Rozdział 15 - Cichy

125 13 0
                                    

Filip

Trzy miesiące później

Filip prowadził swojego Rubicon'a po ulicach SLC, kiedy jechał z Anią do szpitala, do rodzącej Maggie.

David zadzwonił dziesięć minut wcześniej, więc wystartowali.

Filip spoglądał co chwilę na swoją kobietę, siedzącą obok niego na siedzeniu pasażera jego SUV'a i uśmiechał się lekko widząc jej ciche podekscytowanie.

Czuł czyste szczęście.

Jezu, jak on ją kochał.

Kiedy wreszcie lekarz prowadzący orzekł, że już jest z nim na tyle dobrze, że mogli wrócić do domu, byli tak wygłodniali siebie, że nie wytrzymali i ostatniej nocy rzucili się na siebie w apartamencie gościnnym siostry Ani.

Dosłownie rzucili się.

Jezu Chryste!

To nie był ich zwykły seks, nie kochali się, ale pieprzyli i to ostro.

Więc dobrze, że mieli apartament, a nie tylko pokój gościnny, bo Ania doszła bardzo mocno i zrobiła to głośno.

Kilka razy w ciągu tamtej nocy.

Pieprzone dzięki Chrystusowi, że Ania wcześniej skonsultowała się z lekarzem na temat opuszczonych przez nią tabletek i przywróciła kontrolę swojej płodności, więc mogli kochać się potem jeszcze kilka razy w nocy bez ograniczeń.

Jego cudowna Ania.

Ania pokazała mu gorącą, namiętną stronę swojej natury, jaką podejrzewał, że miała, skoro musiała wcześniej kilkakrotnie biec pod prysznic, jak mówiła, a właściwie krzyczała, zimny, by się opanować.

Dla niego.

Dbała o niego.

Martwiła się jego zdrowiem, ale dla niego najgorsze były ciągle jeszcze powracające do niej sny, w których dostawał kulkę w tętnicę szyjną.

Bała się, że go mogła stracić.

Opowiedziała mu kiedyś o tym, kiedy obudziła go ciężkim oddechem, drżąca i zesztywniała, najwyraźniej hiperwentylując po koszmarze.

Kurwa!

Trzymał ją wtedy zamkniętą w swoich w ramionach, a ona mu to opowiadała, dysząc i uspokajając oddech przez długi czas.

Filip zastanawiał się nie jeden raz, czy, gdyby mógł cofnąć czas, to usiedziałby w tamtym pieprzonym wozie, nie poleciałby, żeby jej szukać i nie naraziłby siebie i jej na postrzały.

I na późniejsze koszmary.

Dopiero rozmowy i Anią, i z Timem nauczyły go, jak nie wracać do tego, co już się stało.

Bo nie da się cofnąć czasu, więc to się stało i się nie odstanie.

I już.

Odkąd sypiali razem, Ania zawsze spała na nim i nigdy, ani razu nie odwróciła się do niego plecami w czasie snu.

Trzymała się go.

On sypiał na wznak, a ona na jego boku, z nogą przerzuconą przez jego udo, trzymając ramieniem jego klatkę piersiową i szyję, z policzkiem przyciśniętym do jego piersi, jakby chciała przez całą noc słyszeć bicie jego serca.

Bo wtedy czuła, że był z nią.

Nie ukrywał, że taka pozycja w czasie snu usunęła z jego snów koszmar, w którym jej biała sukienka spływała jej krwią.

Alba - Nie pozwól mi odejść [18+]Onde histórias criam vida. Descubra agora