SEVEN

1.8K 50 72
                                    

Siedziałam w Pokoju Wspólnym Slytherinu wraz z przyjaciółmi, gdy na zewnątrz zaczął padać pierwszy śnieg.

Blaise i Josephine od razu zaczęli wymieniać pomiędzy sobą złowieszcze spojrzenia i zdania które mówiły o tym, jak bardzo siebie nienawidzą i które z nich jako pierwsze oberwie śnieżką w twarz od drugiego.

Nieco znudzona tym przedstawieniem Penelope zaczęła rozmowę z Helene, która od samego ranka siedziała czytając Proroka Codziennego. Zastanawiałam się, co musiało być rzekomo na tyle ciekawym tematem, że nawet Douglas postanowiła skupić się na czytaniu, gdy do pomieszczenia wszedł Dracon z listem w dłoni.

Nie musiałam nawet spojrzeć na kopertę by wiedzieć, od kogo ona jest i co się w niej znajduje. Mina mojego brata zdecydowanie mówiła wszystko. 

Wręczył mi list do dłoni i rozsiadł się wygodnie na skórzanej kanapie obok mnie. Po chwilowym przyglądaniu się mu zdecydowałam się przenieść wzrok na rozerwaną już kopertę i wyciągnąć z niej jej zawartość. Westchnęłam.

Otworzyłam zgiętą w pół kartkę i pochłonęłam się czytaniu skierowanych do mnie słów, które niestety - co nie było dla mnie zaskoczeniem - były od mojego ojca.

Kończąc czytać zgięłam pergamin w nierówną kulkę, a następnie rzuciłam ją za siebie. Chyba nie trafiłam w płomienie kominka, gdyż kłótnia Zabiniego i Potter chwilowo ucichła.

Poczułam na sobie pytający wzrok moich przyjaciół, pomijając jedną Penelope która kręcąc głową tylko parsknęła, zarzucając na nos swoje czarne okulary przeciwsłoneczne.

- Skończyłam czytać - odparłam, wzruszając ramionami.

- Nie zaczniesz narzekać, marudzić? Krzyczeć ze złości? Cokolwiek? - zapytał Draco, tak samo jak ja doskonale znając zawartość listu.

- Oh, błagam braciszku - jęknęłam. - Naprawdę cię to zdziwiło? Co roku w grudniu ojciec przesyła nam tak samo idiotyczny list.

- Prosił was o powrót na święta do domu? - zapytał Blaise, przeskakując sofę i zajmując drugie wolne miejsce przy mnie. Josephine ominęła nas i usiadła w wolnym fotelu pomiędzy dwoma kanapami, na których rozsiadła się cała nasza piątka.

- Serio myślisz, że ładnie poprosił? To nie pieprzony koncert życzeń. - odparłam, ponownie spoglądając na Dracona. - Hej, trzymasz się?

- A mam wybór? - zapytał. - Jest w porządku.

Nikt poza naszą dwójką nie miał zielonego pojęcia o czym rozmawialiśmy, ale nie pytali. Nie dlatego, że ich kompletnie to nie interesowało ale dlatego, że grzecznie poprosiłam każdego z osobna o tymczasowe niewtrącanie się w nasze rodzinne sprawy.

Cóż, bycie Malfoy'em nie należało do najprostszych.

Potter odchrząknęła, chyba chcąc zamienić niezręczną ciszę wiszącą między nami w powietrzu w coś choć odrobinę bardziej żywego.

 - Wiecie już, z kim wybierzecie się na bal bożonarodzeniowy?

Penelope zakrztusiła się powietrzem.

Wszyscy spoglądali po sobie jakby szukając kogoś, kto naprawdę ma zamiar pojawić się z partnerem lub partnerką.

- Ale wy jesteście niezorganizowani - Jo przewróciła oczami, sięgając po cukierka znajdującego się w misce leżącej na stoliku. - Ja już mam chętnego kandydata.

Helene poprawiła swoje okulary przyglądając się ślizgonce z zaciekawieniem, a Blaise nieco zesztywniał.

Josephine przełknęła słodycz, po czym z satysfakcją spojrzała na Zabiniego, ani na sekundę nie odrywając od niego swojego spojrzenia. - Na bal wybiorę się ubrana w czerwoną, brokatową suknię z dekoltem, która pomimo tego że będzie sięgała aż do podłogi odsłoni mi jedno z ud. Kreację dopełnię złotą biżuterią, równie czerwonymi jak suknia szpilkami i czerwoną szminką, a to wszystko będzie miał tylko i wyłącznie dla siebie mój ukochany Fred Weasley.

𝐅𝐀𝐋𝐋 𝐈𝐍 𝐋𝐎𝐕𝐄 𝐖𝐈𝐓𝐇 𝐌𝐀𝐓𝐓𝐇𝐄𝐎 | Mattheo Riddle | 18+Where stories live. Discover now