Ten jeden raz (Ballada do Odasaku)

629 23 10
                                    

To był ten jeden raz. Ten jeden raz poczułem... Ten jeden raz poczułem cokolwiek. Nie znam się na uczuciach. Ale po prostu wiedziałem, że są prawdziwe, trwałe, a w dodatku pozytywne. Ten jeden raz. Ten jeden raz, który ciągnął się przez lata. Odkąd poznałem Sakunosuke Odę. Mojego Odasaku. Nie. Nie należał do mnie. Nie mogę określać w ten sposób relacji... Nawet, jeśli sami nawzajem tak siebie określaliśmy.

Na początku byliśmy tylko we dwoje. Ja i on. Potem dołączył Ango. Z początku czułem... Złość. Emocje były negatywne, ale wkrótce przekonałem się, że to była po prostu zazdrość. Po raz pierwszy mając kogoś takiego, jak Odasaku, zwyczajnie bałem się to stracić. Wypuścić z rąk swoje szczęście.

Mój strach był po prostu głupi. Z czasem zrozumiałem, że patrzyłem na Odasaku trochę, jak swoją własność, swojego niewolnika. Choć nie traktowałem go w ten sposób, panowało we mnie takie dziwne przeświadczenie, że jest obok, bo ja tego chcę. Tymczasem, on również tego chciał. Nie tylko ze względu na mnie, ale też ze względu na siebie. Oboje okazaliśmy się być równie samolubni, wzajemnie pragnąc swoich istnień. Wykorzystywaliśmy się nawzajem. Nieważne, jak obrzydliwe było takie myślenie. Nasza relacja była warta każdego czynu. I w ten sposób trwała latami.

Ja i Odasaku często razem piliśmy. Zdarzało się nawet spotkać nam bez Ango. Mam nadzieję, że się o tym nie dowiedział, chociaż... Ciężko byłoby uznać to za pewnik. Odasaku od początku był zamknięty w sobie. Nie mówił o swoim życiu, a już na pewno nie o przeszłości. Za to zdarzało mu się opowiadać o marzeniach. Odasaku nigdy nie splamił sobie rąk krwią. Zawsze odmawiał mordowania, choć brał najbrudniejszą robotę. Jego zdolność była jedną z najsilniejszych, jakie kiedykolwiek spotkałem, a jednak wciąż stał tak nisko w mafijnym rankingu. Mój Odasaku miał marzenie. Chciał pewnego dnia opuścić Portową Mafię. Chciał napisać książkę. Wow, to takie głupie i błahe marzenie... Dlaczego jednocześnie jest przepiękne? Uśmiech cisnął mi się na usta, gdy o tym słuchałem. Chciałbym przeczytać książkę, którą by napisał. Tak zamknięty w sobie Odasaku ujawniłby część siebie dla czytelnika. Może tę część, której akurat nie znam?

A co, jeśli powiem, że znam część Odasaku, której nie zna nikt inny? Co, jeśli powiem, że tak naprawdę jest ciepły i czuły? Nie, nie chodzi mi o coś romantycznego. Chodź z pewnością, gdyby dane mu było znaleźć sobie dziewczynę, byłby fantastycznym partnerem. Chodzi mi o... Inny rodzaj miłości. Coś bardziej prywatnego, więź taka, jaką mają ze sobą członkowie rodziny. Między nami zrodziło się właśnie coś takiego. A stało się tak, ponieważ Odasaku, który starał się nie wtrącać w moje życie (w końcu to moja sprawa i moje wybory), pewnego razu zrobił to po prostu odruchowo. Co to było za zdarzenie? Ah, bardzo możliwe, że akurat próbowałem rzucić się w morze, w dodatku podczas burzy. Pamiętam ten dzień, jak dziś. Fale rozbijały się o falochrony. Słona woda pryskała wszędzie, mieszając się z deszczem. Moje włosy raz po raz mierzwił porwisty wiatr. Targał je we wszystkie strony. Choć były mokre, on od razu je osuszał. Przeszywający huk zadźwięczał mi w uszach, gdy błyskawica przecięła niebo. Wahałem się. Zawsze się waham przed poważniejszą próbą samobójczą. Nie mówiąc już o tym, że kiedy skoczę właśnie stąd, moje ciało wielokrotnie uderzy w kamienie, kiedy to fale zaczną nim władać. Nie będzie to przyjeme doświadczenie, ale z pewnością po czasie sprawi, że ten bezwładny wór połamanych kości, jakim się stanę, będzie w końcu martwy.

W tamtym momencie poczułem, jak wiatr targający moim płaszczem, jakby cichnie. Nie minęło dużo czasu, a dostrzegłem parasolkę. Dostrzegłem też osobę, która ją trzyma. To był Odasaku. Głupi Odasaku. Nie bierze się parasola na burzę.

Silny podmuch sprawił, że parasolka wygięła się w drugą stronę. Odasaku dzielnie walczył, jednak przegrał. Poturlał się na piasek. Na pewno to przewidział, więc czemu walczył, zamiast po prostu odpuścić i dać jej odlecieć?

Życie można ująć, jako epizod zakłócający spokój nicościWhere stories live. Discover now