Dla tych, którzy się boją, a mimo wszystko próbują.
***
Jesień zbliżała się wielkim krokami, a wraz z nią rozpoczęcie roku akademickiego. Portland ma swój wyjątkowy urok, jeśli chodzi o tę porę roku, kiedy wszystkie drzewa zaczynają mienić się żywymi, ciepłymi kolorami, powietrze staje się rześkie, a noce mroźne i bezchmurne. Gdyby Raven mogła wybrać - jesień byłaby jedyną porą roku. Uwielbiała ten klimat Halloween i zbliżających się świąt. Twierdziła, że ten czas ma w sobie więcej magii, a ludzie z dziwnych i nieznanych jej przyczyn, wydają się milsi niż w ciągu całego roku.
Zajęła miejsce przy wolnym stoliku w kącie przytulnej kawiarenki i z cichym westchnieniem wyciągnęła słuchawki z uszu. Pomieszczenie wypełniał zapach ciast i innych słodkości co tylko bardziej nastrajało dziewczynę przed jej ulubioną porą roku. Sięgnęła po szkicownik z którym mało kiedy się rozstaje i gdy niemal zetknęła ołówek z kartką, ktoś dosiadł się do jej stolika. Zmarszczyła nieco brwi i mruknęła:
-To miejsce jest zajęte- uniosła spojrzenie znad kartek, jednak gdy napotkała znajome spojrzenie koleżanki, delikatnie się uśmiechnęła- przepraszam
-Nie ma za co - śliczna blondynka odwzajemniła uśmiech, który ukazał w jej pulchnych, rumianych, policzkach małe dołeczki. Jane, bo właśnie tak miała na imię dziewczyna, pochyliła się nad stolikiem i odebrała od Raven, szkicownik - nie chce mi się wracać na studia- jęknęła, przeglądając kilka rysunków
-Dlaczego? Uwolnisz się od swojej matki - Raven zaczesała krótkie, kruczoczarne pasmo włosów za ucho i wspierając łokcie na na stoliku, skupiła spojrzenie błękitnych tęczówek na koleżance
-Przypomnę ci, że już na pierwszym roku uznałam ten kierunek za pomyłkę. Nie wiem co mnie podkusiło -mruknęła - już wolę spędzać całe dnie z matką, niż wyliczać te wszystkie powierzchnie i płaszczyzny
-Więc go zmień- Raven sięgnęła po swój telefon i przejrzała kilka nieprzeczytanych wiadomości
-Dobrze wiesz, że nie mogę. Ojciec nie zapłaci za kolejne studia -Jane położyła szkicownik na blacie i mrużąc podejrzliwie oczy, zmierzyła Raven spojrzeniem- a jak u ciebie?
-Postanowiłam poszukać sobie pracy dorywczej - mruknęła cicho w obawie, że ktoś mógłby usłyszeć. Jej ojciec jest dość rozpoznawalny w mieście - ale jak na razie kiepsko mi idzie -wzruszyła ramionami
-Jeśli chcesz to mogę ci pożyczyć pieniądze. Jakoś urobię tatę i na pierwszy semestr...- brunetka pokręciła głową
-O studia się nie martwię. Mama za nie płaci chcę poszukać sobie pracy, żeby mieć na własne wydatki - uśmiechnęła się nerwowo
-Niech ci będzie. Udam, że ci wierzę, choć twoje uszy mówią kompletnie co innego - Raven pospiesznie zakryła czerwone uszy i zaklęła w myślach. Nie znosiła tego, że każdy mógł czytać z niej jak z otwartej księgi chociażby dlatego, że kiedy kłamie jej uszy robią się purpurowe ze stresu - pomogę ci - Jane wyciągnęła telefon i włączyła portal z ogłoszeniami
-Tylko, błagam...- Jane uniosła pytające spojrzenie na Raven- daruj sobie ogłoszenia typu: Szukasz łatwych pieniędzy? zgłoś się do nas. Mamy dla ciebie sympatycznego kolegę - poruszyła dramatycznie dłońmi, słysząc zduszony śmiech blondynki - ja nie wiem co ludzie mają w głowach wypisując takie głupoty
-Ok, a co powiesz na striptizerkę?- Jane uniosła spojrzenie na oburzoną koleżankę
-Jeśli nie zostanę architektką to czemu nie - sarknęła - możesz podesłać mi link
Obie cicho się zaśmiały i wróciły do poszukiwań. Raven poznała Jane w pierwszy dzień studiów. Obie zgubiły się w ogromnym budynku uczelni i dosłownie w ostatniej chwili dotarły na rozpoczęcie. Studiują architekturę. Raven, bo od zawsze o tym marzyła, a Jane bo sama nie wiedziała co powinna robić. Dostanie się na studia w tym samym mieście w którym mieszka, było jej ogromnym sukcesem, dzięki któremu nie musi mieszkać w kampusie uczelni na czym dużo oszczędza. Niestety jej relacja z ojcem ostatnimi czasy dość mocno się ochłodziła i najzwyczajniej w świecie nie chce przebywać z nim w domu.
Raven niemal podskoczyła w krześle, kiedy Jane znienacka się odezwała:
-Poszukiwana opiekunka od zaraz - blondynka zaczęła czytać na głos jedno z ogłoszeń - elastyczne godziny pracy, miła atmosfera i dobre wynagrodzenie. Doświadczenie mile widziane - Raven cicho westchnęła, wsparła łokieć na blacie stolika, a podbródek ułożyła na otwartej dłoni
-Ja i dzieci?- mruknęła ze słyszalną niechęcią
-Ogłoszenie wystawili Harrisonowie - Raven uniosła brwi, prostując się jak struna
To nazwisko budziło powszechny respekt w Portland. Mimo, że miasto jest duże każdy słyszał o rodzinie architektów, którzy swoimi nietuzinkowymi projektami zabłysnęli na arenie międzynarodowej. Zawsze była ciekawa jak doszli do takiego sukcesu i nie ukrywa, że chciałaby spotkać ich na żywo.
-Widzę, że polubiłaś dzieci- Jane poruszyła zabawianie brwiami
-I to jeszcze jak- uśmiechnęła się szeroko
-Zadzwoń i umów się na rozmowę - Raven pospiesznie wstukała numer z ogłoszenia i wykonała połączenie, które trwało niecałe trzy minuty - Już? Wow szybcy są
-Jutro- brunetka przełknęła z trudem - mam rozmowę - z niewyjaśnionych przyczyn jej żołądek ścisnął stres - a może to nie jest dobry pomysł- uśmiechnęła się niewinnie, co spotkało się z karcącym spojrzeniem Jane
-Nie, nie moja droga. Pójdziesz tam i dostaniesz tę pracę. Niańczenie kaszojada chyba nie jest takie trudne- blondynka zmrużyła oczy - nie możesz poddawać się zanim nie spróbujesz
Raven z cichym westchnieniem zerknęła za okno. Miała w nawyku podejmować decyzje szybciej niż zdążyła przemyśleć potencjalne wady i zalety. Czasami był to jej ogromny atut, a czasami przekleństwo i tym razem nie mogła pozbyć się wrażenia, że to ta druga opcja okaże się prawdą.
~SGH~
CZYTASZ
Lost in Lust [18+]
RomanceRaven to początkująca studentka szukająca pracy dorywczej. Szczęście uśmiechnęło się do niej w najmniej oczekiwanym momencie i na rozmowę o pracę idzie tydzień przed rozpoczęciem roku akademickiego. Ku własnemu zaskoczeniu zostaje zatrudniona jako...