10

606 43 195
                                    

Nastolatek nie mógł zmrużyć oka tej nocy. Gdy tylko zamknął swe powieki, widział Charlie'ego przed oczami. Wspomnienia z dzisiaj, a raczej już wczoraj krążyły mu po umyśle. Łzy co chwilę spływały po jego policzkach, przez co poduszka była już mokra. Nie miał siły na nic, a tylnia część ciała go bolała. Na dodatek dzisiaj ma poprawiać geografię. Jeśli się nie zjawi, nie zda. Tak mu powiedziała nauczycielka.

Spojrzał na zegar, który wskazywał godzinę 5.00. Za godzinę musi się szykować, a on jedyne na co ma ochotę, to śmierć. Jednak nawet nie ma siły, żeby się zabić. W końcu zebrał się w sobie i wstał z łóżka. Nogi miał jak z waty, a ciało jak galareta. Ciężko mu było ustać. Powoli szedł kulejąc, wybrał sobie outfit na dzisiaj i powolnym krokiem kierował się do łazienki. Gdy był w pomieszczeniu, zakluczył się, rzucił ubrania na podłogę i oparł się o zlew. Podniosł głowę do góry, przez co mógł zobaczyć swoje odbicie w lustrze. Wory pod oczami, oczy które były opuchnięte i przekrwawione od płaczu, a poloczki nadal mokre. Przemył twarz wodą, po czym zaczął się szykować.

Gdy był gotowy stwierdził, że coś zje. Jak był już w kuchni jego matka go zauważyła. Przeraziła się jego widokiem. Wyglądał jak zombi. Jedank chwilę później wrócił jej surowy wzrok i podeszła do syna.

-Dzisiaj poprawiasz geografię, tak?- powiedziała tym swoim oschłym głosem. Nicholas na to skinął głową.

-Spróbuj tylko nie poprawić to śpisz w piwnicy.- Nick spojrzał na swoje skarpetki.

-jasne mamo.- szybkim krokiem wrócił na górę i zaczął się pakować. Gdy już to zrobił, założył słuchawki i włączył "Softcore x NDA (speed up)", po czym to zapętlił. Wziął jeszcze klucze i paczkę papierosów, a następnie wyszedł.

Od razu uderzył w niego lekki wietrzyk. Jednak to Floryda, nie było tu zimno. Kierował się on do sklepu. Gdy w nim się znalazł, wziął redbull'a, żeby jak to reklama mówi, dodał mu skrzydeł. Podszedł do kasy i położył energetyka na ladę.

-Oh hej.- przywitał się Jimmy, a chłopak wyjął jedną słuchawkę.

-Hej, pracujesz tu?- zapytał się Nicholas.

-jak widać.- powiedział rozkładając ręce, po chwili wziął produkt i go zeskanował.

-to będzie 1,05$.- Nastolatek zapłacił i wyszedł ze sklepu mówiąc szybkie "dowidzenia". Wsadził z powrotem słuchawkę, po czym otworzył energetyka i zaczął pić. Szedł sobie chodnikiem pijąc napój energetyczny. Nie martwił się, że może mu nie starczyć dzisiaj energii bo miał jeszcze monstera w plecaku.

Gdy już był przed szkołą, wyrzucił pustą puszkę i wszedł do szkoły. Od razu pokierował się pod salę, gdzie siedział tam już Karl. Gdy Nicholas podszedł do niego, szarooki go przytulił, a teksańczyk się przestraszył. Wyższy poczuł, że coś jest nie tak, więc się odsunął. Nick stał patrząc się w jeden punkt i wstrzymał łzy, które cisnęły mu się do oczu. Wiedział, żeby nie przychodzić do szkoły po ostatnim zdarzeniu. Jednak nie zdał by wtedy z geografi.

-Coś się stało?- zapytał Karl.

-Pewnie płakał bo mama go nie kocha, łełełe.- powiedział David przecierając piąstkami oczy.

-Cicho bądź!- krzyknął Nicholas.

-Bo co? Pobijesz mnie? Tak się boję, o boże.- przyłożył sobie rękę do czoła.

-sklej psyk!

-Weź, nie chcesz trochę uwagi ode mnie? Przynajmniej ci ją daje, nie to co twoja matka.- Nicholas tak się wkurzył, że przywalił David'owi w twarz.

-Nieźle.- powiedział wycierając krew lecącą mu z nosa.

-Nick, chodź uspokoisz się.- złapał go za rękę Karl.

