EIGHT

1.6K 52 26
                                    

Do balu zostały trzy dni.

Co roku każdy z uczniów ekscytuje się na myśl o tym zdarzeniu, dziewczęta dyskutują o sukniach i fryzurach w jakie się zaopatrzą a płeć męska głośno zastanawia się, jaki garnitur wybrać (pomimo, iż ponad połowa z nich przez te kilka lat z rzędu zakłada ten sam). Blaise i Penelope ponownie śmieją się i plotkują siedząc w fotelach w Pokoju Wspólnym Slytherinu, za którymi stoi ogromna, pięknie ozdobiona choinka a w tle widać okna obramowane czarną ramą, za którymi pada niezliczona ilość płatków białego puchu.

Kochałam święta w Hogwarcie. Było tak przyjemnie, ta cudowna atmosfera powodowała, że chociaż raz w roku naprawdę czułam, że żyję. Że naprawdę chcę żyć.

Uśmiechnęłam się, gdy Zabini został zepchnięty z fotela i spadł na podłogę, a jego rechot - tak, rechot - odbił się głośno po pomieszczeniu. Wszyscy ślizgoni spędzający swój wolny czas w PW zwrócili na niego swoją uwagę, jednak ten zdawał się tym nie przejmować. Miał to gdzieś, cieszył się i korzystał z chwili.

Nie to jednak cieszyło mnie najbardziej podczas tegorocznych świąt. Byłam najszczęśliwsza pod słońcem gdy widziałam, jak mój braciszek w końcu się uśmiecha. Po raz pierwszy od tak długiego czasu to on wydawał się być naprawdę szczęśliwy.

Gdy zobaczyliśmy, jak Draco wchodzi do pomieszczenia na krótką chwilę nasze twarze rozpromieniły się w jeszcze szerszych uśmiechach, jednak tak jak szybko się pojawiły tak samo szybko zniknęły, zauważając za nim wysoką sylwetkę Theodore'a.

Westchnęłam. Ostatnie moje spotkanie z tym facetem było błędem, dużym, o g r o m n y m błędem. Nie chciałam pamiętać, co byłam w stanie zrobić pod presją, jaką odczuwałam tamtego dnia.

Theo spojrzał na mnie i nie odrywał wzroku od mojej twarzy. Cały czas zarówno on jak i Dracon zmierzali w naszym kierunku. Nieświadomie wstrzymałam oddech, bojąc się, że będę skazana na rozmowę z Nott'em, jednak ku mojemu szczęściu po prostu mnie wyminął, zasiadając na jednej ze skórzanych, czarnych kanap ozdobionych zielonymi poduszkami.

Wyobrażałam sobie, jak piękne musiały być inne Pokoje Wspólne. Ravenclaw z pewnością był świątecznie ozdobiony, ale patrząc na to, iż to krukoni, dekoracje zapewne były minimalistyczne, aczkolwiek bijące tą świąteczną magią i radością. Hufflepuff miał aż nadto dekoracji, wszystkie kolory tęczy i nie tylko, ale czego spodziewać się od tak cudownych osób, jakimi byli puchoni?

Na koniec Gryffindor - cóż, byłam pewna, że to właśnie ten dom lśnił największym blaskiem. Wyobrażałam sobie te wszystkie czerwono - złote ozdoby porozwieszane i porozstawiane po każdym koncie. Z pewnością było ich bardzo dużo, ale porozmieszczano je w taki sposób, że wyglądały najpiękniej pod słońcem. Bardzo chciałabym to zobaczyć.

Slytherin wyglądał dość marnie w porównaniu z moimi wyobrażeniami odnośnie reszty domów. Złote lampki wisiały wszędzie, ale poza tą jedną choinką stojącą w rogu nie było niczego konkretnego co mówiłoby o tym, że nadchodzą święta. Pomimo wszystko, i tak kochałam nasz Pokój Wspólny.

Moje rozmyślania przerwał wesoły odgłos wydobywający się z ust Zabiniego. Spojrzałam w kierunku, w który on był wpatrzony i również na moich ustach zagościł uśmiech, gdy ujrzałam butelkę ognistej znajdującą się w dłoniach mojego brata.

- Jesteś niepoważny? - zapytała Helene, siedząca naprzeciw niego. - Przecież każdy może na was donieść. Alkohol jest zabroniony dla uczniów w Hogwarcie.

- Babskie pierdolenie - jęknął Blaise, przykładając dłoń do twarzy.

- Nikt nie doniesie, bo każdy się go boi - powiedziała Josephine, która wraz z Penelope i ciemnoskórym otoczyli blondyna, domagając się swojej części trunku. - Nie dość, że jest prefektem naczelnym, to jeszcze wygląda jak najgorszy potwór z koszmarów.

𝐅𝐀𝐋𝐋 𝐈𝐍 𝐋𝐎𝐕𝐄 𝐖𝐈𝐓𝐇 𝐌𝐀𝐓𝐓𝐇𝐄𝐎 | Mattheo Riddle | 18+Where stories live. Discover now