem trochę spięty. Levi go trochę przerażał i obawiał się, że gdy zrobi coś źle to dostanie od niego w ryj - bo pewnie by tak było. Dlatego siedział jak na szpilkach, cisza dookoła przygniatała go coraz bardziej, jego serce zaczynało bić ze stresu głośniej. Czekał niecierpliwie, aż mężczyzna przerwie tą ciszę.

Levi uniósł szklankę z whisky i zbliżył ją do swoich warg. Trzymał ją w charakterystyczny sposób, przez co Eren patrzył się na niego intensywniej. W końcu komisarz musiał poczuć jego wzrok - dlatego i on na niego spojrzał.

- Na co się tak gapisz?

- Ja tylko... nieważne.

Eren zrozumiał, że patrzył na niego za długo i zbyt przenikliwie. Kobaltowe oczy Leviego były hipnotyzujące. Jego wyraz twarzy taki zwyczajny i spokojny, że nic nie dało się z niego wyczytać. Dlatego Eren ciekawsko zerkał i zastanawiał się jak zyskać uwagę kogoś takiego jak on.

- Cieszę się, że przyjął pan moje zaproszenie na drinka - zagadał. - To dla mnie prawdziwy zaszczyt...

- Po prostu chciałem się napić.

- Tak myślałem, że to będzie dobry sposób na podziękowanie - powiedział i pomyślał, że w ten sposób może spróbować poprawić ich relacje.

- Whisky nie sprawi, że zapomnę o tym jak mnie nazwałeś.

Mały kurdupel to jedno, a komisarz i porucznik to coś zupełnie innego.

- Przepraszam jeszcze raz.

- Cóż, niech ci będzie.

Levi wzruszył ramionami. Napił się i po chwili ciszy zapytał:

- Więc na jaki oddział chcesz się dostać?

- Dochodzeniowo-śledczy. Armin też planuje tam pójść gdy awansuje.

- Kim jest Armin? - zapytał go.

- To mój przyjaciel. Razem skończyliśmy szkołe i pracujemy teraz na tym samym korpusie.

- Mieszkasz z nim?

- Nie. Mieszkam z siostrą. Mikasa dba o mnie niemal jak matka o swoje dziecko. Jest zatroskana, ponieważ mamy tylko siebie.

- Słyszałem o twojej przeszłości - powiedział prosto Levi. - Czytałem twój życiorys i dokumentacje w kartach policji.

- Ach tak... rozumiem.

Czarna przeszłość nie miała w sobie nic z radosnych i dobrych chwil. Wspomnienie czasów wojny i powrót pamięcią do tamtych dni był bolesny bardziej niż Levi mógł sobie wyobrazić. Ponieważ mężczyzna nie miał zbyt wiele empatii po wszystkim co doświadczył, nie pomyślał, że Eren na samą myśl o swoim dzieciństwie, drży przerażony.

- Przez siedem lat próbowałem się leczyć - powiedział zielonooki - aż w końcu całkowicie odciąłem się od przeszłości i zostawiłem ją za sobą. Nie chcę pamiętać tego co się wtedy działo.

Eren dokończył swojego drinka. Przetarł swoją twarz dłońmi i trochę się zamyślił. Levi dostrzegł jego minę i powiedział tylko:

- Z naszej przeszłości wynika nasza teraźniejszość, dlatego nie warto o niej zapominać. Nawet jeśli jest bolesna.

Eren przemyślał jego słowa.

Po kilku minutach, alkohol, który wypił Eren, uderzył mu do głowy. Ponieważ wcześniej pił z Jeanem, a teraz z komendantem, a do tego był bardzo zmęczony, to zrobiło mu się słabo. Zbladł. Kiedy wstał to niemal się nie wyrżnął.

Prawo do miłości | SnK | BxBDonde viven las historias. Descúbrelo ahora