#11

1K 70 25
                                    

- dobrze wyglądam?- zapytał George patrząc na blondyna obok niego.

Clay przeskanował wzrokiem bruneta od góry do dołu, po czym lekko się uśmiechnął.

- tak, wyglądasz pięknie, ale i tak nie musiałeś się jakoś bardzo stroić, przecież to tylko nasi przyjaciele. - odpowiedział mu.

- wiem, ale wolę wyglądać wmiare dobrze. Pamiętaj że dowiedzieli się o tym że pracowałem w kawiarni. Chce się pokazać z jak najlepszej strony, żeby mnie nie wyśmiewali i żeby nie zepsuć mojej reputacji.

- wsumie masz rację. - odpowiedział mu zielonooki i spojrzał na zegar wiszący na ścianie.

- szesnasta trzydzieści, powinniśmy już iść żeby się nie spóźnić- dodał po chwili.

- no to chodźmy.

Chłopacy ruszyli w stronę wyjścia z mieszkania, a potem skierowali się w stronę windy. Mieszkanie brązowookiego chłopaka znajdowało  się na piątym piętrze, dlatego nie chciało im się iść na schody.

Po pewnym czasie, byli już na miejscu.

- o cześć Clay, część George!- krzyknął Karl kiedy przyjaciele znajdowali się już w zasięgu jego wzroku.

- cześć!- odpowiedzieli.

Podeszli bliżej domu i już mogli zauważyć przed nim więcej osób niż myśleli że będzie. Grupa ludzi była dość liczna, ale nikt nie był ubrany jakoś elegancko. Nie było żadnych dziewczyn w sukienkach, a chłopacy nie mieli na sobie jakiś koszul ani nic w tym stylu. Wszyscy byli ubrani w jakieś jeansy, dzwony a nawet dresy.

-o siema chłopacy!- krzyknął do nich Wilbur wychodząc z tłumu ludzi.

- mówiłeś że będzie tylko nasza grupa- rzucił prosto z mostu, pretensjonalnym głosem George.

George nie był zbytnio zadowolony z obecności tylu ludzi, ponieważ nie lubił przebywać w dużym towarzystwie. Co prawda był bardzo samotny, ale jak przez długi czas siedział całkowicie sam w domu, to teraz nagle musi uczestniczyć w jakiejś imprezie.

-wiem że miało nikogo innego nie być, ale rodziców nie ma przez trzy dni. Trzeba skorzystać.- powiedział nie zmartwiony Wilbur.

Nikt już się nie odezwał, ale dla Clay'a był zauważalny strach w oczach Georg'a. Chłopak nie był przyzwyczajony do takich tłumów ludzi, a blondyn to wiedział przez ostatnie rozmowy z nim.

- nie martw się, będzie dobrze- wyszeptał tylko szybko do przyjaciela. Mimo że wiedział, że łatwo mówić to jednak miał nadzieję że chłopak w jakiś sposób uspokoi się, chociaż troszkę.

Nikt już nic nie powiedział, tylko weszli w tłum ludzi. Niektórzy byli na zewnątrz, a niektórzy w domu. Ci w domu najwidoczniej tańczyli i słuchali muzyki, a ci drudzy siedzieli po prostu na leżakach, albo wskakiwali do basenu. Co prawda pogoda na zabawy w wodzie dalej nie do końca była odpowiednia, ale w tym momencie nikt sie nie przejmował takimi "drobnostkami" dla wszystkich liczyła się tylko dobra zabawa.

Dom Wilbur'a był dość duży, o czym już mówi sam fakt że ma basen. Jego rodzice tylko czasami jeżdżą na jakiś delegację, ale jak już jadą to na dość długo i można poszaleć.

George i Clay przemierzali wnętrze mieszkania patrząc na ludzi. Niektórzy się śmiali, inni tańczyli a jeszcze inni zaczeli nalewać sobie alkohol do kubków. Nawet kilka osób w pewien sposób już się nie tylko rozkręcali, a byli nawet lekko podpici. Jakim cudem to się stało? Nie wiedzieli. Może chłopak zaplanował to już wcześniej, bo teoretycznie nie mógł się wcześniej spotkać, a jakoś inni goście zdążyli się rozgościć, mimo że chłopacy przyszli nawet przed czasem. Było to trochę dziwne, ale nie ma czasu żeby o tym myśleć.

- dobra, kto chce grać w butelkę to idzie do salonu- odezwał się głos gospodarza imprezy.

To już było wiadome, że wszyscy członkowie grupy musili się znaleźć. Słowa "kto chce" nie były kierowane w stronę całej ekipy, tylko ludzi którzy do niej nie należeli. Wszyscy członkowie wiedzieli, że jeśli chodzi o wyzwania to muszą być.

Ludzie chętni do gry, przyszli i usiedli na dywanie leżącym w salonie. Teraz jakimś cudem duża część osób była podpita, a Clay i George dalej nie wiedzieli jakim cudem. Oni nie zdążyli zrobić całkowicie nic, a już ludzie zaczęli się przewracać.

- dobra, zaczynamy grę!- krzyknął ostatecznie chłopak i zaczął kręcić butelką.

Spin this fucking bottle [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz