22

361 35 91
                                    

Budzik zaczął dzwonić, a Nick go wyłączył i wtulił się bardziej w poduszkę.
-Nie chce tam iść, nie chce tam iść, nie chce tam iść.- powtarzał w kółko. Po jakiejś minucie znowu zasnął jednak budzik po 10 minutach zadzwonił ponownie. Nastolatek westchnął. Wyłączył go i podszedł do szafy żeby wybrać outfit na dzisiaj. Postanowił klasycznie ubrać dresy i bluzę. Gdy miał wszystko pokierował się do łazienki. Tam wykonał poranną rutynę i się załatwił. Zanim wyszedł spojrzał na siebie w lustro. Wyglądał strasznie. Wory pod oczami, wychudzony i jak to on o sobie myśli brzydki. Jednak nie był brzydki, ani trochę. Gdy był gotowy wziął plecak z pokoju i zszedł na dół. Chciał już wychodzić, ale zatrzymał go głos babci.

-Gdzie ty się wybierasz bez śniadania?- zapytała się, po czym wręczyła mu śniadaniówkę. Ten ją otworzył i ujrzał kanapki oraz batonika.

-Dziękuję babciu.- przytulił ją, po czym poszedł do przedpokoju. Włożył tam śniadaniówkę do plecaka, a po chwili założył na nogi buty I wyszedł. Poszedł na przystank i czekając na autobus co chwilę zerkał na godzinę. Lekcję zaczynają mu się za 30 minut. Gdy jego pojazd w końcu przyjechał szatyn wsiadł do niego. Były tam takie tłumy, że ledwo co się ludzie w nim mieścili. Po 20 minutach wysiadł i zaczął się kierować w stronę tego piekła. Nagle jego telefon się zapalił, a na nim widniał napis "Karluś". Odebrał bez zastanowienia.

-Hej!- wykrzyczał uradowany.

-Hej, stresujesz się nową szkołą?- zapytał, a Nicka westchnął.

-Bardzo. Nie chcę tam iść.- Oznajmił, a Karl zachichotał.

-Spokojnie na pewno poznasz kogoś fajnego. Tak przy okazji to słodkie, że się tak stresujesz.- teksańczyk zrobił naburmoszoną minę, po czym stanął przed budynkiem.

-witaj szkoło. Przepraszam, witam piekło.

-Nie nastawiaj się od razu tak źle. Może poznasz kogoś fajnego.

-mhm

-Dobra to ja kończę bo zaraz lekcję zaczynam. Pa Nikuś.

-Pa Karlos.- Z jego twarzy od razu zniknął uśmiech, a pojawiło się przerażenie. Wszedł do środka budynku, po czym od razu pokierował się do sekretariatu. Zapukał, a chwilę później usłyszał "proszę", więc wszedł do pomieszczenia.

-Dzień dobry, jestem nowy i czy mógłbym prosić o kluczyk do szafki?- pani się miło uśmiechnęła i skinęła głową.

-Nick Armstrong, prawda?- Ten przytaknął, a ona mu podała kluczyk.
-Poczekaj tu, Aimee zaraz przyjdzie cię oprowadzić.

-Dobrze.- odpowiedział. Po chwili do sekretariatu weszła niska brunetka i się uśmiechnęła.

-Hej jestem Aimee, ale wolę jak ludzie mi mówią Aimsey.- wystawiła rękę, a on od razu ją przyjął.

-Nick.- odpowiedział krótko.

-To chodź za mną.- wyszli z pomieszczenia.- Tutaj są wszystkie zdobyte nagrody przez naszą szkołę. Któraś z tąd jest mojej dziewczyny, ale zawsze zapominam która.

-Masz dziewczynę?- ta skinęła głową.

-jesteśmy już razem 3 rok.- pochwaliła się.
-zaprowadzić cię do szafki?

-Jakbyś mogła.- szli przez korytarz, a Aimsey się nagle zatrzymała.

-tutaj jest stołówka.- powiedziała, po czym zaczęła iść dalej, a Nicholas podążał za nią. Gdy w końcu znaleźli się przy szafkach Nick otworzył swoją i włożył tam niepotrzebne rzeczy.

-Jeszcze ci pokaże gdzie jest łazienka i sala gimnastyczna.- powiedziała.

-jasne.- Po kilku minutach byli już na sali gimnastycznej.

He is my home|Karlnap|Where stories live. Discover now