-Boże, kolejny pedał w klasie.- oznajmił i sobie poszedł. Karl ponownie przytulił Nicka, ale on go odepchnął.

-przepraszam.- powiedział spuszczając głowę w dół.

-Coś zrobiłem?- zapytał smutny.

-Nie, nic nie zrobiłeś. Nie ty.- Do jego oczu ponownie cisnęły się łzy, przez wspomnienia z wczoraj.

-Ktoś coś ci zrobił?- zapytał analizując słowa starszego.

-Nie.- odpowiedział łamiącym się głosem.

-Nickuś, powiedziałeś, że ja nic ci nie zrobiłem. Nie ja, to kto?- Nick spojrzał szklanymi oczami na swojego przyjaciela.

-Nie ważne.- Po czym ponownie spuścił głowę w dół.

-Mogę cię przytulić.- zapytał, a Nick pokręcił głową. Łącząc fakty Karl ponownie spojrzał na niższego.

-Ktoś coś ci zrobił bez twojego pozwolenia?- Nick zaczął się trząść, a Karl położył rękę na udo starszego. Jednak zdjął ją, gdy zobaczył, że to pogarsza sprawę.

-Nickuś, rozmawiaj ze mną. To bardzo ważne.- Karl strasznie się zmartwił stanem Nicholas'a. Teksańczyk uniósł głowę do górę, a z jego oczu zaczęła wypływać słona ciecz.

-Charlie, on...- Karl mógł się domyśleć o co chodzi przez imię, ale potrzebował potwierdzenia chłopaka. Nagle zadzwonił dzwonek.

-kurwa.- powiedział wyższy szatyn. Gdy nauczyciel od angielskiego przyszedł, Karl do niego podszedł.

-Możemy zostać na korytarzu? Nick źle się czuję.- oznajmił Karl pokazując na chłopaka.

-jakby coś się działo, wołaj.- Szarooki skinął głową i podszedł do Nicholas'a.

-Dokończ, co Charlie ci zrobił?- Nick wziął głęboki oddech.

-On mnie..- Z oczu nastolatka ponownie wypłynęły łzy.
-zgwałcił.- dokończył cicho i zaczął płakać, zakrywając twarz rękoma.

-Skurwysyn.- Powiedział Karl i poszedł do sali.
-Mogę prosić Alex'a na chwilę?- zapytał.

-Jasne, Alex idź z Karlem.- Meksyknin podszedł do wyższego i się dziwnie spojrzał.

-Co się stało Amigo?- zapytał się.

-Nie tu, chodź.- wyszli z klasy i podeszli do Nicka, który zwinął się w kulkę i cicho szlochał.

-Co się kurwa stało!? Co jest Nick'owi!?- powiedział zmartwiony.

-jakby to powiedzieć, twój brat..

-Co ten skurwiel znów zrobił!?- krzyknął.

-Daj dokończyć. Zgwałcił go.- Alex'owi szczęka opadła.

-pożałuję, chuj jebany. W dupie już mam jego Ma- kolegów. Nie obchodzi mnie, że to mój brat. Zgłaszamy to na policję.

-Nie!- krzyknął od razu Nick.

-Będzie dobrze, twoi rodzice przyjadą. Wszystko wyjaśnimy i będzie git.- oznajmił meksykanin.

-Proszę nie, nie, nie, nie.- płakał Nick. Rodzice go zabiją jak będą musieli jeździć po komendach.

-Dlaczego nie?- zapytał Karl.

-Nie i tyle.- powiedział Nick i ledwo utrzymując równowagę wstał. Podpierając się ściany szedł  przez korytarz. Po chwili upadł, a Karl wraz z Alex'em do niego podbiegli. Nick w szoku patrzył na Karla.

-Nickuś nie odpływaj, dobrze? Alex biegnij po profesora!- Nick starał się mieć otwarte oczy, ale nie za bardzo mu się to udało.

-Nick, co dzisiaj mamy?

-Wtorek.- Karl głaskał chłopaka po głowie.

-jak masz na imię.- pytał o cokolwiek.

-N-Nick.- mówił coraz wolniej, a powieki mu się zamykały.

-2+2, ile to? Nick halo, nie mdlej. Nie zamykaj oczu.- Chłopak tyle zdążył usłyszeć po czym stracił przytomność.

_______________________
1025 słów

Karl on zemdlał na pewno bo 2+2 to za trudne pytanie🙄

He is my home|Karlnap|حيث تعيش القصص. اكتشف الآن