Rozdział 18

3.9K 332 268
                                    

No to kto gotowy na kolejny rozdział?

Rozdział 18

Gdyby Severus mógł, skakałby ze szczęścia i śmiał się na głos, ale z oczywistych powodów nie mógł tego zrobić. Jego reputacja ucierpiałaby na tym bezapelacyjnie, a Albus wypominałby mu to końca życia.

Jeszcze kilka dni i nigdy więcej nie zobaczy Granger, Weasleya, ani żadnego z tych denerwujących Gryfonów, którzy przez siedem lat uprzykrzali mu życie swoim zachowaniem. Nie miał pojęcia, czy Weasley zdał egzaminy na tyle dobrze, żeby dostać się na kurs aurorski, ale nie obchodziło go to. Nareszcie nie będzie musiał go oglądać na swoich lekcjach, a wyciągnięta w górę ręka Granger już nigdy nie będzie zwiastunem kolejnej próby popisania się swoją wiedzą.

Już nie mógł doczekać się momentu, kiedy wszyscy uczniowie odjadą do domów, a on będzie mógł spędzić trochę czasu u Elliota, wybrać się na jedną z wypraw naukowych, a potem odwiedzić Cokeworth. Obiecał Hadrianowi, że zjawi się tam w okolicy jego urodzin. Chłopak był uparty jak osioł i nie przyjmował do wiadomości, że Severus mógł mieć inne plany.

Mistrz Eliksirów zachodził w głowę, jak ten chłopak mógł go w ogóle polubić? Hadrian twierdził, że lubi dyskusje z nim, jego sarkazm, a poza tym preferuje znajomości z ludźmi, którzy nie stanowią wybuchowej mieszanki hormonów, która sprawia, że ich myśli krążą głównie wokół seksu i podrywaniu osób, które mogą zaciągnąć do łóżka.

„Nie twierdzę, że wszyscy tacy są" – napisał w jednym z listów. – „Ale większość z nich zachowuje się, jakby w pewnym okresie życia dostała małpiego rozumu. Oczywiście moim przyjaciołom też zdarza się robić głupoty, ale starają się zachować umiar. Oni przynajmniej nie nazywają mnie sztywniakiem, karierowiczem, ani czymś podobnym.

Dla większości uczniów w szkole jestem właśnie kimś takim. Kim, kto po trupach idzie do celu. Oczywiście nie przesadzajmy, bo nigdy nie zaszkodziłem komuś, kto na to nie zasłużył. Co innego ci, którzy myśleli, że mogą na mnie żerować. Opowiadałem ci już, zdaje się o jednym takim przypadku, ale prawdę mówiąc, było takich więcej. Próbowali iść na łatwiznę, zamiast przez chwilę logicznie pomyśleć. Był nawet ktoś, kto próbował przekonać innych, że moi przyjaciele są obok mnie tylko dlatego, że liczą na zrobienie kariery. W życiu nie słyszałem takich bredni.

Zacznijmy od tego, że oni doskonale wiedzą, że w pojedynkę niczego nie zdziałają. Nie mają takiej siły przebicie, ale to nie robi z nich muzyków gorszego sortu. Powiedziałbym nawet, że wręcz przeciwnie. Wkładają w swoje umiejętności całych siebie i szczerze mówiąc, zamierzam to wykorzystać.

Niedawno znowu rozmawiałem z właścicielem jednego studia nagrań. Co roku zapewniają mnie, że bardzo chętnie podpisaliby ze mną kontrakt. Moi nauczyciele zapewniają mnie, że spokojnie mógłbym to zrobić, ale zawsze mówię wprost, że chcę rozpocząć karierę po skończeniu szkoły. Nie po to do niej chodzę, żeby się zarąbać pracą i nauką jednocześnie. Moi przyjaciele jeszcze o tym nie wiedzą, ale chcę z nimi porozmawiać i współpracy ze mną. Mam tu na myśli oficjalną współpracę, gdzie staliby się moją ekipą. Jakby nie patrzeć, nie mam umiejętności jednoczesnej gry na kilku instrumentach.

Myślę, że się zgodzą. Muszę też skontaktować się z Dylanem. To jeden z moich byłych współlokatorów, jeśli tak to mogę nazwać. Miał pokój obok mojego. Chciał zostać światowej sławy pianistą. Przygotowywał się nawet do konkursów międzynarodowych, ale pech chciał, że miał wypadek i jego nadgarstek nie będzie już nigdy tak sprawny, żeby wytrzymać długie godziny gry na pianinie. Może jednak zgodzi się na współpracę?"

Anioł o zielonych oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz