#10

1.1K 74 42
                                    

Wszyscy byli już gotowi do wyjścia na plażę.

- ej ale musimy na siedemnastą wrócić.- powiedział brunet.

-spoko, zdążymy. Ale po co?- zapytała blondynka.

- młoda nie wypytuje się o wszystko- powiedział jej starszy brat.

- no dobra przepraszam, jak nie chcesz to nie musisz mówić- powiedziała dziewczyna.

-musimy iść z twoim bratem do naszych przyjaciół- powiedział George.

- aaa okej, to chodźcie szybko!- zawołała i wyszła za drzwi.

Obaj chłopacy podążyli za dziewczyną. Posługiwali się mapą Google, ponieważ sami nie do końca znali drogę, a musieli też uważać, żeby nie wyjść na jakąś ruchomą autostradę, albo po prostu drogę.

- długo jeszcze?- zapytała blondynka.

- sama wymyśliłaś żeby iść na tą plaże, a nie wiesz ile tam się idzie?

- no ale mogę się zapytać.

- uhm, a tak odpowiadając na pytanie to jeszcze nie daleko.

- okej.

Była już godzina dwunasta, a oni dochodzili na swoje miejsce docelowe. Nie było wielkich upałów, dlatego odrazu wykluczyli jakieś kampanie w morzu, ale nie wiedzieli co jeszcze będą robić. Taki trochę spontaniczny spacer. Wzięli ze sobą dwa koce, więc ewentualnie będą po prostu leżeć i patrzeć w chmury, albo gadać, albo przeglądać media społecznościowe.

- tam jest! Już widzę tą plaże!- krzyknął brunet i pobiegł w stronę piasku.

- ej czekaj!- wykrzyczało za nim rodzeństwo, po czym również rzucili się do biegu.

Wszyscy zeszli po kamiennych schodkach, a potem znaleźli się już na piasku.

- polecam zdjąć buty, ponieważ później możecie mieć w nich pełno piasku.- powiedział Clay zdejmując swoje obuwie.

- nie zależnie od tego czy je zdejmiemy czy nie to i tak będziemy mieli wszędzie piasek. - stwierdziła jego siostra.

- ale przynajmniej ziarenka piasku nie pochodzą ci w małe miejsca w butach i nie będziesz miała butów w kolorze piaskowym.

- dobra mogę się akurat z tym zgodzić- powiedziała dziewczyna i również zaczęła zdejmować buty.

George postanowił postąpić tak jak jego towarzysze, ponieważ sam miał białe buty. Kiedy byli już gotowi, ruszyli szukać odpowiedniego miejsca na rozłożenie kocyków.

- o może tutaj!- krzyknął brązowooki.

- chyba może być.- powiedział zielonooki i zaczął rozkładać jeden z kocy.

Jego siostra również zaczęła rozkładać koc ale trochę dalej od nich.

- ej młoda chodź trochę bliżej nas- powiedział Clay.

- nie, ja sobie tutaj po leże sama a wy połóżcie się razem.

- kłóciłbym się z tobą, ale mi się nie chce więc chodź George.

Chłopak posłuchał wyższego i położył się na zielonym kocu. Koc należał do blondyna, ponieważ brązowooki nie miał żadnego. Niestety ostatni jaki miał podziurawił mu się, nawet nie wiedział jak, ale wiedział że koc się nie nadaje już do niczego, ponieważ nie spełnia swoich funkcji.

Kiedy dołączył do niego zielonooki, zaczęli patrzeć w chmury. Nie mogli się jakoś bardzo rozłożyć, ponieważ mieli naprawdę mało miejsca.

- gdzie te łokcie wywalasz?- spytał żartobliwie brunet kiedy jego przyjaciel dał swoje ręce pod głowę, rozkładając łokcie i przez przypadek uderzając nimi w jego głowę.

- przepraszam, ale to mój kocyk- odpowiedział mu.

- i co z tego, nie upoważnia cię to do walenia mnie w głowę z łokcia.

- przecież przeprosiłem.

- meh niech ci będzie, ale bierz te łokcie.

- nie

George oburzony również się rozłożył na kocu. Już po chwili obaj chłopacy zaczęli klucić się o koc rozkładając się na większości jego długości.

- no ej weź przecież ten koc miał być wspólny- powiedział wkońcu brązowooki kiedy zauważył że przegrywa walkę.

- no to trzeba było nie zaczynać!

- ale to ty zacząłeś!

- nie prawda!

- chłopacy! Przestańcie się klucić. Jest czternasta już, więc lepiej będzie zacząć już wracać bo zanim wrócimy i się ogarniemy to troche czasu minie, a   chyba nie chcecie się spóźnić na to spotkanie z przyjaciółmi.- przerwała im dziewczyna.

- że co? Jak to czternasta? Czyli my przez dwie godziny jedyne co zrobiliśmy to patrzyliśmy w chmury i kłóciliśmy o kocyk?- zapytał zdezoriętowany George.

- wsumie to dokładnie tak.

- aha.

Przyjaciele zebrali wszystkie rzeczy i zaczęli kierować się z wyjścia z plaży. Na kamiennych schodkach założyli jeszcze buty, po czym ruszyli w stronę domu. Mniej więcej pamiętali już drogę, więc nie musieli używać telefonu, a wracali śmiejąc się z różnych żartów i rozmawiając.

Spin this fucking bottle [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz