rozdział jedenasty

183 15 3
                                    


Hermiona wpatrywała się w przyjaciółkę mając nadzieje, że usłyszane słowa okażą się żartem. Wiedziała jednak, że nie ma co na to liczyć. Żartem stało się najwyraźniej jej życie.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?

- A co to by zmieniło? Ostatnio dobrze dogadujesz się z Malfoyem. Pomyślałam, że nie będziesz miała z tym problemu.

- Przecież gdyby chciał żebym się tu pojawiła to by mnie zaprosił.

- I zaprosił! Kiedy przyszłam z zaproszeniem i powiedziałam ochroniarzowi, że Hermiona Granger wejdzie jako moja osoba towarzysząca to powiedział, że ma Cię już na liście.

Była gryfona patrzyła na przyjaciółkę z niedowierzaniem. Nie dostała żadnego zaproszenia na imprezę. Była tego niemal pewna. Co prawda jej pocztą zarządzała Alison, ale dziewczynie jeszcze nigdy nie zdarzyło się o czymś zapomnieć.

- Dlaczego Malfoy miałaby mnie zapraszać na otwarcie swojego klubu? - z westchnieniem usiadła na zielono srebrnej pufie ustawionej obok umywalki. No tak, wiedziała, że kolorystyka wystroju coś jej przypomina.

- Może dlatego, że on uważa, że jesteście w dużo lepszych relacjach niż Ci się wydaje.

- Przecież to bez sensu....

- Nie wiem czy bez sensu. Wychodzi jednak na to, że Draco chciał żebyś tu była. Wiem, że macie skomplikowaną przeszłość, ale może to jednak tylko przeszłość. Najwyraźniej on ruszył dalej i może Ty też powinnaś.

Hermiona zapatrzyła się w lustro trawiąc powoli słowa przyjaciółki. Prawniczka powiedziała na głos wszystko o czym Hermiona od dawna myślała, ale bała się do tego przyznać. Wbrew jej początkowym obawom Malfoy nie chciał jej niszczyć. Wręcz przeciwnie, spokojnie koegzystował z nią i innymi lokatorami przy Daisy Street 17.

- Zmienił się - nie zdawała sobie sprawy, że powiedziała to na głos dopóki nie zobaczyła kiwającą głową Rachel.

- Nie wiem co zrobił w przeszłości, ale teraz jest naprawdę porządnym człowiekiem. Nie chciałabym żebyś żyła w strachu, że on chce Cię skrzywdzić. Nie wydaje mi się żeby był do tego zdolny. Wydaje mi się nawet, że Draco Cię lubi. I to o wiele bardziej niż chce się do tego przyznać.

Hermiona parsknęła śmiechem.

- Nie przesadzaj Rachel - pokręciła głową z dezaprobatą.

- Jak chcesz. Wracamy do loży?

- Jasne, muszę się chyba napić.

Stukając szpilkami kobiety wyszły z toalety i udały się do ich loży, gdzie wypiły kolejnego drinka, a potem wróciły na parkiet. Hermiona jednak nie potrafiła się już tak rozluźnić. Cały czas rozglądała się niespokojnie w poszukiwaniu szarych oczu. Dopiero po piątym drinku, kiedy zegar wskazywał trzecią nad ranem, a w głowie zaczęło jej szumieć pozwoliła się zaprosić do tańca przystojnemu brunetowi, który obejmował ją o wiele częściej niż wymagała tego lecąca muzyka. Pewnie by jej to przeszkadzało, gdyby nie była wstawiona trochę bardziej niż lekko. Otrzeźwienie przyszło, kiedy dłonie tańczącego z nią mężczyzny przesunęły się z jej talii na pośladki.

- Zostaw - syknęła. Szybko się od niego odsunęła, ale zdążył złapać ją za nadgarstek.

- Nie bądź taka - powiedział uśmiechając się lubieżnie. Nie zdążyła zareagować.

- Pani chyba coś powiedziała - usłyszała lodowaty głos za swoimi plecami - Spływaj zanim wyprowadzi Cię ochrona.

Hermiona doskonale wiedziała jaką minę musi mieć Malfoy, ponieważ brunet szybko ją puścił i jeszcze szybciej zniknął z pola jej widzenia. Wzięła głęboki wdech i obróciła się w kierunku swojego wybawcy. Nie wiedziała dlaczego, pewnie zawdzięczała to swojemu stanowi, ale uśmiechnęła się na jego widok. Malfoy stał z wsuniętą nonszalancko do kieszeni lewą dłonią i szklaneczką whisky w prawej.

- Dzięki, znowu mnie ratujesz.

- Cała przyjemność po mojej stronie - na jego ustach również pojawił się delikatny uśmiech - Jesteś mi winna taniec - powiedział odstawiając alkohol na tacę przechodzącej obok kelnerki. Zanim Hermiona zdążyła przynajmniej pomyśleć o tym, że powinna zaprotestować Malfoy przyciągną ją do siebie obejmując w tali i powoli ruszając się do rytmu. Już drugi raz tego dnia miała okazję poczuć wręcz obezwładniający zmysły zapach perfum blondyna.

- To naprawdę świetne miejsce - postanowiła się odezwać zanim jej myśli zejdą na niebezpieczne tory - Nie wiedziała, że tu będziesz.

- Nikt Ci nie mówił, że to mój klub? - blondyn uniósł brew - Zostawiłem Ci zaproszenie w butiku.

- Musiałam je przeoczyć.

- A gdzie Twój zazdrosny chłopak?

- Gdzie indziej - powiedziała zanim zdążyła się ugryźć w język. Ciężki bit piosenki Arctic Monkeys „Do I Wanna Know" nakręcał ją jeszcze bardziej niż wypity alkohol. Czuła jak krew buzuje jej w uszach, kiedy jej biodra zataczały okręgi kierowane rytmem i dłońmi blondyna. Kolejny raz była w jego ramionach. Z tą różnicą, że jej pijanej stronie bardzo się to podobało. Tak samo jak rano zadarła głowę aby popatrzeć w te szare oczy, których spojrzenie prześladowało ją momentu, w którym Malfoy pojawił się na Daisy Street. On też na nią patrzył. Powoli, jakby bez udziału świadomości wyciągnął dłoń i założył jej za ucho jeden z loków. Na je policzkach pojawił się delikatny rumieniec, a przez kręgosłup przeszedł dreszcz nie mający nic wspólnego ze strachem.

- Hermiona! - głos Rachel sprawił, że jak oparzona odskoczyła od Malfoy. Zdezorientowana popatrzyła na zbliżającą się w ich kierunku prawniczkę - Draco! Nie widziałam Cię wcześniej. Wspaniała impreza, gratuluje otwarcia! - uśmiechnęła się rzucając jednocześnie niepewne spojrzenia na swoją przyjaciółkę. 

NASZE NIESPEŁNIONE SNY (zawieszone)Where stories live. Discover now