13

553 44 144
                                    

-Wiadomo kiedy się obudzi?- zapytał zapłakany szatyn.

-Karl, lekarze nie są w stanie tego określić.- Po chwili szarooki wtulił się po prostu w barta, mocząc mu koszulkę. Jimmy głaskał go po głowie i wspierał. Wiedział, że Karl się zakochał w owym chłopaku. Codziennie mu o nim opowiadał. Mówił jak go kocha, lub że chce z nim być w związku. Teraz jednak płacze przed salą i modli się, żeby przeżył.

-Wiesz, że mi się śniło jak się tnie w naszej łazience i.. jak okazało się to prawdą. Czemu ja wcześniej tego nie zauważyłem? Mógłbym coś zrobić, a teraz leży tu i walczy o życie.- Po jego policzkach co chwilę spływały łzy.

-Wiesz, że jak się obudzi może nie być taki sam?- zapytał, a ten skinął głową, a po chwili po prostu usiadł przed salą na krześle szpitalnym.

-Dzień dobry.- powiedziała smutno kobieta.

-Dzień dobry?- przywitał się Karl z nieznaną kobietą.

-Jesteś przyjacielem Nicka?- zapłata, a ten zaorientował się, że to musi być rodzicielka Nicholas'a.

-Tak, jestem Karl.- powiedział starając się uśmiechnąć.

-Miło poznać.- Kobietą wydawała się inna niż myślał szarooki. Była miła i nie wydawała się być złą matką. Jednak skąd Karl mógł  wiedzieć co kryję się za zasłonami? Nie wiedział jak traktowano Nick'a. Wolał zaufać jednak matce jego przyjaciela. Myślał, że szatyn wyolbrzymia. Przecież ta kobieta muchy by nie skrzywdziła.

-Hej kochanie, co z Nickiem?- spytał zadyszany ojciec nastolatka.

-Nie wiem kotku.- powiedziała i pocałowała swojego męża. Nagle z sali wyszedł lekarz i podszedł do dwójki.

-Dzień dobry. Państwo Armstrong?- para mu przytaknęła.
-Chodźcie za mną.- rodzice poszli za lekarzem i gdy byli już sam na sam, doktor rozpoczął rozmowę.

-Więc państwa syn próbował popełnić samobójstwo.- oznajmił lekarz. Diane i Mark nie zareagowali by na to w ogóle, ale nie chcą aby ktoś im panoszył się po domu by sprawdzić czy ich syn jest wychowywany w normalnej rodzinie. Dlatego udawali zdziwionych i smutnych.

-Wie pan może czemu?- zapytała rodzicielka Nicholas'a, którą wcale to nie obchodziło. Może jednak obchodziło, ale nie chciała się do tego przyznać. Próbowała zakopać miłość do syna gdzieś głęboko w sobie i to tylko dlatego, że jest innej orientacji. Na prawdę Nick musiałby umrzeć, żeby jego matka przejrzała na oczy?

-Może się go pani zapytać jak się wybudzi.- zaproponował lekarz.

-Nie wiem co powiedzieć. Nie wiedziałem, że mój syn ma jakieś problemy. Od razu zapiszemy go do psychologa.- Przemówił tym razem ojciec. Oczywiście to było kłamstwo. Widział on jego ręce, słyszał jak płakał po nocach i nie zamierzał go zapisywać do psychologa.

-Jak jego stan?- zapytała kobieta.

-Nicholas zapadł w śpiączke. Nie jest stabilny. Jego serce może w każdym momencie przestać bić.- oznajmił lekarz. Jego matka pierwszy raz od dawien dawna się nim przejęła. Miała poczucia winy, że przez nią jej własny syn próbował odebrać sobie życie. Nie wiadomo nawet czy mu się udało bo wszystko może się jeszcze zdażyć.

-Dobrze to już wszystko. Proszę wypełnić dokumety dotyczące syna w recepcji.

Karl chodził w kółko i patrzył przez szybę, aby ujrzeć Nicholas'a. Serce mu się kruszyło gdy widział go w takim stanie. Podpięty pod najróżniejsze maszyny i ledwo żywy. Sprawdzał co chwilę monitor, który kontrolował jego serce. Na szczęście dzielnie walczył. Jednak czy przeżyje?

He is my home|Karlnap|Where stories live. Discover now