#5

1.4K 96 139
                                    

Kolejny dzień w szkole. Okazało się, że nauczyciel matematyki po wstydliwym dla niego zdarzeniu z techno, postanowił zacząć uczyć w innej szkole. ,Wiązało się to z tym, że powinien przyjść nowy wychowawca. Szkoła jednak jeszcze nie znalazła zastępcy, przez co cała grupa miała ostanie dwie lekcje wolne.

- ej chłopacy! Idziemy do tej kawiarni za rogiem? Słyszałem że są tam dobre ciasta. - zaproponował Skeppy.

- jasne że tak!-  powiedział techno.

- lepiej bez ciebie techno, bo znając ciebie to wstydu nam narobisz-

- ty sam już wstyd robisz nam wszystkim swoją twarzą, a jakoś ciągle chodzimy z tobą.- stwierdził obrażony techno.

- dobra spokój! Ja nie mogę. Idziemy z Karl'em do kina.- przerwał kłutnie Nick.

- a nie możecie tego wyjścia przesunąć?- zapytaj Wilbur.

- nie, mamy już bilety.

- okej, ale oprócz Nick'a i Karl'a idą wszyscy, co nie?

- tak- powiedzieli wszyscy w jednym momencie.

Dwójka chłopaków z grupy poszły w swoją stronę, a reszta poszła do kawiarni.

Kiedy byli ma miejscu, usiedli przy dość dużym stoliku, tak aby każdy miał trochę miejsca.

- hej, co wam podać?- zapytał Alex ubrany w fartuch z logiem kawiarni, a w rękach trzymał notatnik i długopis.

- co, ty w kawiarni pracujesz?! Haha. Co aż taki biedny jesteś.- zaczął Wilbur chcąc poniżyć chłopaka w jak najbardziej okrutny sposób.

Wszyscy się śmiali, oprócz Georg'a i Clay'a. Gdyby blondyn miał pozwolenie na pracowanie w kawiarni, napewno by to robił, a pozatym sam jest "biedny" więc jakby się śmiał, to śmiałby się sam z siebie.

- o co ci chodzi? George też tu pracuje- powiedział chłopak, a później złapał się za usta.

Kiedy George po raz pierwszy przyszedł pracować do tej kawiarni, Alex obiecał mu że nikomu o tym nie powie. Brunet wstydził się tego że pracuje, a o ile dobrze wiedział jego koledzy nie. Tak naprawdę nie znał ich bardzo, mimo że byli jego przyjaciółmi. Oni tak jakby w ogóle się nie znali wszyscy. George wiedział, że jak ktoś się dowie o jego pracy, ludzie mogą się z niego śmiać.

Cała grupa się zamknęła, a George siedział patrząc się w podłogę. Spodziewał się obleg z ich strony, ale najwidoczniej chłopacy byli tak zszokowani tą informacje, że już się nie odzywali, ani nie śmiali. Poprostu złożyli zamówienie.

- ej Clay, ty nic nie bierzesz?- spytał George. Akurat siedział obok Clay'a i przyszło mu do głowy takie pytanie.

Zielonookiego blondyna zszokowało to pytanie. Nigdy nikt nie wnikał w takie rzeczy, a on nie musiał wymyślać kłamstw. Niestety wiedział, że nie może pozwolić sobie na takie jedzenie, po pierwsze musiałby za to zapłacić, a po drugie taka szerlotka, ciasto czekoladowe czy beza, muszą mieć dużo kalorii. On nie chce być gruby, a kiedyś był. Nie chce być znowu wyzywany przez ojca i rówieśników.

- nie, zapomniałem portfela- skłamał.

- mogę ci coś postawić- powiedział brunet.

- nie trze- brązowooki nie dał dokończyć mu zdania, ponieważ zawołał kelnera i poprosił o dwa ciasta czekoladowe. Jeden kawałek dla niego, a drugi dla jego towarzysza.

Blondyn z wielkim wachaniem dłubał widelcem w jedzeniu, ale wkońcu wziął się na odwagę i zjadł. Mimo że kawałek był mały, jak nie je się przez długi czas to trudno było mu go zjeść.

- dziękuję George, kiedyś ci oddam pieniądze- powiedział blondyn.

- dobra chłopaki ja muszę się zbierać, do zobaczenia jutro- dodał i ubierając na siebie kurtkę wyszedł z lokalu, nie dając dojść do słowa nikomu z grupy.

George mimo że był zaniepokojony jego zachowaniem, nie poszedł za nim. Prawie go nie zna, a jeśli jego przypuszczenia będą mylne, tylko się ośmieszy.

Nikt nie wiedział jeszcze o nowym mieszkaniu Clay'a, które było tuż obok kawiarni. Chłopak wbiegł po schodach, a po wejściu do mieszkania, odrazu pobiegł do łazienki.

Wywołał u siebie wymioty, co mu się udało. Było mu trochę przykro, że jego kolega zapłacił za niego, a on się tak odwdzięcza, ale on naprawdę nie mógł pozwolić sobie na takie jedzenie.

- Clay, wszystko okej?- zapytała zaniepokojona siostra blondyna pukając do drzwi łazienki.

- tak wszystko okej! Mieliśmy dziś jakieś dziwne jedzenie na stołówce i chyba mi nie podeszło!- ponownie skłamał.

- a okej!

Teraz nie dość że musiał okłamać swojego przyjaciela, to jeszcze swoją ukochaną siostrę. Miał wielkie wyzuty sumienie z tego całego dnia i uważał że słusznie.

Usiadł na podłodze i wziął w ręce żyletkę. Ponownie to zrobi, załagodzi swój ból psychiczny, bólem fizycznym.

Przejechał kawałkiem metalu po skórze Na nadgarstku robiąc mało głęboką kreskę. Krew zaczęła wypływać z tej rany, ale było to niewystarczające. Zrobił kolejna kreskę i kolejną. Każda była głębsza od poprzedniej. Czerwona ciecz zaczeła wypływać szybciej i było jej więcej. Chłopak żeby jeszcze nie kończyć tego przyjemnego bólu, wsadził rękę pod wodę. Zazwyczaj sypał swoje otwarte rany solą, ale po przeprowadzce do nowego mieszkania jeszcze się nie samookaleczał w ten sposób, więc nie miał soli pod ręką.

Wyszedł z łazienki po długim czasie z sztucznym uśmiechem, który prawie w ogóle nie różnił się od prawdziwego. Nawet jego własna siostra nie umiała ich odróżnić, przez co wszyscy myśleli, że wszystko jest okej.

Spin this fucking bottle [Dnf]Where stories live. Discover now