Rozdział 3

24.7K 880 177
                                    

Niespodzianka, kochani

***

Raven krzątała się po kuchni niczym cień, starając się nie narobić zbędnego hałasu. Zaparzyła kawę, do ulubionego kubka swojego taty i odstawiła na stole tuż obok talerza z kanapkami. Wytarła dłonie w mały granatowy ręcznik i uważnie przyjrzała się efektom swojej pracy, dochodząc do wniosku, że nie byłaby dobrą kucharką. Postawiła krok w stronę wyjścia z kuchni kiedy nagle jej spojrzenie pochwycił, ojciec. Travis Mallard był wysokim i tęgim mężczyzną. Miał kasztanowe, odrobinę przydługawe włosy i kilkudniowy zarost, który powinien niedługo zniknąć. Poprawił rękaw flanelowej koszuli i zmarszczył brwi kiedy dostrzegł, przygotowane śniadanie. Jego błękitne tęczówki ponownie skupiły uwagę na uśmiechniętej dziewczynie.

-Dla mnie? - pomieszczenie wypełnił chłodny i ochrypnięty tembr głosu mężczyzny, który wprawił serce Raven w nerwowy rytm.

-Tak. - uśmiechnęła się delikatnie kiedy bez słowa zajął miejsce i sięgnął po czarną, mocną kawę. Dziewczyna powoli ruszyła do wyjścia kiedy mężczyzna ponownie się odezwał:

-Ty nie zjesz?- zerknęła na niego przez ramię. Nie patrzył na nią, nawet nie drgnął, zupełnie jakby jego pytanie było już regułką którą wypada odklepać, by zachować minimalne zainteresowanie, córką.

-Zjem na uczelni inaczej się spóźnię...

-Usiądź i zjedz ze mną- Raven wzięła urwany wdech i z trudem przełknęła. Mało kiedy się zdarzało, by Travis chciał spędzić z nią wspólne śniadanie. Mimo wszystko dziewczyna pospiesznie wyjęła talerzyk i zajęła miejsce obok.

Sięgnęła po kanapkę kiedy nagle jej dłoń z niewyjaśnianych przyczyn zadrżała. Wstrzymała oddech kiedy mężczyzna wbił w nią spojrzenie, a potem w jej dłoń która zastygła w bezruchu nad talerzem. Travis bez słowa położył na jej talerzyku kanapkę, a ona bezgłośnie odetchnęła.

-Przepraszam - mruknęła

-Wyprostuj się - burknął, ignorując jej słowa- dlaczego wczoraj wróciłaś tak późno?

- Znalazłam sobie pracę dorywczą - Mężczyzna powoli skinął, nie wgłębiając się co robi.

-Masz wracać punktualnie o dwudziestej pierwszej. Nie chcę cię szukać po nocy.

-Dobrze.

W ciszy dokończyli śniadanie. Raven zerknęła na zegar i cicho westchnęła, bo jej pierwsze zajęcia właśnie dobiegały końca, więc nie musiała się spieszyć. Pozbierała wszystkie naczynia i pozmywała. Zabrała swoją torbę, którą zostawiła na schodach i gdy już trzymała klamkę, usłyszała za plecami:

-Dokuczają ci?- Raven uśmiechnęła się względnie naturalnie i spojrzała na mężczyznę przez ramię, by odpowiedzieć krótkie:

-Nie.

-Idź już. - burknął i zniknął za drzwiami, prowadzącymi do garażu.

Dziewczyna głęboko odetchnęła i wyszła z domu. Jej ojciec jest mechanikiem i zlecenia które dostaje wykonuje w przydomowym garażu. Zazwyczaj przychodzą do niego posiadacze starych samochodów, których remontu i naprawy nikt inny nie chce się podjąć. Raven przystanęła dosłownie przed budynkiem uczelni kiedy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnęła telefon i weszła w powiadomienia.

Od Jane:

Będziesz dzisiaj?

Do Jane:

Tak, właśnie wchodzę do budynku. Będę w bibliotece.

Schowała urządzenie i weszła do środka, od razu zmierzając do szybciej wspomnianej biblioteki. Pierwsze zajęcia kończą się za piętnaście minut. Zazwyczaj kiedy się spóźniała to zaszywała się między regałami książek, by przeczekać, aż tłumy studentów znikną z korytarzy. Uchyliła wielkie drewniane drzwi i zajrzała do środka, by odnaleźć za biurkiem straszą kobietę.

Lost in Lust [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz