45.

728 45 15
                                    

Harry nie był pewien jak długo siedział na podłodze, ale w końcu dotarło do niego, że kot nadal miauczy, więc wstał i zszedł na dół. Uwolnił tkwiące między sztachetami zwierzę i wrócił do środka. Czuł się jak starzec, kiedy wlókł się korytarzem. Był tak wyczerpany, że każdy krok sprawiał mu ból. Boże, nawet włosy go bolały. Stał długo, bezmyślnie wpatrując się w schody, a potem stwierdził, że nie ma odwagi wejść na górę. Z pokoju Draco nadal dobiegał stłumiony szloch. Czy wróci do niego czy nie, nie miało znaczenia i tak to nie skończy się dla nich dobrze. Wzdychając ciężko, opadł na kanapę. Tą nową, zamówioną przez Draco. Była ładniejsza niż stara, ale i tak nie bardziej wygodna. Rzucił kilka amortyzujących zaklęć i położył się. Dwa Accio później miał już poduszkę i koc, przywołane z szafy na dole, co sprawiło, że znowu miał ochotę zazgrzytać zębami. Oczywiście, że z szafy na dole. Kurwa, zaklęcie przywołujące było za słabe, żeby przynieść mu te z łóżka. Cholera, gdyby wiedział, że przywoła złą różdżkę i że to może mieć tak dramatyczny wpływ na Draco, sprawiając, że Malfoy zapragnie własnej śmierci, powiedziałby, brzozowa różdżka, a nie różdżka Draco. Teraz, kiedy wiedział, co się stało po ustąpieniu amnezji wolałby, żeby mężczyzna nigdy nie odzyskał pamięci. Gdyby wiedział. jakie to okaże się złe dla Draco, pewnie sam by zniszczył ten cholerny, głogowy patyk. Dowiedział się o tym za późno. Szkoda, że nie był na tyle sprytny, żeby to przewidzieć. Upłynęło wiele godzin zanim zasnął, ale w końcu ciemność i cisza otuliły go ciepłym kokonem i uspokoiły.

* * *

Obudził go zapach smażonych na bekonie jajek. Zamrugał, rozejrzał się i dopiero po chwili udało mu się podnieść. Nie był przyzwyczajony do spania na kanapie i do tego bez Draco.

Draco!

Zerwał się na nogi i pobiegł do kuchni.

Malfoy siedział przy małym stoliku, a przed nim stał talerz z nietkniętym śniadaniem. Siedział i wpatrywał się w jedzenie. Serce Harry'ego omal nie eksplodowało z bólu. Nie rozumiał, dlaczego mężczyzna go nie obudził i nie zapytał czy może jeść.

— Śmiało — powiedział, wskazując na talerz i siadając naprzeciwko, jak najdalej, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że się zapomni i spróbuje go dotknąć w "ten sposób".

— Naprawdę nie jestem głodny — odpowiedział grobowym głosem Draco. Nawet nie podniósł głowy. Opadające włosy zakryły mu twarz. Harry wiedział, że musi wyglądać bardzo źle. Sprawiał wrażenie pokonanego.

— Nie sądzę, żebym kiedykolwiek był głodny.

Harry nie był ekspertem, ale wystarczająco dużo wiedział o depresji, żeby dostrzec jej objawy.

— Więc dlaczego zrobiłeś śniadanie jeśli nie byłeś głodny?

Draco na moment uniósł głowę.

— Być może nie jesteś tak pewny siebie, jak sądziłem. Właściwie jestem tego pewny. Wiesz, pamiętam wszystko. Moje życie przedtem i potem od momentu, kiedy... Cały czas traktowałeś mnie przyzwoicie.

Harry tak naprawę niewiele z tego rozumiał, ale Draco mówił zamiast krzyczeć i płakać, więc postanowił spróbować szczęścia.

— Zrobiłeś jedzenia dla siebie?

— Potter, pamiętam, iż założyliśmy, że to ja będę dla ciebie gotował.

No i okazało się, że Draco naprawdę nigdy go nie zrozumiał, ale w tym momencie nie miał zamiaru się o to kłócić. Nie miał zamiaru, jeśli tyko mógł tego uniknąć. Nie chciał zrobić nic, co by go zdenerwowało.

— Sądziłeś, że jesteś głodny? — Harry miał nadzieję, że uzyska odpowiedź twierdzącą, bo to byłoby dobrym znakiem.

Draco odepchnął talerz.

OWNED (Drarry)Where stories live. Discover now