Rozdział 13

3.9K 316 144
                                    

Podkręcenie weny potrzebne.

Rozdział 13

Hadrian przeciągnął się z zadowoleniem, kiedy skończyli lekcje tego dnia. Dawno nie był tak zadowolony. Ledwo rozpoczął się kolejny rok szkolny, a dostał kolejne propozycje od studia dubbingowego, a jakiś czas później przyszło większe zaskoczenie. Jeden z najpopularniejszych kompozytorów w kraju zaproponował mu udział w swoim koncercie. Zauważył Hadrian podczas ubiegłorocznego koncertu, kończącego rok szkolny i od razu rozpoznał w nim prawdziwy talent i pasję do muzyki.

Po zakończonej uroczystości kompozytor poszedł porozmawiać z dyrektorem, porozmawiać o swojej propozycji. W taki oto sposób zaraz po zakończeniu wakacji Hadrian dowiedział się o wszystkim i zgodził się. Byłby idiotą, gdyby tego nie zrobił. Doskonale wiedział, że nie dostałby drugiej takiej szansy. Dwa razy w tygodniu, po skończonych lekcjach jeździł na miejsce prób, które mieściło się w Królewskiej Akademii Muzycznej. Zdecydowanie jego plan rozwoju zakładał studia na tej muzycznej uczelni, która była jedną z najbardziej prestiżowych na świecie. Teraz mógł poczuć przedsmak tego, o co walczył. Sama akademia działała przy Uniwersytecie Londyńskim i ludzie z całego świata starali się o przyjęcie na nią.

Kiedy po raz pierwszy wszedł do środka, towarzyszył mu kompozytor, który jednocześnie był tam wykładowcą, Hadrian wzbudził spore zainteresowanie wśród mijanych studentów. Raczej nieczęsto widywali tutaj nastolatków, a już na pewno nie takich, którzy dostali specjalne zaproszenie.

Niektórzy z grupy na początku odnosili się do niego, jakby uważali go za gorszego i próbowali mu to jawnie okazywać. I to tylko dlatego, że był młodszy od nich. Wściekł się wtedy i bardzo szybko wyprowadził ich z błędu, dorównując im, a nawet przewyższając niektórych. Niemal roześmiał się, widząc, że niektórym opadły szczęki. Popatrzył wtedy na nich wzrokiem, który wprost mówił im, że jeszcze nie pokazał wszystkiego, co potrafi. Może i byli starsi od niego, ale to nic teraz nie znaczyło. Hadrian Evans nie był kimś, z kim można zaczynać bezmyślną walkę, bo przegrana może okazać się bardzo dotkliwa.

Na szczęście nikt nie próbował takich idiotycznych zagrań jak w jego szkole. Tutaj ludzie byli w końcu dorośli i pochodzili z różnych krajów. Hadrian podejrzewał, że ich wcześniejsze docinki, wynikały w dużej mierze z niedocenienia go. Jeden ze studentów, który grał na wiolonczeli, przyznał, że to pierwszy raz od lat, kiedy ich wykładowca zaprosił do udziału w koncercie ucznia szkoły średniej.

– Musiałeś zrobić na nim wrażenie – powiedział, zerkając ciekawie na skrzypce elektryczne, które po próbie Hadrian chował do futerału.

– Tak? – spytał ciekawie.

– Studiuję tu już trzeci rok i nigdy nie byłem świadkiem takiej sytuacji. Słyszałem o nich oczywiście – przyznał. – Profesor ma ogromne wymagania względem tych, których zaprasza na swoją scenę.

Hadrian mruknął pod nosem, przyglądając się studentowi. Widział, że był Azjatą, ale nie potrafił powiedzieć, z jakiego konkretnie kraju. Zakładał, że albo jego rodzina kiedyś wyemigrowała, albo przyjechał tu na studia.

– Jesteś Brytyjczykiem? – spytał, nie mogąc się powstrzymać.

Student roześmiał się, słysząc pytanie.

– Nie. Jestem tutaj na studiach. Przyjechałem z Korei Południowej. Moja rodzina jest ze mnie dumna i wierzą, że odniosę sukces, koncertując potem na całym świecie.

– Robisz to dla nich?

– I tak i nie – uśmiechnął się. – Dużo poświęcili, żebym mógł się tutaj dostać. Byłoby mi wstyd, gdybym ich zawiódł.

Anioł o zielonych oczachWhere stories live. Discover now