rozdział trzynasty

222 17 3
                                    


Malfoy otworzył przed Hermioną drzwi do samochodu trzymając parasol nad jej głową, po czym szybko obiegł maskę i wsiadł na miejsce kierowcy, wpisał w dotykowym panelu cel ich podróży. Nawigacja szybko znalazła im najmniej zakorkowaną trasą.

- Gdzie mieszka na co dzień Twoja mama? - zapytała brunetka chcąc jakoś przerwać niezręczne milczenie. W samochodzie była bardziej niż kiedykolwiek świadoma obecności mężczyzny. Jego perfumy szybko rozniosły się po niewielkiej powierzchni, a ich zapach był równie upajający co w klubie.

- W Nowym Jorku. Pokochała to miasto. Mieszka na Upper East Side i bardzo szybko stała się częścią tamtejszej elity - zaśmiał się pod nosem najwyraźniej na jakieś miłe wspomnienie.

- Też tam mieszkałeś?

- Tak. Lubię Nowy Jork.

- To dlaczego wyjechałeś? - nie chciała być wścibska, ale jej pytania najwyraźniej mu nie przeszkadzały.

- Nie na stałe. Zamierzałem rozkręcić kilka biznesów w Londynie i wrócić do Stanów. Mam jednak sentyment do tego miasta.

- Ja też - spojrzała przez okno podziwiając miejskie zabudowania. Kusiło ją żeby zapytać o to dlaczego Malfoy żyje wśród mugoli, ale zabrakło jej odwagi. Pamiętała jego reakcję, gdy zapytała o to pierwszego dnia - Twoja mama na długo zostaje?

- Do końca tygodnia. Raczej nie przepada za londyńską pogodą.

- Nie dziwię się. Dzisiaj sama wspominałam czasy, kiedy mieszkałam w San Diego. Czasem brakuje mi tamtego słońca.

- Nie wiedziałem, że mieszkałaś w Ameryce - posłał jej zdumione spojrzenie, kiedy zmieniał pas. Hermiona musiała przyznać, że jechał bardzo pewnie i świetnie wyglądał za kierownicą.

- Raczej nie wiemy o sobie zbyt wiele.

- Raczej nie - przyznał.

Przestrzeń między nimi zgęstniała. Nie rozmawiało się im już tak swobodnie jak wtedy, kiedy toczyli dyskusje na temat sztuki czy książek stojąc w kuchni élaborer.

Kiedy dojechali pod La Rosa Hermiona odetchnęła z ulgą.

- Dziękuje, że mnie tu przywiozłeś - powiedziała odwracając się w jego kierunku.

- To ja dziękuje za pomoc z wyborem prezentu - uśmiechnął się delikatnie - Miłego wieczoru.

- Wzajemnie - przez kilka sekund patrzyli sobie w oczy. Przez kilka sekund Hermionie przeszło przez myśl, aby nie wysiadać z samochodu. Przez kilka sekund Malfoy miał nadzieje, że zostanie. Chwila ta jednak przeminęła równie szybko jak się zaczęła.

Hermiona wysiadła i przez chwilę stała jeszcze na chodniku patrząc na oddalającego się Bentleya. Wzięła głęboki oddech i przeszła przez ulicę, gdzie znajdowała się restauracja.

Zanim weszła wyciągnęła jeszcze telefon chcąc zobaczyć jak wygląda. Ku jej zdziwieniu na ekranie zobaczyła nieodebraną wiadomość od Olivera. Szybko weszła w jej treść.

„Kochanie wybacz, mam podbramkową sytuację w pracy. Musiałem zostać w biurze. Odwołałem naszą rezerwację. Wynagrodzę Ci to! Zadzwonię wieczorem"

W oczach błysnęły jej łzy złości. To był już kolejny raz, kiedy odwoływał ich spotkanie w ostatniej chwili. Obróciła się, ale czarny samochód Malfoya znikną jej już z pola widzenia.

Zrezygnowana zamrugała kilka razy chcąc powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Spojrzała na telefon jeszcze raz. Wiadomość wysłano kilka minut po siedemnastej, ale była wtedy zajęta Malfoyem i nawet nie zwróciła uwagi na ekran. Pomyślała ze złością, że nie dość, że zrobiła blondynowi kłopot to jeszcze teraz musiała wracać taksówką przez pół miasta.

NASZE NIESPEŁNIONE SNY (zawieszone)Where stories live. Discover now