Rozdział 17

23.7K 919 136
                                    

Ten rozdział będzie ciut krótszy od pozostałych.

***

Raven usiadła na wysokim krześle przy kuchennej wyspie. Wsparła łokcie na ciemnym blacie i przetarła wciąż zaspaną twarz. Było kilka minut po ósmej rano, a ona nie była pewna czy zaraz nie zaśnie nad kubkiem kawy, którą zrobiła sobie kilka minut wcześniej.

Noc była tragiczna. Nie mogła zasnąć, a kiedy już jej się to udało budziła się co kilkanaście minut z dość nienaturalnie przyspieszonym oddechem i drżącymi dłońmi. Myślami ciągle wracała do Mary, która jest kompletnie sama. W szpitalu i codziennym życiu. Nie mogła pojąć jak tak przekochana osoba mogła zostać sama. Objęła dłońmi ciepły kubek, zastanawiając się jak można tak szybko przywiązać się do kogoś kogo zna się trzy miesiące i mimo, że naprawdę się starała to myślami uciekła gdzieś gdzie odnalazła Regana, bo chcąc nie chcąc jego też dotyczyło to rozmyślanie.

Raven sięgnęła po swój telefon kiedy na ekranie wyświetliła się nieodczytana widomość od matki. Chciała się spotkać pod pretekstem wspólnej kolacji, jednak dziewczyna doskonale wiedziała, że nie o to chodziło. Ostatnio rozmawiały dosyć dawno, a Raven zna zagrania matki zbyt dobrze, by nie domyśleć się, że chodzi o Travisa. Panna Mallard z cichym westchnieniem napisała krótką odpowiedź w której zgadza się na spotkanie. Bądź co bądź brakuje jej takiej zwykłej rozmowy, bo odkąd przestała tracić czas na Jane, nie ma kogoś z kim mogłaby na spokojnie wyrzucić swoje głupie przemyślenia - a przez ostatnie dni uzbierało ich się tyle, że jej głowa jest bliska eksplozji.

Odwróciła głowę w stronę korytarza i uśmiechnęła się delikatnie kiedy zauważyła Regana. Mężczyzna odwzajemnił jej gest i zbliżył się do wyspy.

-Dzień dobry. -Mruknął ochrypniętym, zaspanym głosem, by przez jej ciało przemknął niespodziewany dreszcz.

-Dzień dobry. - Podsunęła mu drugi kubek, bo z przyzwyczajenia zrobiła kawę także jemu.

-Chyba się nie wyspałaś. -Mruknął na co zgodnie przytaknęła. -Przeze mnie?

-Nie. Po prostu miałam taki natłok myśli, że co chwilę się budziłam. -Raven przechyliła delikatnie głowę. - Ale ty wyglądasz na wyspanego. - Kąciki jego ust rozciągnęły się w uśmiechu zadowolenia.

-I tak też jest. - Sięgnął po kawę. - O czym myślałaś?

-O Mary. - Regan uniósł na nią spojrzenie znad kubka. - Jest tam całkiem sama.- Wzruszyła ramionami.

-Aż tak się o nią martwisz?

-A ty nie? -Raven uniosła brwi.

- Martwię się. Bardzo. Ale nie wiedziałem, że tak dobrze się dogadujecie. -Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. - Odwiedzimy ją po śniadaniu. Jest sobota i jeśli chcesz będziesz mogła spędzić z nią cały dzień.- Raven w zaskoczeniu uchyliła usta.

-Ale pielęgniarki się nie zgodzą. -Regan obdarzył ją litościwym spojrzeniem.

-O to się nie martw. Mam tylko mały warunek. - Odstawił kubek na blat i mrużąc oczy, uważnie jej się przyjrzał. - Chodźmy na spacer.

-Teraz?

-Tak.

Raven dokończyła swoją kawę i poszła po płaszcz. Może właśnie tego potrzebowała. Odrobiny świeżego powietrza i spaceru między kolorowymi drzewami. Wetknęła nos w biały szal i dołączyła do Regana który zdążył wyjść na zewnątrz. Liście z drzew powoli opadały na drewnianą ścieżkę, a ciszę co jakiś czas zakłócał śpiew ptaków. Raven przystanęła, nabrała w płuca głęboki wdech rześkiego powietrza i przymknęła na moment oczy, a gdy je otworzyła napotkała uważne spojrzenie zielonych tęczówek.

Lost in Lust [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz