09 | the dreamcatcher in my room

795 94 43
                                    

Seong Mijeong zapukała do drzwi pokoju syna, nie śmiąc wejść bez pozwolenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Seong Mijeong zapukała do drzwi pokoju syna, nie śmiąc wejść bez pozwolenia. Jimin nigdy nie ustalił pukania przed wejściem, ale wydawało się to właściwe ze względu na to, że często wolał być sam w swoim świecie i nie lubił, gdy się go odrywało od książki lub serialu. Mijeong starała się tego nie komentować, tylko akceptować, choć czasem czuła się naprawdę źle, gdy Jimin ją odsuwał. Był jej jedynym, upragnionym dzieckiem i zależało jej na dobrych relacjach z nim.

‒ Wejdź! ‒ krzyknął i dopiero wtedy nacisnęła klamkę.

‒ Czy Namjoon po ciebie przyjedzie? ‒ zapytała, rozglądając się po pokoju syna, w którym panował nieskazitelny porządek.

‒ Nie, przejdę się ‒ odparł, wsuwając telefon do tylnej kieszeni czarnych dżinsów. Były to jedyne dżinsy, które akceptował.

‒ Mogę cię odwieźć ‒ zaproponowała z uśmiechem.

Dzień chylił się ku końcowi, więc wolała, aby Jimin nie snuł się po mieście sam o tej porze, kiedy ona nie była zajęta i mogła go zawieźć. Wiedziała, że Kimowie nie mieszkają daleko, ale to nie zmniejszało jej obaw. Jimin jednak grzecznie odmówił. Może potrzebował spaceru w ciszy. Pozwoliła mu więc iść, zapytawszy ostatni raz, czy niczego nie bierze, ale tylko wzruszył ramionami, mówiąc, że u Taehyunga wszystko jest.

Jimin był wdzięczny, kiedy Taehyung zadzwonił zaraz po jego treningu i zaproponował pijama party, jak uwielbiał nazywać noce spędzane na rozmowach, oglądaniu filmów i piciu makgeolli. Potrzebował tego, potrzebował odstresowania. Szczególnie po sytuacji w Smile Hoya, która wydarzyła się ledwie dwie godziny temu.

Skończył już trening i kierował się do wyjścia, kiedy drzwi się otworzyły i do studia weszła niewielka grupa osób. Zaczynał powoli wierzyć, że swoją ignorancją dla wszelkich religii obraził jakieś pradawne bóstwo, które teraz postanowiło przekląć go pechem. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że w ciągu jednego miesiąca natknął się na Jung Hoseoka już tyle razy? To nawet nie był dzień, w którym tancerz powinien być w studiu. Nie prowadził dziś zajęć, ale ponieważ nie był sam, należało założyć, że Neuron ma dodatkowy trening w jednej z sal.

Jimin spuścił wzrok na podłogę i postanowił po prostu przejść obok. Przecież to nie mogło być trudne ‒ przejść obok człowieka, który był inspiracją i wzorem do naśladowania, człowieka, którego się podglądało, a potem uciekło się przed nim. Miał nadzieję, że Hoseok zdążył już o tym zapomnieć i nie zaczepi go, a najlepiej, aby w ogóle nie zwrócił na niego uwagi i pozwolił mu spokojnie wyjść.

Czuł na sobie obce spojrzenia, ale uparcie nie podnosił głowy. Był tylko małym, szarym człowiekiem, który lubił od czasu do czasu potańczyć. W szkole musiał występować i nawet to lubił, ale w Smile Hoya trenował tylko dodatkowo, aby mieć zajęcie poza szkołą i nie siedzieć w domu tak często, by rodzice zaczęli się martwić, że już całkowicie uciekł w świat fikcji. W Smile Hoya nie chciał być rozpoznawalny, chciał się tylko doskonalić i nie zwracać na siebie uwagi. A w ostatnim czasie w ogóle mu to nie wychodziło. Miał nadzieję, że złośliwe bóstwo, które nad nim czuwało, nie sprawi, że za chwilę potknie się o własne nogi i gruchnie na podłogę.

Pas de deux | jihopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz