80.

719 43 2
                                    


— Draco? — zawołał ponownie. — Wszystko w porządku?
Usłyszał odgłos spuszczanej wody, a potem głos, który wcale nie brzmiał dobrze.
— Tak... Tak, w porządku...
— Kurwa, nic nie jest w porządku, bo wymiotowałeś. Wpuść mnie!
Usłyszał kilka głębokich wdechów, jakby Draco walczył z nudnościami. A może oddychał z takim trudem, bo skłamał!
Harry rzucił się w stronę szafki nocnej i chwycił swoją różdżkę.
— Aloho...
— Nie! — usłyszał spanikowany głos.
— ...mora.
Siła zaklęcia sprawiła, że drzwi otwarły się natychmiast, kiedy puściły zamki.
Draco siedział skulony w kącie obok WC, w takiej pozycji, że natychmiast skojarzył się Harry'emu z zaszczutym zwierzątkiem. Na kolanach trzymał poplamione ręczniki, którymi najwyraźniej wycierał twarz.
Wydawało się, że nie ma duszności, ale Harry i tak wolał nie ufać swoim wrażeniom.
— Czujesz, że mam cię uderzyć?
W srebrnych oczach na moment, pojawił się cień szyderstwa,
— Cieszy mnie, że tak bardzo dobrze wiesz, co lubię, ale przykro mi, nie.
— Ale... — Harry westchnął. — Przepraszam. Myślałem, że masz problem z oddychaniem, bo mnie okłamałeś. No wiesz, nie czułeś się dobrze.
— Wszystko w porządku. — Głos Draco zabrzmiał pewniej. — Tylko trochę boli mnie brzuch.
Harry skrzywił się, przypominając sobie wcześniejsze skargi na francuskie jedzenie na wynos.
— Przepraszam — powtórzył. — Myślisz, że to zupa? Nie wiele jej zjadłem, ale sądzę, że tak.
— Tak, zgadzam się, że powinniśmy obwiniać za to zupę — powiedział dziwnie odległym głosem Draco. — Ja... Harry, czy możesz zostawić mnie samego? Chciałbym skorzystać z toalety.
Harry już doszedł do wniosku, że naprawdę nie powinien zareagować tak gwałtownie. Oczywiste było, że Draco nie był w żadnym niebezpieczeństwie.
— Tak — powiedział oschle, czując, że popełnił okropną gafę.
Kurwa, kiedy w końcu się czegoś nauczy. Prawdopodobnie Nikolaj z takiego powodu nie wparowałby do łazienki.
— Ja... Ja myślałem, że być może potrzebujesz pomocy.
Draco zadrżał tak, że ręczniki na jego kolanach zatrzęsły się.
— Ja... Doceniam to, ale... — Ostanie słowo było całkowicie niesłyszalne.
O Boże, pomyślał Harry. Może znowu chce zwymiotować, a co on robi? Stoi i gapi się.
Odwrócił się gwałtownie, zamknął za sobą drzwi i wpadł na ścianę, kiedy usłyszał, że Draco ponownie wymiotuje i spuszcza wodę. Potem dobiegły do niego jeszcze inne dźwięki. Odgłos wody płynącej do umywalki, a potem napełniającej się wanny. Delikatny, owocowy zapach podpowiedział mu, że odkręcono jeden z magicznych kranów, które zainstalowano wraz z „wanną prefektów".
Nie był pewien, co ma o tym myśleć, ale miał nadzieję, iż znaczy to, że Draco poczuł się lepiej. Poczekał, aż mężczyzna zakręci wodę, a potem grzecznie zapukał do drzwi.
— Mogę wejść?
Draco zawahał się.
— Tak, panie.
Harry wsunął głowę przez drzwi i zobaczył, że mężczyzna jest zanurzony w wodzie. Z różowej piany wystawała mu tylko głowa.
— Wyglądasz lepiej.
Draco skinął niepewnie.
— Nie czuję się źle, chociaż mój brzuch zachowuje się trochę... Trochę dziwnie. Nie zamawiajmy francuskich dań na wynos, dobrze?
— Zgoda. — Harry usiadł na brzegu wanny. — Um, potrzebujesz czegoś? Może Alka seltzer albo coś na nadkwasotę?
Draco odsunął się tak, jakby nie chciał, żeby Harry go dotknął.
— Nie, nie. Nie musisz nic robić. To twój pierwszy dzień pracy po powrocie z urlopu.
— Cóż, tak naprawdę, już wczoraj zajrzałem do biura.
— Twój pierwszy oficjalny dzień — stwierdził stanowczo Draco. — Harry, jesteś szefem wydziału. Musisz dawać przykład.
— Ale jesteś chory...
— Nie jestem. — Draco zsunął się trochę bardziej do wody. — Zrobiło mi się niedobrze, ale jestem pewny, że najgorsze minęło. Przepraszam, jeśli cię zdenerwowałem.
— Cóż, jeśli jesteś pewny...
— Oczywiście.
— W porządku, ale wrócę w porze lunchu, żeby sprawdzić jak się czujesz.
Zirytowany Draco zacisnął usta.
— Dobrze — powiedział z sarkazmem w głosie. — Traktuj mnie jak smarkacza.
— Traktuję cię, jak kogoś, kogo kocham!
Draco popatrzył na niego z zaskoczeniem i natychmiast złagodniał.
— Och! — powiedział, przysuwając się trochę bliżej Harry'ego. — Tak, oczywiście, że tak. Przepraszam, Harry Panie. Po prostu... Nienajlepiej się czuję.
— Nic się nie stało. — Harry uśmiechnął się. — Potrzebujesz czegoś?
Draco zamknął oczy i zanurzył się w wodzie tak, że teraz piana sięgnęła mu brody.
— Podaj mi szlafrok — mruknął. — Ten niebieski, miękki. Możesz zostawić go obok wanny? Chcę przez chwilę pomoczyć się i myślę, że potem pójdę do łóżka i się zdrzemnę. Kiedy będziesz wychodził, przyjdź do mnie i pocałuj mnie na do widzenia.
Harry nie mógł pozbyć się uczucia, że Draco w ten sposób chce dać mu do zrozumienia, że pragnie trochę ciszy i spokoju. Rozumiał to. Nikt z rozstrojem żołądka nie miałby ochoty na długie rozmowy.
— Cokolwiek sobie życzysz — powiedział cicho, sięgając po szlafrok, a potem pozostawił Draco samego.
Kiedy godzinę później wszedł do sypialni, mężczyzna leżał skulony na boku i najwyraźniej spał. Wyglądał tak, jakby było mu zimno, więc delikatnie okrył go dodatkowym kocem i pochylił się do pocałunku. W czoło, żeby sprawdzić czy nie gorączkuje. Nie wydawał się cieplejszy niż zwykle.
Draco otworzył oczy i popatrzył na niego sennie.
Harry uśmiechnął się.
— Chcesz zjeść śniadanie zanim wyjdę? Przyniosę ci cokolwiek chcesz.
— Nie. Myślę, że będzie lepiej, jeśli teraz nie będę jadł.
— Nadal masz mdłości?
— Nie bardzo. Tylko troszkę.
— Będzie dobrze. — Harry pogłaskał go po policzku i odsunął jasne włosy z twarzy. — W południe sprawdzę jak się czujesz. Zostań w łóżku, dobrze? — Spojrzał na szafkę nocną. — W porządku. Masz różdżkę w zasięgu ręki. Powiedziałem Susie, żeby przyleciała tu, jeśli ją zawołasz. Nie wahaj się do mnie napisać, gdybyś chciał, żebym wrócił do domu.
— Nie nudź — powiedział Draco, ale co dziwne, nie brzmiało to jak marudzenie.
— Życzę ci miłego dnia w pracy, panie.
Harry skinął głową i pochylił się, żeby pocałować go w usta.
To była jego najtrudniejsza aportacja. Wolałby zostać w domu, nawet jeśli nie miałby nic do roboty. Siedziałby tylko i przyglądał się śpiącemu mężczyźnie.

OWNED (Drarry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz