rozdział czternasty

209 15 1
                                    


Hermiona obudziła się niepewna co wyrwało ją ze snu. Budzik wyłączyła we wtorek rano, a tego samego dnia wieczorem wyłączyła telefon.

Rozejrzała się po pokoju mrużąc oczy. Głowa pulsowała jej nieznośnym bólem. Potrzebowała jakiejś minuty żeby dotarło do niej, że pobudkę zawdzięcza brzęczącemu irytująco dzwonkowi.

Pewnie by to zignorowała, gdyby jednocześnie ktoś nie zaczął dobijać się do drzwi.

- Hermiono! Otwórz! Jesteś tam?! Miona!

Zrezygnowana wstała z łóżka i powlokła się do holu. Otworzyła drzwi wiedząc kogo tam zobaczy.

Rachel pchnęła drzwi i wparowała do środka.

- Nareszcie! Już chciałam wzywać ślusarza!

- Co tu robisz? - jęknęła Hermiona przecierając przekrwione oczy.

- Spotkałam Oliviera w kawiarni....

- Czyli już wiesz - westchnęła kierując się do kuchni. Nalała sobie szklankę wody i wypiła duszkiem chcąc ugasić pieczenie w przełyku.

- Bałam się....

- Że coś sobie zrobię? Nie martw się. Chciałam tylko odreagować.

Rachel rozejrzała się po mieszkaniu. Na podłodze znalazła rozrzucone ubrania i butelki po winie. Sama panna Granger przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Jej włosy sterczały w każdą możliwą stronę i zdecydowanie potrzebowała prysznica. Czerwone oczy wskazywały, że sporo płakała.

- Musisz się wyzbierać. To, że on okazał się draniem nie znaczy, że masz się załamać.

- Nie załamuje się Rachel. Odreagowuje. To różnica.

- Powinnaś była do mnie zadzwonić.

- Nie chciałam Ci zaprzątać głowy.

- Przestań gadać. Jestem Twoją przyjaciółką.

Hermiona odwróciła się tyłem do niej. Marzyła o tym żeby zostać sama, a jednocześnie chciała żeby wszystko było tak jak kiedyś. Zanim poznała Oliviera.

- Porozmawiamy o tym później. Idź pod prysznic, a ja przygotuje śniadanie.

Panna Granger skinęła głową i skierowała się do łazienki. Zanim zamknęła drzwi usłyszała jak Rachel coś mówi, najpewniej do telefonu.

- Wszystko w porządku, przynajmniej jeśli można tak to nazwać - usłyszała dźwięk przewracanej butelki, którą najwyraźniej przewróciła prawniczka - Dziękuje, że mnie tu przywiozłeś. Zajmę się wszystkim. Trzymaj się! Cześć!

- Z kim rozmawiałaś? - wyszła z łazienki przyglądając się bacznie przyjaciółce.

- Tylko się na mnie nie wściekaj - Hermiona uniosła brew niepewna do czego prawniczka pije - To był Draco.

- Co? Dlaczego?

- Byłam z nim na kawie, kiedy spotkaliśmy Oliviera.

- Nawet nie chce o tym myśleć - rzuciła wściekle wracając do łazienki.

Odkręciła wodę zrzucając z siebie przepoconą koszulkę i spodenki od piżamy. Wiedziała, że przez te trzy dni zachowywała się irracjonalnie, ale tego właśnie wtedy potrzebowała. Odciąć się od wszystkiego. Tylko ona i jej myśli. I jeszcze trochę alkoholu. No dobrze, dużo alkoholu. Miała zamiar spędzić tak cały tydzień, ale teraz musiała przyznać sama przed sobą, że cieszyła się, że Rachel zjawiła się w jej mieszkaniu. Przez te trzy dni zdążyła się wyzbyć bólu z piersi. Pozostał tylko gniew. Czuła się ośmieszona i bezdennie głupia. Zwłaszcza, że już kolejny raz dała się oszukać mężczyźnie.

NASZE NIESPEŁNIONE SNY (zawieszone)Onde histórias criam vida. Descubra agora