Rozdział 12

25.4K 973 399
                                    

Raven w lekkim zaskoczeniu przyglądała się studentom, którzy otwierali swoje zaproszenia na wystawę i bankiet Margaret. Nie zależało jej na przyjęciu ale sądziła, że też będzie mogła pójść, by dostać kilka rad od jednych z najlepszych architektów w kraju. Zacisnęła usta gdy jej spojrzenie odnalazło Jane. Blondynka uniosła nieco wyżej podbródek i delikatnie się uśmiechnęła, wiec Raven wróciła do otwartego szkicownika.

-Jak już wspomniałem wcześniej... - Pomieszczenie wypełnił niski tembr głosu Regana. - Zaproszenie jest dwuosobowe, więc się nie krępujcie.

-Ale dlaczego nas pan zaprasza? - Zapytała jedna ze studentek, a Raven zerknęła w stronę bruneta.

-To dobra okazja, żebyście poznali doświadczonych architektów. Może nawet dadzą wam pomocne rady. - Wzruszył ramionami i wrócił za biurko.

Panna Mallard z cichym westchnieniem wzięła w dłoń ołówek. Ściągnęła odrobinę rękaw bluzki i zaczęła kreślić kompletnie bezsensowne wzory na jednej ze stron. Zastanawia się nawet, czy nie dostała zaproszenia przez sytuacje sprzed kilku dni. Co prawda w zachowaniu Regana, nic się nie zmieniło ale równie dobrze może udawać. Zerknęła w stronę drzwi gdy do sali wszedł spóźniony Mason. Ich spojrzenia się spotkały, więc posłała mu delikatny uśmiech, który chłopak od razu odwzajemnił. Ruszył w jej stronę, gdy nagle odezwał się Regan:

-Panie West? - Mason spojrzał na bruneta, który uniósł z biurka białą kopertę.

-Dziękuję. - Burknął, odbierając zaproszenie.

Chłopak z wyraźnym rozdrażnieniem zajął miejsce obok Raven i niedbale wrzucił kopertę do torby. Wziął głęboki wdech, jakby próbował zapanować nad niepotrzebną złością i dopiero po chwili pochwycił zaskoczone spojrzenie brunetki.

-Wciąż jesteś zły? - Zapytała niepewnie.

-Chyba muszę się przyzwyczaić, że całe moje życie będzie zależało od znajomości ojca. -Mruknął, wzruszając ramionami. -Co rysujesz? - Zerknął w stronę szkicownika, który pospiesznie zamknęła.

-W sumie to nic interesującego. Nie mam natchnienia.- Odetchnęła.

-Kogo zabierasz na przyjęcie?- Raven prychnęła pod nosem na jego pytanie.

-Nikogo, bo nie dostałam zaproszenia. -Mason otworzył szerzej oczy, jakby nie mógł zrozumieć jej słów. Potem zmarszczył brwi i zerknął w stronę Regana, który im się przyglądał.

-Oboje są siebie warci. - Stwierdził, na co Raven uniosła brwi. - On i mój ojciec. - Wytłumaczył. -Zaproszenia są dwuosobowe. Chodź ze mną. Wiem jak zależy ci na rozmowie z doświadczonymi architektami. -Brunetka wykrzywiła wargi w chwilowym grymasie i niepewnie zerknęła w stronę Regana.

-Nie wiem...- Mruknęła. - Skoro nie dostałam zaproszenia, to musiał być jakiś powód.

-Nie daj się prosić...- Mason niespodziewanie złapał ją za przedramię. Przez jej ciało przemknął zadziwiająco nieprzyjemny dreszcz, więc uwolniła się z jego uścisku. Prawdopodobnie zrobiła to zbyt nerwowo, bo na twarz chłopaka wkradło się szczere zaskoczenie. - Coś się stało? Zrobiłem coś nie tak? -Zapytał z nutką paniki w głosie, co w pewien sposób ją rozbawiło.

-Nie. - Posłała mu delikatny uśmiech. - Po prostu zrobiłeś to tak nagle, że... -Napotkała jego spojrzenie. -Nieważne. Co do twojego zaproszenia... mogę się zastanowić?

-Jasne. Nie naciskam. -Uśmiechnął się. - Kawa po zajęciach?

-Czytasz mi w myślach. -Oboje cicho się zaśmiali, wracając do tematu zajęć.

***

Raven zajęła miejsce przy stoliku w czasie gdy Mason poszedł złożyć zamówienie. Mimowolnie skupiła spojrzenie za oknem. Dzisiejsza pogoda była wręcz depresyjna i tak jak Raven uwielbiała klimat zbliżającego się Halloween, to dzisiaj po prostu nie mogła tego znieść i pierwszy raz od dawna zapragnęła, by przenieść się już w okres wiosenny. Ułożyła łokieć na blacie jasnego stolika, by oprzeć policzek na otwartej dłoni.

Lost in Lust [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz