Wesołe miasteczko soukoku

1K 63 72
                                    

Opowiadanie zawiera nawiązanie do opowiadania Z pamiętnika Atsushiego".

____________

- Spóźniłeś się - zatupał nogą Chuuya, widząc nadchodzącego Dazaia.

- Kunikida nie chciał mnie wypuścić z pracy!

- JEST SOBOTA, MAKRELO! Naucz się wymyślać lepsze wymówki - skrzyżował ręce na piersi.

- Tak, tak, a ty przestań już piszczeć.

Dazai nachylił się i czule ucałował partnera. Chuuya przez chwilę oddawał pocałunek, ale szybko się odsunął.

- Zwariowałeś? Jesteśmy w miejscu publicznym. A jak ktoś nas nakryje?

- Czyżby Chibi się mnie wstydził? - objął go w pasie - Ojojoj... - znów zaczął go całować, tym razem po szyi.

- Hej, Dazai! HEJ! AŁA! - krzyknął, gdy ciemnowłosy zaczął go podgryzać - No weź się zlizuj!

Osamu przeciągnął językiem po jego karku, po czym w końcu puścił.

- Aleś ty smaczny, Ślimaczku~

- A ty jesteś OBRZYDLIWY! - wytarł się w rękaw.

- Oj przestań, robiliśmy już razem bardziej obrzydliwe rzeczy~

Twarz Nakahary o mało nie spłonęła.

- Nie przypominaj - wymamrotał.

- Okropny jesteś.

- Sam jesteś, kurwa mać, okropny. Chciałeś się zabić, trzymając w ręku moje zdjęcie! Jaki psychopata tak robi?

Dazai jedynie wzruszył ramionami.

- Przynajmniej od tamtego dnia zaczęliśmy się spotykać.

- Ta... - uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie.

W tamtym dniu, Atsushi powstrzymał Dazaia przed samobójstwem, jednak ten po pracy podjął ponowną próbę, o której już nikt nie wiedział. Znów w tym samym miejscu. Znów trzymając zdjęcie. Znów próbując podciąć sobie żyły. Wybrał ten sposób umyślnie. Chciał, by bolało. Wiedział, że zasłużył. Wtedy zupełnym przypadkiem pojawił się Nakahara. Wracał akurat ze sklepu, po zakupie swojego ulubionego wina. Rzuciła mu się w oczy sylwetka Dazaia. Obserwował go chwilę i zobaczył coś, czego nikt inny dotąd nie zobaczył - strach, desperację i skrajny smutek. Po policzku ciemnowłosego spływały łzy, kiedy raz po razie nacinał swój nadgarstek. Chuuya miał dobre serce, więc natychmiast zareagował. Tamtego wieczoru poszli do domu Chuuyi, wypili i porozmawiali szczerze o wszystkim. Nie było sensu, by Dazai coś ukrywał, kiedy Chuuya zobaczył, jaki był naprawdę. Zbliżyli się do siebie tamtej nocy po raz pierwszy. Nazajutrz ogarnęła ich lekka panika, jednak znaleźli cierpliwość na rozmowę. Od tamtego czasu potajemnie się spotykali.

- No? Więc chcę iść najpierw na diabelski młyn.

- Mam nadzieję, że z niego nie skoczysz - wymamrotał pod nosem.

- Co tam kaszlesz?

- Ah, zamknij się, głupia Makrelo.

- Już, już, skarbie - złapał go za rękę i pociągnął w stronę atrakcji.

- M-mówiłem, że ktoś może nas...!

- Hej, spokojnie - zabrał mu kapelusz i nałożył sobie na głowę - Gdy tu wszedłem, dokładnie sprawdziłem, czy nie ma tu nikogo znajomego.

- Ah, to dlatego się spóźniłeś... - próbował odebrać swoją własność.

- Zawsze jest jakiś powód - wzruszył ramionami - A powodem naszego przyjścia tutaj jest fakt, że chciałeś pójść ze mną na romantyczną randkę, zamiast od razu do łóżka lub baru~

Życie można ująć, jako epizod zakłócający spokój nicościWhere stories live. Discover now