Rozdział 5

6 1 0
                                    

Minęło już tak wiele czasu, że straciłam nadzieję na wyjście lata temu. Więzienne mury to mój dom, a tutejsza społeczność jest rodziną, z którą najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Egzystuję z nimi, bo muszę. Jednak... Po dwudziestu latach zjawia się adwokat, który postanawia o mnie zawalczyć, choć nie ułatwiam mu zadania, swoim zachowaniem. Nie jestem pewna, dlaczego to robi. Jednego dotąd się nauczyłam — każdy, kto mi pomaga, nie czyni tego z dobroci serca, lecz ma jakiś ukryty interes. Skoro osoby najbliższe, którym zaufałam, w ten sposób do mnie podchodziły, obcy tym bardziej nie będą mieć skrupułów, by wykorzystać moją osóbkę do swoich celów.

Wszystko dzieje się tak szybko. Przygotowania, dojazd do gmachu sądowego i cała rozprawa. Dukam jedynie wyuczoną przez prawnika formułkę, by pokazać, jak bardzo się zmieniłam "na lepsze". Niektóre pytania są naprawdę bolesne. Minęło już tyle lat, a sprawa "Mroku" wciąż wywołuje we mnie gamę negatywnych emocji — złość, rozczarowanie, żal, niedowierzanie... Jeśli chcę stąd wyjść, muszę jednak być silna. Znoszę każde pytanie dzielnie, ukrywając, co naprawdę czuję, pod maską obojętności. W dalszej części nawet nie słucham, oczekując końca. Odpowiedzi na jakiekolwiek zarzuty udziela pan Bennet. Prowadzi swój teatrzyk, chcąc udowodnić sędzinie, że nie stanowię już zagrożenia dla społeczeństwa, a powrót do niego wpłynie korzystnie na mój stan psychiczny. Muszę przyznać, iż zna się na swojej robocie. Z mojej perspektywy jest to jednak śmiechu warte, w końcu nic złego nie zrobiłam... Gdybym dostała tego "reżysera dramatów" dwadzieścia lat temu, to może istniałby cień szansy na wolność. Jednak w obu sprawach problemem jest sędzina... Ta sama, która nie chciała mnie wysłuchać. Ta sama, która odebrała mi wolność na polecenie "Crossa". Czy tym razem uda się ją przekonać?

Szturcham ramieniem mojego adwokata, by zwrócić jego uwagę i przedstawić mu swoje obawy.

— To ona wydała kiedyś wyrok w mojej sprawie. Myślisz, że tym razem zmieni zdanie, choć poprzednio wieszała na mnie psy? — Rzucam spojrzenie leciwej kobiecie, której cera pokryta jest licznymi zmarszczkami. W jej siwych włosach wielu kolegów po fachu upatruje ogrom wiedzy i doświadczenia. Do głowy by im nie przyszło, iż to brązowooka, podła żmija.

— Zaufaj mi, wiem, co robię.

Zaufać? Jemu? Nie widzę podstaw... Nie wiem, dla kogo pracuje i co się stanie ze mną, jeśli uda mu się wygrać tę sprawę. Nie mam pojęcia, jakie są jego zamiary. Nie chcę się nawet przekonywać. Najlepszym rozwiązaniem jest ucieczka zaraz po ogłoszeniu pozytywnego rozpatrzenia. Zabiorę dowody i się ukryję, a potem wymyślę sposób, jak dobrze je wykorzystać, by pogrążyć "Crossa". W końcu nie mam już nic do stracenia. Jeżeli wyrok będzie odmowny, wrócę do pierdla. Stracę wtedy możliwość odegrania się. Zgniję tam do reszty, pośród przekupionych strażniczek i porywczych współwięźniarek. To moja jedyna szansa, by na nowo rozpalone światełko nadziei nie zgasło bezpowrotnie. Muszę stąd wyjść...

— Obyś miał rację.

Każda kolejna sekunda wydaje się trwać wiecznie. Zbliżamy się do końca rozprawy, a mnie ogarnia coraz większy strach. Brzuch zaciska się w supeł, natomiast serce łomocze, jak oszalałe. Przygryzam spierzchniętą wargę ze zniecierpliwienia. Mój wzrok wędruje w kierunku sędziny, przyodzianej w czarną togę. Nie spieszy się z ogłaszaniem werdyktu.

— No dalej, bo zaraz tu skonam. — Stukam palcami o blat stołu, choć jest to ciężkie, gdyż moje ręce skute są kajdankami.

Kobieta wreszcie podnosi się z fotela sędziowskiego. Spogląda na mnie z widocznym rozbawieniem, lecz tylko przez sekundę. Wątpię, czy ktoś inny to dostrzega.

— Ogłaszam, że Marisa Turner może skorzystać z warunkowego zawieszenia kary, jednakże musi przestrzegać pewnych procedur. Raz w tygodniu ma się pojawić u pana kuratora, by zdać relację z minionych dni. Jeśli skazana złamie warunki zwolnienia warunkowego, wróci natychmiast do więzienia. Mam nadzieję, iż nie popełni pani więcej błędów. Koniec rozprawy.

Koszmar [Poranione dusze. Tom II]On viuen les histories. Descobreix ara