Rozdział 29

22.1K 890 206
                                    

Raven wzięła w płuca drżący wdech i w końcu otworzyła oczy. Przez to, że w sali było ciemno nie była w stanie zobaczyć zupełnie niczego ale nie mogła już dłużej wytrzymać narastającego bólu głowy. Stwierdziła, że skoro jest ciemno to musiała być jeszcze noc. Powoli usiadła, a gdy poczuła na nadgarstku wielką męską dłoń z trudem zapanowała nad piśnięciem.

-Regan?

-Hmm? - Mruknął sennie, więc odetchnęła z ulgą.

Ostrożnie uwolniła się z jego uścisku, by go nie obudzić i usiadła na skraju łózka. Przez jej ciało przemknął lodowaty dreszcz kiedy jej bose stopy zetknęły się z zimną podłogą. Nie chciała go budzić, bo domyślała się, że przez ostatnie dwa dni mało spał... o ile w ogóle spał. Miała nadzieję, że jeśli usiądzie to ból zelży. Cóż przez pierwsze kilka sekund tak było, jednak po chwili ból stał się tak uciążliwy, że miała wrażenie, że jest w stanie usłyszeć krew krążącą we własnych żyłach. Uniosła głowę i zmrużyła odrobinę oczy kiedy na czarnym tle dostrzegła jasny prostokątny zarys, który prawdopodobnie był oknem. Kąciki jej ust zadrgały w delikatnym rozbawianiu, bo stwierdzanie - Iść w stronę światła-  nabrało dla niej nowego znaczenia.

Wzięła długi wdech i przytrzymując się łózka - powoli wstała. Zawroty głowy po chwili ustąpiły, więc cicho ruszyła w stronę okna. Wyciągnęła przed siebie ręce sprawdzając czarną przestrzeń przed sobą , by po drodze w nic nie uderzyć. Nigdy nie sądziła, że znajdzie się w takiej sytuacji. Nigdy nie sądziła, że straci podstawowy zmysł. To wszystko wydawało jej się tak cholernie nierealne, że przez moment zaczęła się zastanawiać, czy jak spadła z tych przeklętych schodów to nie umarła, a teraz tkwi w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, czekając, aż znajdzie się dla niej odpowiednie wcielenie i wszystko wróci do normy. Jakby ta sytuacja była poczekalnią na lepsze albo gorsze jutro, bez niczego pomiędzy.

Drgnęła gdy jej palce zetknęły się z szybą. Przesunęła w dół wyczuwając szeroki parapet na którym przysiadła. Przez chwilę szukała klamki, aż uświadomiła sobie, że to przecież szpital. Spuściła głowę i siedziała w kompletnym bezruchu przez długie minuty, wsłuchując się w równy dźwięk tykania zegara.

Potem usłyszała jak Regan bierze długi wdech, więc odwróciła głowę do źródła dźwięku.

-Raven?- Skrzywiła się kiedy krzesło odsunęło się z piskiem, a po chwili usłyszała szybkie kroki w swoją stronę. - Co się dzieje? Źle się czujesz? Pójdę po lekarza. - Raven przymknęła oczy kiedy założył kosmyk jej włosów za ucho.

-Boli mnie głowa. Chciałam się trochę przewietrzyć ale okna są zamknięte.- Mruknęła niewyraźnie. Regan ułożył dłoń na jej policzku.

-Pójdę po lekarza. Dadzą ci coś przeciwbólowego.

-Nie. - Złapała go za nadgarstek. - Te kroplówki są okropne. Chce mi się po nich spać.

-Wiem ale wtedy nie będzie cię bolało...

-Proszę. - Szepnęła. Regan głęboko odetchnął.

-Więc co mogę zrobić, żebyś poczuła się lepiej? - Wyrzucił bezsilnie. Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła.

-Zabierz mnie na spacer.- Regan momentalnie zamilkł, a ona dałaby sobie rękę obciąć, że się uśmiechnął. Czuła na sobie jego spojrzenie.

-Jest... równo pięć minut po drugiej nad ranem. Jesteśmy w szpitalu. Wszędzie są pielęgniarki. -Raven wstrzymała oddech kiedy jego wargi niespodziewanie dotknęły jej warg. - Wiesz co to znaczy? - szepnął.

-Że przesadziłam z życzeniem?

-Nie, że zostaniesz dobrowolnie uprowadzona ze szpitala. - Raven uniosła brwi. - Teraz. - Dodał i niespodziewanie ułożył jedną dłoń pod jej kolanami, a drugą na plecach i powoli wziął ją na ręce.

Lost in Lust [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz