THREE

2.4K 55 60
                                    

- Nie wierzę, że to zrobiłaś. - powiedziałam do Jo, która właśnie umierała ze śmiechu kuląc się na podłodze w naszym dormitorium.

- Żebyście widziały ich miny! - krzyknęła, a z jej ust wydobył się jeszcze głośniejszy śmiech. - Myślałam, że Zabini padnie na zawał. Przez chwilę nawet się zastanawiałam, czy nie biec po panią Pomfrey.

- Pielęgniarka ma już go dość - skomentowała Penelope, zaciągając się papierosem. - Widzi go trzy razy w tygodniu.

- Uważa, że lekcje są za nudne. Dziwi mnie, że nauczyciele dalej wierzą w te jego wszystkie kłamstwa odnośnie chorób i złego samopoczucia. - dodała Helene, siedząc przed lustrem i rozczesując swoje długie, kruczo czarne włosy.

Helene była osobą bardzo ładną, pomimo swojego nieco denerwującego charakteru. Na nosie zawsze miała również oprawione czarne okulary, a na twarzy delikatny, starannie wykonany makijaż. Zazwyczaj związywała włosy w kucyka, bo jak twierdziła - tak było jej najwygodniej.

- Jak zareagował Draco? - zapytałam. - Nigdy nikomu nie mówił, ale od zawsze boi się pająków.

Potter znowu wybuchła śmiechem, a Douglas prawie zakrztusiła się dymem papierosowym.

- Ty wredna mała szmato - pokręciła głową Penelope, a na jej ustach zagościł uśmieszek. Twarz miała czerwoną (chwilę wcześniej prawie się udusiła) a w dłoni, pomiędzy palcami trzymała już prawie dopalonego papierosa, którego co chwilę przykładała do ust. Na głowie prawie zawsze miała okulary przeciwsłoneczne (które jak uważała, dodawały jej uroku) a jej jasne blond włosy swobodnie opadały na ramiona dziewczyny. - Uwielbiam cię, Jo.

Nagle, drzwi do dormitorium otworzyły swe wrota, a w nich ukazali się nasi najukochańsi, najcudowniejsi przyjaciele jakimi byli Theodore Nott oraz Blaise Zabini. Przez chwilę miałam wrażenie, że zanim dokładnie ujrzałam ich sylwetki, oświetliło ich białe, piękne światło. 

Zabini rzucił się na Josephine, a Nott przyglądając się całej tej sytuacji rzucił się na trzecie od drzwi, starannie pościelone zieloną kołdrą łóżko. Moje łóżko.

Podczas, gdy Blaise atakował biedną Jo, ja lustrowałam wzrokiem Theodore'a. Kiedyś byliśmy razem, i chociaż doskonale wiedziałam, że już nigdy do tego nie wrócimy oraz że był on totalnym dupkiem, to...  jakoś nie potrafiłam o nim zapomnieć.

Rozmawiałam jakiś czas wcześniej o tym z Zabinim. Najpierw oberwałam poduszką trzy razy z rzędu, a potem mnie przytulił mówiąc, że jestem skończoną idiotką.

Zabini był bardzo dobrym przyjacielem, chociaż może na pierwszy rzut oka nie sprawiał takiego wrażenia. Zawsze mogłam mu zaufać i zwrócić się w jakiejkolwiek potrzebie. Kochałam go całym sercem.

"Celeste, wiesz jaki on jest. Jestem jego najlepszym przyjacielem, i kocham go jak brata, ale nie pozwolę na to, aby znowu cię zranił. Nie powinienem ci tego mówić, ale ten dupek podczas, gdy byliście w związku oglądał się za sześcioma innymi dziewczynami. Chyba rozumiesz, prawda, aniołku?"

Potrząsnęłam głową. Mój przyjaciel miał rację.

A ja byłam naiwna.

Zarumieniłam się, gdy Theodore przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego. Uśmiechnął się flirciarsko, lustrując całą moją sylwetkę. Od góry do dołu, i na odwrót.

Spojrzałam na Zabiniego szukając w nim jakiejś pomocy, ale on dalej zajęty był atakowaniem Jo. Ona dusiła się ze śmiechu, a on był strasznie zły. Chociaż każdy wiedział, że pomimo wszystko i tak uwielbiał Potter całym sercem.

𝐅𝐀𝐋𝐋 𝐈𝐍 𝐋𝐎𝐕𝐄 𝐖𝐈𝐓𝐇 𝐌𝐀𝐓𝐓𝐇𝐄𝐎 | Mattheo Riddle | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz