Rozdział 9

3.9K 327 178
                                    

Wena doładowana dzięki wam^^ Można pisać dalej.

Rozdział 9

Hadrian wracał ze studia nagrań w doskonałym humorze. Oprócz jego przyjaciół i nauczycieli nikt w szkole nie miał pojęcia, że załapał się do obsady dubbingowej. Nie zamierzał nikomu się tym głośno chwalić.

Kiedy dyrektor przekazał mu informację, że dostał rolę, był naprawdę szczęśliwy. To był kolejny mały sukces na jego drodze do kariery. Zaraz po powrocie do internatu skorzystał z okazji, że telefony były wolne i zadzwonił do domu, żeby się pochwalić. Dziadkowie byli z niego naprawdę dumni i cieszyli się, że spełnia swoje marzenia.

– Na pewno świetnie ci pójdzie – zapewniała go babcia. – Jesteś zdolnym chłopcem i coraz więcej osób to dostrzega.

– Nigdy nie dotarłbym do tego punktu, gdyby nie wy – powiedział. Cieszył się, miał dziadków, którzy go rozumieli i nie zmuszali do czegoś, czego nie chciał. Mogli przecież uznać, że chęć bycia zawodowym muzykiem to mrzonka i naiwne marzenie. Gdyby w niego nie wierzyli, muzyka pozostałaby najwyżej jego hobby, a teraz uczyłby się pewnie do jakiegoś testu z biologii czy geografii. Lubił się uczyć, ale perspektywa brania udziału w czymś, gdzie mógł wykorzystać swój głos, była zdecydowanie bardziej kusząca.

– Sam na to zapracowałeś kochanie – powiedziała. – To twoja ciężka praca pozwala ci osiągać sukcesy. Pamiętaj o tym.

Zawsze o tym pamiętał, ale jednocześnie wiedział, że bez wsparcia babci i dziadka, nic by z tego nie wyszło. Bardzo ich kochał i starał im się to okazywać przy każdej okazji. Aż sam się czasem dziwił, że nie przechodził typowego nastoletniego buntu. Nie czuł potrzeby robienia głupot, czy próbowania alkoholu, jak to robili niektórzy.

Niedawno opiekunka internatu przyłapała kilka osób, które urządziły w jednym z pokoi dość mocno zakrapianą imprezę. Wpadli tylko dlatego, że dostali małpiego rozumu i jeden z chłopaków chciał skakać z okna. Zauważyła to dwójka starszych uczniów, którzy wracali z kina i zaalarmowali opiekunkę. Za ten wybryk nieletni imprezowicze nie zostali wprawdzie wydaleni ze szkoły, ale otrzymali naganę i miesięczny zakaz opuszczania internatu po godzinach nauki w szkole. Mogli zapomnieć o wychodzeniu na miasto i atrakcjach z tym związanych.

– Sami są sobie winni – podsumował całe zdarzenie Hadrian, kiedy jego przyjaciele rozmawiali o tym. – Nie współczuję im. Znali możliwe konsekwencje.

– To prawda – zgodził się Tony. – Ciebie nigdy nie kusiło, żeby poimprezować?

Hadrian popatrzył na niego uważnie.

– Zakrapiane alkoholem i licho wie, czym jeszcze imprezy nie wpisują się w kanon moich zainteresowań – odparł.

– Niektórzy mogliby cię nazwać nudziarzem.

– Niech sobie nazywają. To ich opinia, a zdanie osób, które nic dla mnie nie znaczą, mnie nie interesuje. Wiecie, co o tym myślę.

– Czasem mam wrażenie, że mentalnie jesteś z dziesięć lat starszy od nas – zauważyła Alanis.

– Mnie po prostu szkoda czasu na coś takiego. Nie widzę nic złego w tym, że człowiek chce próbować nowych rzeczy. Sam pewnie będę tak robił, ale upijanie się nie jest na czele mojej listy.

Co jakiś czas Hadrian otrzymywał zaproszenia na jakieś imprezy, które pokątnie urządzano w internacie. Zawsze odmawiał. Nie interesowało go idiotyczne zarywanie nocy, ale wiedział, że dla niektórych to sposób na zrelaksowanie się. Według niego głupi, ale jednak sposób. Wolał iść do kina albo na koncert, jeśli nadarzyła się akurat okazja.

Anioł o zielonych oczachWhere stories live. Discover now