21

111 12 5
                                    

Pov Severus

Tak jak nakazał Dumbledore, odprawiłem rytuał. W momencie wyrecytowania ostatniego słowa poczułem mocne szarpnięcie i nim się obejrzałem, staliśmy już przy wielkiej, kamiennej bramie.
- Nic tu nie ma - skomentowała Hermiona, patrząc w głąb bramy.
- To iluzja dziewczyno - odpowiedział Asterius.
Nagle poczułem delikatne szturchnięcie.
- Co znowu Herm? - zapytałem, nie zdając sobie sprawy z określenia jakiego użyłem.
- Herm? - Asterius jak zwykle musiał się wpieprzyć w nie swoje sprawy.
- Nie twój interes Astusiu - zacmokałem.
Speszona dziewczyna zapytała cicho:
- Mogę coś zjeść?
Westchnąłem i otworzyłem swoją, czarną walizkę. Były tam mugolskie ubrania na zmianę, suchy prowiant, podstawowe przybory kosmetyczne, kilka fiolek z eliksirami na wszelki wypadek i trzy nowe bransoletki chroniące nas przed magią dżungli.
- Na co masz ochotę? Wafle czy orzeszki? - zapytałem.
- Wafle - powiedziała entuzjastycznie.
- Emm... w takim razie ty Sev poczekaj aż Hermiona zje, a ja pójdę za potrzebą - powiedział trochę zawstydzony Strasis.
- Idź tylko się nie oddalaj, nie potrzebujemy księżniczki w opałach - zadrwiłem.
- Ech, tak, jasne - odszedł.

- Severusie... - moje imię w jej ustach brzmiało kojąco.
- Hm?? - mruknąłem.
- Chcesz powtórzyć ten... no wiesz... pocałunek? - spuściła głowę, a kawałek wafla spadł jej na ziemię.

Zaskoczyła mnie, jednak nie dałem tego po sobie poznać. Czy to źle, że czuję coś do tej niewinnej niewiasty? Czy to źle, że pociąga mnie jej zapach, wzrok i te natrętne pytania też? Nie jestem sobą, to przez klątwę, ale co jeżeli tak w końcu jest mi dobrze? Po tych latach pustki w sercu i duszy, wreszcie czuję i choć sam z siebie przez to drwię, czuję wypełnienie codziennej rutyny i pustki w sercu. Jakbym znalazł swą drugą połówkę pomarańczy. Cholernie mi się to podoba, ale czy ona też tego chce? Czy nie jestem samolubny? Oczywiście, że jestem, ale może jeżeli ona też... Stop! Severusie nie możesz skazywać jej na wieczną udrękę z tobą przy boku! Kto by cię chciał? - krzyczały głosy w mojej głowie - jesteś starym mordercą, szpiegiem, podwładnym dwóch sadystycznych kretynów, a na dodatek za nic w tobie urody czy postury. Odchrząknąłem i opanowanym głosem powiedziałem:
- Pragnę cię całym sobą.
Chwila przecież to nie to miałem powiedzieć! Cholerny jęzor...
Widziałem szok i wybuch radości w jej oczach, przez co moja złość całkiem wyparowała. Myślałem teraz tylko o jej słodkich jak czereśnie ustach i orzechowych oczach.
Podbiegła do mnie i oplatając mnie nogami w pasie, a rękami wokół szyi, złączyła nasze usta w niby niewinnym pocałunku, zawierającym jednak zbyt wiele rozpaczy, bólu i strachu, ale też co dobre, mnóstwo spełnienia i radości. Nasze języki wyszły sobie na przeciw i zażarcie walczyły o dominację. Jak ja ją kocham. Przerwałem pocałunek i zacząłem wędrować językiem po jej szyi. Chłonąłem jej zapach i starałem się zapamiętać go już na zawsze, na wypadek gdyby był to nasz ostatni raz u swojego boku. Przejechałem językiem po jej ustach i z satysfakcją usłyszałem ciche westchnienie, które było dla mnie cenniejsze od własnego życia. Bo prawda jest taka, że w przeciągu czy to minęły lata, czy dni, wpadłem po uszy i pozwoliłem jej przejąć władzę nad moim sercem. Próbowałem się tego wyprzeć, ale mój pieprzony stan nie pozwolił mi na to. Myślałem że nie mam czasu na te głupie, bezwartościowe uczucia, jakimi są miłość, oddanie, namiętność i troska, jakże się jednak srogo myliłem. Gdy jej dłonie zsunęły się na moją klatkę piersiową myślałem, że oszaleję ze szczęścia i młodzieńczego napalenia, w końcu jestem przecież mężczyzną. Kiedy myślę o naszej nocy w pokoju życzeń, marzę o tym, żeby kochać się z nią bez wytchnienia aż do ostatniego uderzenia serca. Jej piękne ciało, wiecznie roztrzepana czupryna i niesamowity intelekt... ach, nie mogę przestać o niej myśleć.
Całowaliśmy się wygłodniale i coraz bardziej niezgrabnie, błądząc swoimi rękami po pragnących siebie ciałach. Gdy usłyszałem strzelenie gałązki, drgnąłem i natychmiastowo odsunąłem się od Hermiony. Zmrużyłem oczy, którym ukazała się uśmiechająca się głupkowato postać Strasisa.

••••••••
Pov Asterius
••••••••

Kiedy wracałem zza krzaka, zobaczyłem, jak ten samotny nietoperz i dziewczyna całują się z wielką pasją. Och nie mogłem przepuścić takiej okazji, w końcu to mógł być Seva pierwszy i ostatni tak przepełniony uczuciem pocałunek, więc szybko transmutowałem liścia w mały, podręczny aparat fotograficzny i bezgłośnie zrobiłem masę zdjęć. To wszystko oczywiście dla Seva żeby ten do końca życia mógł wspominać ten moment. Okej nie oszukujmy się, to dla siebie to zrobiłem - zaśmiałem się w duchu.

Pov Severus

- Jesteś już - rzuciłem oschle.
- I przestań się tak uśmiechać ty durniu - dodałem.
- Czyli możemy już ruszać, tak? - zapytała moja Hermiona.
- Oczywiście, ale najpierw załóżcie te opaski - mówiąc to wyciągnąłem z walizki trzy opaski, które w teorii powinny nas ochronić.
- Nie sądzisz Severusie, że to trochę niewygodne - wskazał na nasze walizki.
- Rób co chcesz.
Po tych słowach sięgnął po różdżkę i jednym machnięciem zamienił wszystkie trzy walizki w małe górskie plecaczki.

Chwyciłem plecak i ruszyłem w stronę bramy, a gdy wypowiedziałem krótkie zaklęcie, przeszedłem przez nią. Uderzył mnie odór roślin i nieustannej wilgoci, czułem pulsujące w korzeniach drzew życie i magię, która je dopełniała. Wtedy też zakręciło mi się w głowie i opadłem bezwładnie na ziemię.

*********************
Hej wszystkim, tak długiej przerwy jeszcze nigdy nie miałam, ale mam nadzieję, że ten rozdział się wam podobał. Dziękuję wszystkim, którzy do tej pory czekali na nowe rozdziały!
Do następnego🤍

Zostaniesz? - SevmioneWhere stories live. Discover now