103.

687 35 0
                                    


— Zdenerwowany? — zapytała Hermiona, poprawiając Harry'emu krawat.
— Nie. Nie bardzo.
— To całkiem normalne denerwować się w dniu ślubu — stwierdziła delikatnie kobieta.
— Powiedziałem ci: Nie jestem zdenerwowany.
Ron zachichotał, ale zamknął się, kiedy Harry spojrzał na niego. Chociaż to i tak nie powstrzymało go od nabijania się.
— Nie, on wcale nie jest zdenerwowany, tylko patrzy na zegarek co pięć sekund, bo ma ciasto w piekarniku.
— Cicho, Ron. — Hermiona spiorunowała go spojrzeniem, a potem uśmiechnęła się. — Spokojnie. Naprawdę dobrze wyglądasz. I jestem pewna, że Draco aportuje się na czas.
— Powinienem przykuć mu dupę do łóżka — mruknął Harry.
— Za dużo informacji, kolego.
Hermiona patrząc na Rona, potrząsnęła głową, a potem skupiła się na Harrym.
— To trochę dziwne. Powiedziałeś, że ubrał się w szatę ślubną... Jesteś pewny, że nie wyjaśnił niczego, zanim się aportował?
— Powiedział, że ma coś do załatwienia. — Harry przełknął ślinę. — O Boże! Mam nadzieję, że nie aportował się do Rosji, żeby się pożegnać z Nikolajem. Albo... posiedzieć przy jego grobie.
— Jeśli tak, to i tak nic nie znaczy — uspakajał go Ron. — Wróci na ślub.
Harry doceniał to, co robił Ron, ale Hermiona była bardziej racjonalna.
— Sądzę, że Harry niepokoi się, bo Draco może się rozszczepić, aportując na dużą odległość, ale to bardzo inteligentny człowiek. Wie, że należy to robić etapami.
— Tylko, że jeśli tak właśnie zrobi, może nie zdążyć na ślub.
— Nie udał się więc do Rosji. — Dziwne, ale to Ron zachował rozsądek. — Harry, on nie zrobiłby ci czegoś takiego.
— Mądrze. Bardzo mądrze — skomentował te słowa Draco, wchodząc do salonu.
Harry'ego na chwilę ogarnęła ulga. A w następnej sekundzie omal nie rzucił się na Malfoya.
— Taki był twój genialny plan? Ukryć się w kuchni, aż zacznę szaleć ze zmartwienia?
— O nie. — Draco uśmiechnął się. — Byłem tam na tyle długo, żeby usłyszeć co o mnie sądzicie. Jestem inteligentny? Dziękuję, Hermiono.
Harry zacisnął zęby,
— Dokąd musiałeś iść? I to bez wyjaśnienia. W dniu naszego ślubu?
Hermiona mruknęła coś i szybko pociągnęła Rona w stronę sypialni.
— Do Hogwartu — odpowiedział spokojnie Draco. — Porozmawiać z portretem Severusa.
O nie. Harry mógł sobie wyobrazić, co Snape powiedział Draco o ślubie z cholernym Potterem.
Natychmiast poczuł dreszcze.
— I to zajęło ci aż dwie godziny?
— No cóż, musiałem z wioski dojść na nogach do zamku, bo McGonagall powiększyła strefę antyaportacyjną.
Harry poczuł jeszcze większe przerażenie. Nawet rozszerzone pole antyaportacyjne nie sprawiało, że droga zajmowała całe dwie godziny. Czyżby Draco tak długo kłócił się ze Snape'em? Czy Snape próbował mu wyperswadować ślub? Czy Draco go posłuchał? Zmienił zdanie? Zdecydował, że ma dość bycia z Harrym?
— Szef wszystkich aurorów w Wielkiej Brytanii nie powinien tak wyraźnie okazywać, o czym myśli — upomniał go Draco. — Nie. Snape nie odwodził mnie od małżeństwa. Tak naprawdę nawet nie próbował. Och, nie kłamię, Harry Panie.
Harry uświadomił sobie, co naprawdę znaczyły słowa Draco i aż jęknął. Cóż, zamierzał poślubić Ślizgona. Będzie musiał mieć się na baczności, jeśli chodzi o formułowanie swoich pytań.
— Snape, nie powiedział więc ani słowa na temat naszego związku? O ile dobrze zrozumiałem nie powiedział ani słowa. Nie poszedłeś do niego? — To nie zabrzmiało dobrze, ale słowa już padły. — Bałeś się, tak jak ostatnio, że nie będziesz w stanie rozmawiać o miłości do mnie?
Draco wyciągnął rękę i strzepnął kilka pyłków z szaty Harry'ego.
— Szef aurorów i największy bohater Wielkiej Brytanii, powinien być trochę bardziej pewny siebie. Nie, nie bałem się powiedzieć Severusowi, że zamierzam cię kochać i szanować do końca życia. Kiedy McGonagall wpuściła mnie, czekałem na niego, ale portret pozostał pusty.
— Ale... Ale on nie ma innego — stwierdził zdezorientowany Harry.
— Może mają jakiś schowany w Ministerstwie. — Draco wzruszy ramionami, ale Harry pomyślał, że ten gest wskazuje, jak bardzo czuł się zraniony. — Wszystko, co wiem, to to, że nie chciał mnie widzieć.
— Może nie wiedział, że tam jesteś. — Znaczące spojrzenie Draco sprawiło, że Harry odchrząknął. — No tak, racja. Wiedział.
— Jego strata, jeśli nie miał zamiaru życzyć mi szczęścia. I tak będę szczęśliwy. — Draco wyciągnął rękę. — Idziemy?
Harry objął go za przedramię.
— Nie mogę uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. To takie nierealne. Ginny cały czas mówiła o ślubie, ale to wydawało mi się jakieś sztuczne. Sądziłem... Sądziłem, że nigdy nikogo nie poślubię.
— Myślałeś tak, bo jeszcze nie poznałeś odpowiedniej osoby. — Draco uśmiechnął się. — Przypuszczam, że w takiej chwili to normalne odczuwać zdenerwowanie.
— A ty byłeś zdenerwowany? Wtedy, z Nikolajem?
— Tak — odparł Draco nadal się uśmiechając. — Jak mogłoby być inaczej? Nie wiedziałem, czym jest małżeństwo. Ale teraz wiem, co mam robić. Polubiłem bycie mężem i rozumiem, co się z tym wiąże. Więc tym razem, nie mam powodów do zdenerwowania.
Harry skinął głową.
— Wiem, że dawno temu ustaliliśmy wszystko, ale czuję się nieswojo. Czy mógłbyś...?
— Oczywiście. — Draco pocałował go delikatnie i uspakajająco. — Wszystko będzie dobrze, Harry.
Harry skinął głową, objął Draco i aportował się.

OWNED (Drarry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz