FIVE

2.2K 66 52
                                    

~*~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~*~

Draco się do mnie nie odzywał od tamtego zdarzenia, które miało miejsce cztery dni wcześniej. Nie śmiał nawet na mnie spojrzeć, rzucić choć jednego, obojętnego spojrzenia. Nie rozmawialiśmy, nie spędzaliśmy razem czasu. Po prostu mnie unikał.

Mój brat miał opanowaną oklumencję do perfekcji - sam Snape go tego nauczył, jak twierdził po to, żeby Lord Voldemort nie był w stanie odczytać myśli Dracona. Chyba właśnie dzięki tej umiejętności nie czułam absolutnie nic przez łączącą nas bliźniaczą więź, ale... nie byłam w stanie go o to zapytać. Nie wtedy, gdy totalnie się mną nie interesował. Lub najzwyczajniej w świecie tchórzył, z resztą... jak zawsze.

Josephine nie wytrzymała, gdy pod koniec tamtego dnia wróciłam do dormitorium i rzuciła się mi na szyję mówiąc, jak bardzo jej przykro.

Poczułam wtedy bolesne ukłucie w sercu. Bardzo doceniałam jej troskę, że się o mnie martwiła, ale bardzo tego nie chciałam. Nie byłam słaba, naprawdę nie potrzebowałam czyjegokolwiek współczucia.

Następnego dnia stwierdziłam, że wyciągnę sztalugę oraz farby, a następnie pochłonę się w swojej pasji jaką było malowanie. Kochałam to robić od zawsze. Odkąd tylko pamiętam. Draco z początku się ze mnie śmiał, ale chyba z czasem to zrozumiał. Kiedyś przyłapałam go w nocy, jak sam również próbował coś namalować. Była to jego pierwsza, jak i ostatnia próba.

Sięgałam po pędzel wtedy, gdy byłam szczęśliwa. Gdy byłam zła, sfrustrowana i smutna. Gdy czułam się źle, gdy nie miałam ochoty na nikogo patrzeć. W dworze mojej rodziny, w rezydencji Malfoy'ów zdarzało się to naprawdę często. Całe lochy były zapełnione moimi obrazami.

Nie trzymałam ich w swoim pokoju, nie pozwolono mi powiesić w mojej sypialni ani jednego stworzonego przeze mnie dzieła, gdyż jak twierdził Lucjusz - to tylko zaśmiecało otoczenie.

Wiedziałam, że moja matka uważała inaczej - kochała to, co robiłam i w jaki sposób się temu dawałam. Czasami przychodziła do mojej sypialni i prosiła, abym coś dla niej namalowała. Za każdym razem czułam się szczęśliwa, jakaś cząstka mnie była zadowolona, że ktoś jest tym zainteresowany równie tak samo jak ja.

Narcyza była bardzo dobrą matką, chociaż jako małżonka Lucjusza Malfoy'a mogła nie sprawiać takiego wrażenia. Naprawdę starała się być dobrą żoną, myślę, że od dziecka była wychowywana w taki sposób, aby zawsze być przykładna dla potomstwa i posłuszna mężowi, jednak wyrosła na kogoś zupełnie innego. Była kobietą, z której faktycznie można było brać przykład, ale nie taki, jaki dawała będąc w pobliżu swojego mężczyzny, mojego ojca.

Malowałam dla niej różne obrazy - kwiaty, krajobrazy, ludzi. Za wieloma z nich kryłam swoje uczucia, wylewałam je na te wszystkie płótna. Rozładowywałam w ten sposób swoją złość, smutek i uczucie bezsilności. Każdy z nich, każde skończone pojedyncze arcydzieło powodowało, że choć przez chwilę czułam się lepiej w tamtym miejscu.

𝐅𝐀𝐋𝐋 𝐈𝐍 𝐋𝐎𝐕𝐄 𝐖𝐈𝐓𝐇 𝐌𝐀𝐓𝐓𝐇𝐄𝐎 | Mattheo Riddle | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz