17

117 11 0
                                    

Pov Hermiona

- Dostałem patronusa, gdzie on jest?
- Tutaj profesorze - powiedziałam i szybko odsunęłam się od łóżka.
Uklęknął przy nim i powiedział:
- Panno Granger, proszę iść do łazienki i przynieść mi czarny koszyczek z różnymi fiolkami.
- Oczywiście.
Wyszłam szybko z sypialni i zaczęłam rozglądać się za łazienką. W brew pozorom komnaty mistrza eliksirów nie są tak małe jak mi się wydawało. W końcu ruszyłam w pierwszy lepszy korytarz. Na samym końcu znalazłam łazienkę. Wpadłam do niej i szybko chwyciłam za wspomniany przez dyrektora koszyk. Szybko wyszłam i niemal biegiem wróciłam do sypialni.

- Już mam - powiedziałam i postawiłam pudełko na łóżku.
Nie odpowiedział, zaczął tylko szeptać jakieś zaklęcia.
- Hermiono, wyciągnij fiolkę z czerwoną substancją w środku. Odkorkuj ją i wylewaj na niego po kropelce - skinęłam głową.
Dostrzegłam fiolkę z rubinową zawartością, więc zabrałam się do roboty. Krople powoli skapywały na tors Severus'a i w mgnieniu oka wsiąkały w niego gojąc rany. Dumbledore nie odzywał się do mnie, siedział tylko i w skupieniu podawał mu różne eliksiry. Nie wiem ile czasu minęło nam na pracy, ale zauważyłam w końcu jak Sev odzyskuje powoli przytomność.
- Ugh - wysapał.
Dyrektor nagle wyrwał się z zamyślenia i nachylił do profesora.
Drzwi od komnat otworzyły się z hukiem, a do środka wbiegła Pani Pomfrey.
- Albusie! Co się stało?! Oh, dlaczego wcześniej mnie nie wezwałeś?
- Spokojnie Poppy, wszystko jest pod kontrolą.
- Pod jaką kontrolą?! Leży tu Merlin wie ile, a nadal jest w koszmarnym stanie!
- Moja droga, z tego co widzę Severus wcale nie jest w tak opłakanym stanie, więc nie masz się czym martwić, a skoro Cię wezwałem to znaczy, że już z nim lepiej i można się nim na spokojnie zająć. Teraz oddaję go w twoje ręce - powiedział dobrotliwie.
Pielęgniarka wyraźnie niezadowolona przewróciła oczami, następnie zaklęciem przeniosła rannego do skrzydła szpitalnego, a sama wyszła trzaskając drzwiami.
- Ah te kobiety! - zaśmiał się Dumbledore.
- Profesorze? - zapytałam po chwili milczenia.
- Tak panno Granger?
- Co się stało profesorowi Snape'owi?
- ...
- Dyrektorze? Jeśli pytanie było nie na miejscu to przepraszam.
- Nie, nie, powiedz tylko, czy mogę Ci zaufać? Nie zdradzisz sekretu nawet za cenę życia?
- Oczywiście.
- Jesteś gotowa mi to przysiąc?
- Tak - odpowiedziałam zaniepokojona.
- W takim razie powtarzaj za mną. Ja Hermiona Granger...
- Ja Hermiona Granger...
- ... nigdy nie zdradzę sekretu...
- ... nigdy nie zdradzę sekretu - powiedziałam.
- ..., który zaraz zostanie mi powierzony.
- ..., który zaraz zostanie mi powierzony - dokończyłam.
Poczułam nagle uderzenie gorąca. Zemdlałam.

- Panno Granger?
- Tak? - odpowiedziałam słabo.
- Proszę powrócić do żywych.
- Zemdlałam?
- Tak, ale spokojnie to normalne.
- Więc co to za sekret?
- Profesor Snape... jest naszym szpiegiem wśród Śmierciożerców.
- Żartuje Pan?
- Chciałbym, ale niestety nie.
- To oni mu to zrobili?! - odpowiedź miał wypisaną na twarzy.
- To nie pierwszy raz prawda? - nie odpowiedział.
- Jak Pan może na to pozwalać? Severus pewnego dnia może już nie wrócić, sama widziałam w jakim był dzisiaj stanie!
- Severus robi to z własnej woli, do niczego go nie zmuszam.
- Kłamiesz!
- Dlaczego tak sądzisz moja droga?
- Bo...bo...bo go kocham! - wykrzyczałam mu w twarz.
Brwi Dumbledore'a poszybowały w górę, a usta ułożyły się w delikatny uśmiech.
- Ciekawych to rzeczy się człowiek może dowiedzieć...
- Profesorze, ja...
- Nie martw się, nic Ci przez to nie grozi.
- Mam tylko prośbę - dodał.
- Słucham zatem.
- Skoro już i tak znasz prawdę, będę Cię powiadamiał o każdym Severus'a spotkaniu ze Śmierciożercami. Będziesz na niego czekać i leczyć mu rany jeśli zajdzie taka potrzeba. Wchodzisz w to? - zapytał podejrzanie słodkim, głosem staruszka.
- Ehh, wchodzę.
- Cudnie, to do zobaczenia - powiedział i zniknął.
- Super - powiedziałam teraz już tylko sama do siebie.

Pov Severus

- Miałeś leżeć - usłyszałem zza pleców.
- Odwal się ode mnie Poppy - warknąłem.
Spojrzała na mnie oburzonym wzrokiem, nie odpowiedziała jednak.
- Pani Pomfrey? - rozległo się przy drzwiach.
- Już idę kochanieńki. Co się stało?
- Źle się czuję... strasznie.
W pewnej chwili zorientowałem się kto właśnie przyszedł. Głupi śmieć. Ale jak widać jemu też się dostało, bo do sali wszedł właśnie...

******************************************
Heej wszystkim, jestem, wróciłam i do zobaczenia niedługo!

Buziaki!!

Zostaniesz? - SevmioneWhere stories live. Discover now