5. Słońce świeci, ptaszek kwili, może byśmy się zabili?

2.1K 119 483
                                    

Okej, małe info na początek: Oto specjalny rozdział walentynkowy. Jest tak specjalny, że zorientowałam się, że 14 luty nie wypada późną wiosną, jak czas akcji w tym opowiadaniu. Ogarnęłam to dopiero, jak napisałam ponad połowę rozdziału, więc... Proszę, przymknijmy oko na ten błąd kardynalny i uznajmy, że walentynki są późną wiosną w ich świecie 😅

Żeby was udobruchać, łapcie mój cosplay Atsushiego i Chuuyi

Żeby was udobruchać, łapcie mój cosplay Atsushiego i Chuuyi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Niedługo pojawi się też Akutagawa

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Niedługo pojawi się też Akutagawa. A teraz przechodzimy do rozdziału.

__________________

Poe zaplanował wszystko kilka dni wcześniej. Po cichu przemycił do biura składniki i był gotów z samego rana. Mężczyzna nie miał takiej okazji, ale zawsze w szkołach widział, jak w walentynki ludzie obdarowują się prezentami. Często były to czekoladki własnej roboty. W tym dniu, w klubie gotowania, zbierało się naprawdę mnóstwo osób, choć część przyrządzała smakołyki dzień wcześniej. Zawsze po korytarzu walał się choćby jeden kolorowy papierek. Zawsze jakaś dziewczyna za szkołą płakała, z powodu złamanego serca. Choć walentynki są raz w roku, więc dzień ten powinien by wyjątkowy... Cóż, zawsze wyglądał tak samo.

Wracając, Edgar (zanim ktokolwiek pojawił się w pracy) wziął się do roboty. Znał ulubione jedzenie swojego (można w sumie go tak nazwać) męża, więc nie miał problemu z doborem dodatków. Skorzystał z przepisu z internetu. Dodatkowo, w środku umieścił kosteczkę toffie, chcąc zaskoczyć ukochanego. Wierzch udekorował kolorową posypką, umieszczając wszystko w foremkach w kształcie serduszek. Zostało jedynie zamrozić. Ciemnowłosy włożył całość do lodowki.

- Ciekawe, czy się ucieszy... - poszedł do łazienki za potrzebą - Czy to pierwszy prezent, jaki dostanie? Lubi słodkości, będzie wdzięczny... A jeśli on przygotował dla mnie coś lepszego?

Po skończeniu (i oczywiście umyciu rąk), Poe wrócił do kuchni, chcąc po sobie posprzątać. Widok, który tam zastał... Zdążył kompletnie zbić go z tropu.

Na ladzie siedział Ranpo, w najlepsze wylizując foremkę z czekolady.

- Mmm... O, cześć, Poe-kun. Widziałeś? Ktoś zostawił tu takie pyszności... Mniam! Zupełnie, jakby ta przepyszna czekolada czekała właśnie na mnie! - skończył jeść w mgnieniu oka.

Życie można ująć, jako epizod zakłócający spokój nicościWhere stories live. Discover now