98

1.4K 103 86
                                    

dobry wieczór!

obiecałam rozdział, dlatego też wstawiam :)

będzie mi również miło jak zostawicie tu coś po sobie, buzi :*

§§§

Listopad 2021

Pov: Pola
Noc mógłby trwać całą wieczność, ale co dobre szybko się kończy. Tadziu właśnie wtulił się we mnie, całując przy tym w szyję, dlatego zaczęłam głaskać go po głowie i kątem oka spojrzałam na zegarek na moim nadgarstku.

W głębi duszy miałam nadzieję, że będzie widniała tam wczesna godzina, jednak widząc 8:43 strasznie się przestraszyłam.

Od razu wyskoczyłam z łóżka, budząc przy tym Tadka i biorąc telefon w dłoń.

- Ja pierdole... Tadeusz... wstawaj!

- Co jest? - spytał cicho.

- Za 15 minut powinieneś być na uczelni, a ja z Edim w drodze do weterynarza!

- Która godzina?...

- Za piętnaście dziewiąta!

- Kurwa...

- Ustawiłeś nam budzik?

- Tak. - rzucił biorąc telefon z dłoń - Nie.

- Wstawaj Tadek, za pięć minut wychodzimy.

- I tak nie zdążymy na dziewiątą. - powiedział wychodząc z łóżka.

- Ale przynajmniej będziesz spóźniony, a nie znów...

- Nie krzycz tak słońce. - przerwał całując moje usta - Chill.

- Jasne...

~~~

Wyjście przedłużyło się do 15 minut, bo najpierw Tadek nie wiedział  gdzie są jego ukochane dresy, które ostatnie okazały się brudne, a następnie nie mogliśmy znaleźć książeczki zdrowia Ediego.

Później, gdy już ona się znalazła Edi dostał dosłownie poierdolca, bo jak kocha wszystkich ludzi na świecie tak naszej pani weterynarz po prostu nie cierpi, dlatego Tadek musiał go na rękach zanieść do auta.

Teraz już całe szczęście jesteśmy w samochodzie, a Tadek, który siedzi jako pasażer głaszcze moje kolano i gada jakieś głupoty.

- Coś do jedzenia przywiozę Ci potem, okej?

- No jasne Poluś, ewentualnie sam sobie kupię.

- Przywiozę Ci. - powiedziałam całując jego usta.

- W takim razie czekam, a Ty bądź grzeczny. - zwrócił się do Ediego.

- Będzie na pewno... - zaśmiałam się.

- Lecę, do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Tadeusz następnie wyszedł, a ja nawróciłam sobie i już w większym spokojem kierowałam się w stronę kliniki weterynaryjnej.

~~~

- Ja niosła Ciebie nie będę. - powiedziałam do malucha, gdy mieliśmy wyjść z auta, ale on ani drgnął - Chodź Edi! Pani tylko sprawdzi czy wszystko w porządku i pojedziemy do babci, co?

Edward na to wciąż nic, dlatego zadzwoniłam do mamy i specjalnie wzięłam na głośnik.

- No co tam córuś? - spytał odbierając, a psiak spojrzał na mnie.

Bachor || 33tadeoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz