rozdział szesnasty

310 15 2
                                    

- Dlaczego powiedział, że nie masz różdżki? Powiedz Malfoy. O co tu chodzi? Dlaczego żyjesz wśród mugoli? Prowadzisz niemagiczną firmę? Udajesz, że jesteś jednym z nich? - wszystkie niezadane dotąd pytania spłynęły z jej ust zanim zdążyła je powstrzymać. Widziała cień, który przemkną przez jego twarz. Znów odwrócił się w stronę okna. Wydawało jej się, że nie powie ani słowa.

- Wiedziałem, że nie masz pojęcia jak skończył się mój proces już tamtego dnia, kiedy przyjechałem tutaj z panią Barnett - spojrzała na niego zaskoczona. Cały czas stał odwrócony do niej plecami, ale widziała jego twarz w odbiciu szyby - Słyszałem, że wyjechałaś z kraju zaraz po swoich zeznaniach, ale wydawało mi się to dziwne, że nikt Cię o tym nie poinformował. Potem zdałem sobie sprawę, że nie wyszłaś za Weasleya i najwyraźniej nie utrzymujesz kontaktu z nim i Potterem. Byłem w szoku. Mimo, że wmawiałem sobie, że mnie to nie obchodzi to nawet zapytałem o to Rachel - widziała jak uśmiechną się cynicznie - Powiedziała, że ich nie zna, ale coś w jej twarzy kazało mi podejrzewać, że słyszała już te nazwiska. Zacząłem się nawet zastanawiać czy nie odwróciłaś się od nich ze względu na zeznania Pottera na moim procesie. Po tym wszystkim co zrobiłem Ci ja, moja rodzina... Ale to nie miało sensu, bo nie znałaś wyroku... - przerwał i obrócił się w jej stronę. Jego czy płonęły blaskiem szaleństwa. Tym samym, który zobaczyła u niego pierwszego dnia - Powinnaś mnie nienawidzić, Granger. Za wszystkie krzywdy, które Wam... Tobie wyrządziłem. Ale najbardziej powinnaś mnie nienawidzić za to, że moja kara stała się moim największym błogosławieństwem. Powinnaś mnie nienawidzić, bo Weasley ma rację, powinienem gnić w Azkabanie, a jestem szczęśliwy, tak jak nie byłem nigdy w życiu!

- Jaka była Twoja kara? - nie wytrzymała. Obdarzył ją pobłażliwym uśmiechem.

- Nie domyślasz się? - podszedł do jednego z obrazów, złapał za ramę i odchylił go. Za płótnem ukazał się sejf. Malfoy wpisał kombinację cyfr, a drzwiczki odskoczyły z cichym piknięciem. Wyciągnął stamtąd niewielkie czarne pudełko i położył je przed zaskoczoną Hermioną.

- Co to?

- Otwórz.

Kobieta niepewnie uniosła kartonowe wieczko. W środku na aksamitnej poduszce leżała różdżka. A konkretnie jej dwie części. Wszystko stało się jasne. Wiedziała już jaki Malfoy otrzymał wyrok i jaka została orzeczona kara. To tłumaczyło jego zachowanie i życie wśród mugoli. Przyłożyła dłoń do ust i podniosła na niego wzrok. Wyciągnął rękę i podniósł jedną z części różdżki na wysokość oczu. Patrzył na nią beznamiętnym wzrokiem przez kilka sekund po czym prychnął wrzucając kawałek jego magicznego artefaktu z powrotem do pudełka. Zamknął wieko i schował je do sejfu.

- Dlaczego? - zapytała - Wykluczyli Cię ze świata czarodziejów. Dlaczego taki wyrok? Groziło Ci dożywocie w Azkabanie.

Malfoy usiadł obok niej i westchną ciężko przecierając oczy.

- Wiesz dlaczego procesy Śmierciożerów szły tak gładko? - nie wiedziała o co mu chodzi - Bo do wody, którą nam podawano w celi wlewano Veritaserum.

- Nie... Nie mówisz poważnie - patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, ale jego mina kazała jej twierdzić, że nie kłamał - To niezgodnie ze wszystkimi zasadami! Prawa i etyki!

- Być może. Ale bardzo się cieszę, że to zrobili. Dlatego takie szumowiny jak mój ojciec zostały skazane na dożywocie w Azkabanie bez mrugnięcia okiem - uśmiechnął się na widok na widok jej zaskoczonej twarzy - Nie dziw się mnie. Mój ojciec był potworem, ale potrafił o siebie zadbać. Jestem pewien, że gdyby nie eliksir wyłgał by się od więzienia tak samo jak po pierwszej Wielkiej Wojnie. Żyłby wśród nas, śmiałby się w twarz i nadal niszczył życie moje i mojej matki - spojrzała na jego udręczoną twarz i pierwszy raz w życiu przeszło jej przez myśl, że on wycierpiał podczas wojny równie wiele co ona.

NASZE NIESPEŁNIONE SNY (zawieszone)Där berättelser lever. Upptäck nu