Tinder soukoku

1K 72 97
                                    

Kolejne luźne opowiadanie niepowiązane z niczym.

____________

Dazai nigdy nie był fanem internetowych znajomości. Wręcz nimi gardził, uznając za coś bezsensownego. Nuda jednak popchnęła go do zaczęcia takich relacji. To nigdy nie miało być nic poważnego. To miał być głupi żart. I z początku był. Kilka osób okazało się mieć dobre poczucie humoru i uczestniczyło z nim w różnych rozmowach o wszystkim i niczym. Wszystko byłoby dobrze, póki nie postanowił pójść o krok dalej i nie założyć tindera.

Nie wiązał z tym żadnych nadziei. Pragnął jedynie poznać więcej ciekawych ludzi.

Znając swoje preferencje, zaznaczył, że może być sparowany zarówno z kobietą, jak i mężczyzną, jako osoba biseksualna. I się zaczęło.

Oczywiście patrzył na piękne kobiety, szukając potencjalnej partnerki do podwójnego samobójstwa, jednak żadna nie przypadła mu do gustu. Żadna nie zdawała się podzielać jego pasji i zainteresowań. Tak przynajmniej wynikało z opisów.

Zaciekawił go jednak pewien mężczyzna. Zamiast siebie, na zdjęciu profilowym miał kieliszek wina, zaś opis brzmiał:
Samotny alkoholik
Sam być nie woli
Brakuje mu kogoś do picia
I czasu zabicia
Nie palę nałogowo
Wszystko robię z głową
Na górze róże, na dole fajka
Jeśli gardzisz winem, to nie twoja bajka

Dazai od razu wybuchnął śmiechem, przesuwając z prawo. Dawno nie widział tak idiotycznego opisu.

Kunikida strasznie go wtedy skrzyczał i nie tylko. Przez dwa tygodnie nosił solidnego siniaka.

Ku zaskoczeniu Dazaia, wieczorem został sparowany. Czyżby jego dziwny wywód o wpływie owoców morza na zdrowie (w opisie) również go zaciekawił?

Chłopak z internetu nie miał prawdziwego imienia, a dziwny ciąg liter. Całkiem podobnie do Dazaia, z tą różnicą, że Dazai użył cyfr. Wydawało się, że dobrali się wręcz idealnie.

Pierwsza wiadomość została napisana przez Dazaia. A brzmiała ona po prostu: Cyfry lepsze

I tak właśnie się to zaczęło.

Nigdy nie zdradzili sobie swoich imion, nie było takiej potrzeby. Wystarczająco dobrze bawili się bez tego.

Użytkownik 41261 151911321 uwielbiał grać w gry. Często zapraszał do nich użytkownika Ikabah Ara, jednak ten zawsze odmawiał rozmowy przez discorda. Prawdopodobnie miał kompleks co do swojego głosu. A może wcześniej kłamał i wcale nie miał 22 lat? Tego Dazai się wiedział.

Najważniejsze było, że spędzali razem czas. Dazai nie mógł oderwać się od telefonu nawet w pracy. Kiedy Kunikida wydzierał się na niego, on, niczym uczeń, chował go pod biurkiem albo za stertą rzeczy. Najważniejsze było pisanie z użytkownikiem Ikabah Ara. To była jego nowa codzienność, która stała się dla niego wszystkim.

Po miesiącu, użytkownik Ikabah Ara, stał się niemal jego sensem życia. Jego uzależnieniem. Jedynym, co się liczyło. Kiedy nie odpisywał, Dazai miał zepsuty dzień. Kiedy było mu smutno, Dazaiowi też było smutno. Nie wiedział dokładnie, czy to empatia, czy po prostu samolubność z jego strony. Najważniejsze, że gdy ze sobą rozmawiali, Dazai nie czuł w środku pustki.

Oboje nie interesowali się swoją tożsamością. Nie próbowali rozszyfrować nicków. Zwłaszcza, że na każdych innych social media ich nick wciąż pozostawał niezmienny. Dla Dazaia liczyło się tylko to, że Ikabah Ara jest w jego wieku i jest w pełni sprawny fizycznie i umysłowo. Samo to stanowiło dla niego ideał.

Życie można ująć, jako epizod zakłócający spokój nicościWhere stories live. Discover now