11

225 11 0
                                    

Pov Severus

Oderwaliśmy się od siebie lekko dysząc.
- Co do cholery się dzieje Hermiono?
- Nie wiem, Severusie. Całkiem się w tym pogubiłam.
- Chodź - powiedziałem, i pociągnąłem ją za sobą.
- Co się stało? - wydyszała.
Nie odpowiedziałem. Wziąłem ją tylko na ręce i wrzuciłem do oceanu.
- Chcesz mnie zabić?! - wykrzyczała.
- Nie.
Zaraz potem też rzuciłem się do wody.
Podpłynęła do mnie i objęła mnie rękami.
- A teraz mów! - warknęła.
Spojrzałem na nią lekko zdezorientowany.
- Niby co?
- Szkoła choruje! Co to ma niby znaczyć?!
- O czym ty gadasz? Wody z oceanu się opiłaś i masz teraz jakieś omamy?
Skąd ona wie? Kurde.
- Nie rób ze mnie jakiejś niedorozwiniętej Severusie. Albo mówisz wszystko, albo...
- Albo co?! Co mi zrobisz smarkulo?
- Ja mam klucz. Wiem jak wydostać się z wyspy. Ty nie. Jakaa szkoda, ale trudno, żegnaj.
Odwróciła się, wyszła z wody i zaczęła iść w nieznanym mi kierunku.
- Dobra Granger, czekaj!
Coś we mnie pękło. Okazałem słabość, ale nie mam zamiaru reszty życia spędzić na tej nędznej wyspie.
Zatrzymała się, i spojrzała na mnie wyczekująco.
Podszedłem do niej i rzuciłem:
- Za mną zmoro nieczysta.
Uradowała się i w podskokach podążyła za moimi śladami.
Kilka skrętów w prawo, kilka w lewo, w końcu naszym oczom ukazał się biały domek, basen, i dużo zieleni.
- Właź - burknąłem.

*********
Pov Hermiona

Wywróciłam oczami i weszłam do środka.
- Co to za miejsce? - zapytałam.
- Mój dom.
- Już zdążyłeś znaleźć sobie dom? - dopytywałam.
- Tak.
- Usiądź - wskazał dłonią małą, pomarańczową sofę na środku pomieszczenia.
Usiadłam, a on zaraz po mnie.

Jestem w okropnej sytuacji.
Okłamałam go, przecież nie mam żadnego klucza, przecież nie mam zielonego pojęcia jak się stąd wydostać. Dlaczego przez tą moja głupią chęć wiedzy muszę teraz okłamywać Postrach Hogwartu we własnej osobie?
Dobra, trudno, gram va banque. Przegram to przegram.
- Ty zacznij - powiedziałam.
- Chciałabyś. Ty zaczynasz.
- Oj nie, tak się nie bawimy. Chyba, że chcesz żebym wyszła. Sama. Bez ciebie - powiedziałam z pewnością w głosie.
Westchnął potężnie.
- Jeden jedyny raz Ci ustąpię, ale nikomu ani słowa - ostrzegł.
Pokiwałam ochoczo głową na znak zgody.
- Szkoła choruje, to znaczy, byłem kiedyś... - zaczął swoją opowieść.
- Czekaj, czekaj, czyli przez twoją głupotę z lat młodzieńczych niewinni ludzie teraz umierają?!
- Nie do końca Granger, jak ty mnie słuchasz...
- To nie objawia się tylko w śmierci, są inne objawy - dodał.
Zamyśliłam się, nagle doznałam olśnienia.
- Cholera, już wiem! Już wiem Severusie! To wszystko wyjaśnia.
- Co wyjaśnia?
- Ha! Wiedziałam, że coś jest na rzeczy!
- Kobieto mów jaśniej!
- To klątwa!! Dlatego się ze sobą przespaliśmy, dlatego nazywamy się po imieniu, dlatego się całujemy, myślimy o sobie, no przynajmniej ja o tobie myślę, chociaż wcale się sobie nie podobamy, to zaklęcie działa na nasze myśli i czyny, ale przy tym nie sprawia, że naprawdę coś do siebie czujemy, to znaczy, nie wier...
- Stop! Stop!, Granger na Merlina, wolniej - powiedział.
- Czy ty to rozumiesz?! To niesamowite, aż nie wiem co mam powiedzieć.
- Niby co w tym niesamowitego? Nawet nie wiemy czy naprawdę tak jest, chociaż ja też zauważyłem swoje niespotykane dotąd zachowanie, ale twoja teoria i tak pozostaje nadal teorią, bardzo prawdopodobną i logiczną, ale jednak.
- No wiemm, ale jeśli by tak nie było to czy rozmawialibyśmy teraz tutaj? Czy powiedziałbyś mi to wszystko? Czy pocałowałbyś mnie? No właśnie, nie.
- Tylko jak tą klątwę teraz zdjąć? Bez urazy, ale nie widzę siebie w przyszłości u Pana boku.
- I z wzajemnością Hermiono. Pozostało tylko uciec  z wyspy i myśleć nad zdjęciem zaklęcia. Teraz ty mów, jak stąd zwiejemy?
- Yyyyy...bo wiesz trochę Cię okłamałam - spojrzałam na niego z poczuciem winy - tak naprawdę nie wiem jak się wydostać z wyspy, to był blef.
Chwila niezręcznej ciszy, a w końcu nie wytrzymał.
- Ja pierdole GRANGERR!! - zapewne słychać było go aż na drugim końcu wyspy.
Skuliłam się.
- Przepraszam...
- W dupie mam twoje przepraszam, masz coś wymyślić natychmiast!
  Korzystając z olśnienia mającego miejsce kilka minut temu, spróbowałam pewnej sztuczki.
Objęłam go rękami i wyszeptałam:
- Nie złość się na mnie. Przepraszam skarbie.
On odpowiedział jakby zahipnotyzowany.
- Nic się nie stało moja miotełko (xd), wybaczam Ci, chodź razem poszukamy rozwiązania.
Merlinie, zadziałało. Przynajmniej do tego może mi się przydać ta klątwa. Wiem jak na niego wpłynąć.
- Chodźmy - odpowiedziałam.

   Wyszliśmy z domku i przeszliśmy na drugą stronę ulicy, wtedy otrząsnął się z tej jakby hipnozy.
- Co to niby było? - warknął zdenerwowany.
- Uroki klątwy pączuszku - roześmiałam się.
- Jeszcze Ci się odpłacę zobaczysz.
Szliśmy w najlepsze, gdy nagle:
- Aaaaaa!
- Pomocy! - rozlegały się krzyki z za zakrętu.
Ruszyłam biegiem do źródła hałasu.
Dotarłam na miejsce, i zobaczyłam, że wśród rozhisteryzowanego tłumu, gdzieniegdzie leżą zakrwawione ciała ludzi.
- Hermiono! - krzyknął Severus.
Odwróciłam się i to był wielki błąd...

*****************************************
Strasznie długo nie było rozdziału, ale rozchorowałam się i nie miałam głowy do pisania.

Dziękuje za każde wyświetlenie, gwiazdkę i komentarz zostawione pod opowiadaniem.

Do zobaczenia🖤

Zostaniesz? - SevmioneWhere stories live. Discover now