Rozdział 28

3.7K 308 187
                                    

Będzie, będzie zabawa XD Będzie się działo.

Rozdział 28

Severus odczuwał prawdziwą ulgę, patrząc na przydział nowych uczniów. Nareszcie żadnych Weasleyów i żadnej irytującej Granger, która zakłócałaby przebieg zajęć. Niewiele brakowało, żeby uśmiechnął się z tego powodu.

– Wydajesz się w świetnym humorze Severusi – przyznała Minerwa, siadając obok niego, kiedy wszyscy nowi uczniowie zostali już przydzieleni. – Nie chciałeś nic wcześniej mówić, ale wygląda na to, że twoje wakacje były przyjemne. To ma jakiś związek z twoją drugą połówką? – spytała konspiracyjnie, wykorzystując moment, w którym Albus zajęty był rozmową z nowym nauczycielem Obrony.

– Poniekąd – potwierdził. – Spędziliśmy sporo czasu razem i nie narzekam z tego powodu.

– Pierwszy raz słyszę, żebyś spędzał z kimś czas z własnej woli.

– On jest wyjątkowy. Szanuje moją przestrzeń osobistą i nie wymaga ode mnie przebywania z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ma swoje zajęcia, tak jak ja mam swoje. Myślę, że to nam bardzo pomaga.

Minerwa McGonagall uniosła brwi, słuchając swojego młodszego kolegi. Wyglądało na to, że Severus naprawdę znalazł swoją drugą połówkę i bardzo ją to cieszyło. Nawet ona zauważyła, że stał się bardziej zrelaksowany i nie łypał już na uczniów, jakby byli złem koniecznym.

– W takim razie cieszy mnie, że tak się dopasowaliście – przyznała. – Może kiedyś mi go przedstawisz?

– Może kiedyś – odpowiedział Mistrz Eliksirów. Te dwa słowa sprawiły, że miała już stuprocentową pewność, że kimkolwiek był mężczyzna, który usidlił skostniałego i opryskliwego Severusa, miał na niego naprawdę dobry wpływ. Normalnie Ślizgon kazałby jej nie wtrącać się w nie swoje sprawy, a tymczasem przyjął wszystko bardzo spokojnie. Zupełnie jak nie on.

Po uczcie powitalnej opuścił Wielką Salę. Prefekci niebawem mieli przyprowadzić nowych uczniów do pokoju wspólnego i musiał ich powitać oraz przedstawić panujące w Slytherinie zasady. Już miał skręcić w korytarz prowadzący do lochów, kiedy zauważył znajome twarze.

– Panie Potter, panno Potter, panie Carter – powiedział i skinął im głową na powitanie.

– Dobry wieczór profesorze Snape – powiedziała Iris. – Miał pan udane wakacje?

– Lepsze niż zakładałem na początku – przyznał. – Jest jednak pewna sprawa, którą musimy omówić. Zapraszam do mojego gabinetu jutro po kolacji – powiedział.

– Oczywiście – zapewnił Johnathan. – Przyjdziemy na pewno.

Severus skinął im ponownie głową, a potem szybko udał się do lochów. Obiecał Hadrianowi, że wszystko wyjaśni w jego imieniu. Chłopak nie chciał, żeby jego rodzeństwo spotkało się z nim, nie mają o niczym pojęcia. Mistrz Eliksirów podzielał jego zdanie. Nikt nie powinien dowiadywać się takich rzeczy przy pierwszym spotkaniu. Mogłaby z tego wyniknąć niezła awantura, która niechybnie zakończyłaby się kłótnią z rodzicami. To było coś, czego Hadrian chciał uniknąć. Nie zamierzał nigdy spotykać się z matką i ojcem, nawet jeśli ci nagle by tego chcieli. Żył przez blisko dwadzieścia lat bez nich i nie widział najmniejszego powodu, żeby nagle zmieniać obecną sytuację.

Następnego dnia wieczorem Severus siedział w swoim gabinecie i czekał, aż rodzeństwo Hadriana zjawi się u niego. Mógł się założyć, że przyjdą w towarzystwie Claytona. Ślizgon i tak był już dawno we wszystko wtajemniczony, a poza tym młody Potter nie miał przed nim tajemnic. Pukanie do drzwi wyrwało go z rozmyślań, a po chwili do środka weszło rodzeństwo Potterów w towarzystwie Claytona.

Anioł o zielonych oczachWhere stories live. Discover now