rozdział osiemnasty

276 18 1
                                    

Wybaczcie zwłokę
-CL

---------------------------------------------------

Hermiona nie była pewna jak długo siedziała przytulona przez Draco, otrzeźwił ją dopiero dźwięk przejeżdżającej przez ulicę karetki. Delikatnie wyswobodziła się z jego objęć i otarła oczy.

- Och, pewnie wyglądam koszmarnie - musiała odwrócić wzrok od jego przenikliwego spojrzenia.

- Chcesz odpowiedź szczerą czy miłą? - w jego głosie dosłyszała nutkę rozbawienia.

- Skoro w ogóle pytasz to znak, że nie chcę wiedzieć - zaśmiała się i podeszła do lustra powieszonego na jednej ze ścian - Pójdę już. Muszę coś ze sobą zrobić - westchnęła przyglądając się plamom z tuszu na dolnych powiekach.

- Wyglądasz pięknie, jak zwykle zresztą - Malfoy pojawił się za jej plecami i spojrzał na nią w lustrze.

- Twoja nieszczerość mnie dobije - burknęła poprawiając włosy. Jej spojrzenie padło na jego białą koszulę, na której widniało kilka ciemnych plam po jej maskarze - Przepraszam Cię za to - wskazała na jego ramię - Zapłacę za pralnie.

- Daj spokój. Nie ma o czym mówić. To tylko koszula.

Odwróciła się do niego. Wolała przemilczeć fakt, iż koszula pewnie kosztowała więcej niż miesięczna wypłata jej krawcowych. Chciała zaprotestować, ale coś w jego wzroku kazało jej odpuścić. Patrzył na nią równie intensywnie co tamtego dnia w klubie Pose. Czuła, że nie może się poruszyć uwięziona w szarości jego stalowych tęczówek.

- Hermiono... - zaczął pierwszy raz używając jej imienia.

Obydwoje wiedzieli, że przekraczają pewną niewidzialną granicę. Hermiona miała świadomość, że nie powinna jej łamać, ale ściśnięte gardło nie pozwalało jej się odezwać. Draco przeniósł wzrok z jej oczu na usta, które nieświadomie przygryzła. Jego dłoń powędrowała na jej policzek jakby bez udziału mózgu. Delikatnie przeniósł kciuk na jej pełne wargi słysząc przyspieszony oddech brunetki. Pochylił się niczym ściągany jakąś magiczną mocą.

- Nie rób tego - szepnęła wprost w jego usta Hermiona czując jak serce tłucze jej się w piersi. Draco zamarł milimetr od jej warg. Tak bardzo jak pragnęła tego pocałunku tak bardzo się go bała. Wiedziała, że zmieni on wszystko.

- Dlaczego? - nadal się nie odsuną.

- Bo jeśli to zrobisz to nie będzie już odwrotu.

- Nie chce nigdzie wracać - spojrzał jej w oczy, aby sekundę później wpić się w jej wargi.

Są pocałunki niechciane, wyczekiwane, słodkie, te pełne pożądania i te pełne desperacji oraz miłości. Żaden z nich nie mógł się równać z pocałunkiem jakim Draco Malfoy obdarzył Hermionę Granger. W tym pocałunku zawarł cały ból minionych lat, przeprosiny i wręcz niemożliwą do opisania potrzebę bliskości.

Są pocałunki, których się nie oddaje oraz te po których nie można pozostać biernym. To właśnie do tych ostatnich należał ten pocałunek. Hermiona czuła jak bez udziału jej świadomości dłonie zaciskają się na męskich barkach, a usta rozchylają się niczym zaproszenie.

Malfoy przycisnął ją do lustra łapiąc jej twarz w swoje dłonie pogłębiając pieszczotę i czując jednocześnie kobiece, delikatne palce wślizgujące się w jego włosy. Z jej gardła wydostał się pojedynczy jęk, kiedy przygryzł jej dolną wargę, a on sam warkną, kiedy pociągnęła za kosmyki jego włosów. Objął ją w tali przekonany, że jeszcze nikt nie całował tak słodko, a jednocześnie z taką pasją jak Hermiona Granger. Ona sama miała przekonanie, graniczące z pewnością, że dla tych pocałunków warto było przejść przez całe to piekło.

NASZE NIESPEŁNIONE SNY (zawieszone)Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα