4

1.5K 75 14
                                    

Mój umysł wirował, kiedy otworzyłam oczy wybudzona gwałtownie z głębokiego snu przez irytujący dźwięk dzwonka w moim telefonie. Sięgnęłam po urządzenie leżące na mojej szafce nocnej o mało co nie strącając z niej szklanki z wodą. Na ekranie telefonu widniało zdjęcie Adama. Przycisnęłam zielony przycisk i przejechałam dłonią po mojej zaspanej twarzy ziewając.

- Halo? - Odezwałam się zachrypniętym całkowicie głosem.

- Annie, nie obudziłem cię? - Spytał, a ja oprócz jego głosu wychwytywałam również dziwne odgłosy w tle, co znaczyło, że pewnie był na śniadaniu.

- Nie, nie. - Skłamałam. - Co jest?

- Pomyślałem, że możesz dzisiaj poprowadzić story na Instagramie. Nikogo nie mam wolnego.

Prowadzenie instagrama naszej kadry było uwielbionym przeze mnie zajęciem. Po prostu biegałam za piłkarzami i robiłam z nimi krótkie wywiady, które wstawiałam potem po to żeby fani się tym ekscytowali. Mogłam wtedy na jeden dzień odstawić aparat.

- Jasne, tylko daj mi pół godziny. - Mruknęłam.

- Świetnie, dzięki. Czekam w lobby.

Po raz kolejny przetarłam twarz dłonią za co się skarciłam, bo potem dostaję wszelkich wysypek wszędzie. Przeciągnęłam się ospale i niechętnie odrzuciłam od siebie grubą kołdrę. Poczłapałam najpierw do mojej walizki z której nie wypakowałam absolutnie nic. Wciąż leżała otwarta z pogniecionymi ubraniami porozwalanymi wszędzie. Wyciągnęłam z niej czarne lniane spodnie, czarny top na cienkich ramiączkach i białą koszulę. Poczłapałam do łazienki w której ostre światło całkowicie mnie poraziło.

Po wzięciu szybkiego prysznica od razu poczułam się świeżej. Byłam prawie pewna, że zdążyłam ominąć już śniadanie, więc mój burczący głośno brzuch będzie musiał trochę poczekać.

Moje włosy związałam w kucyka wyciągając z niego małe kosmyki włosów i nałożyłam na twarz krem przeciwsłoneczny. Nie potrzebowałam malować się na co dzień. Ostatnio udało mi się naprawić moją cerę, dlatego na mojej twarzy w zasadzie nie było już nic co mogłabym zasłonić makijażem. Z wysypem piegów pogodziłam się już jako dziecko po tym jak zorientowałam się, że maseczki z soku marchewkowego nic mi nie dadzą oprócz dziwnego koloru skóry, który nie zlewał się z moją szyją.

- Hale, jesteś. - Przywitał się ze mną Adam kiedy stanęłam obok stolika przy którym siedział.

Uśmiechnęłam się łagodnie.

- Jakoś wstałam.

- Czyli jednak cię obudziłem. - Podniósł brwi.

- Może i tak, ale to moja praca powinnam wstawać wcześniej. - Zaśmiałam się.

Pod względem pracy, Adam był świetny. Poznałam już wielu organizatorów, którzy tylko i wyłącznie rozstawiali mnie po kątach nie mówiąc do mnie nic więcej oprócz "stań tu, uchwyć to, usuń tamto". To był taki standard, nie kłóciłam się, bo to moja praca i dostaję za nią spore wynagrodzenie, jednak Adam sprawiał, że po prostu przyjemniej mi się ją wykonywało.

Mężczyzna wyjął spod stosu kartek żółty kartonik z danymi do logowania się na koncie kadry. Zawsze je zmieniali dla bezpieczeństwa, dlatego ja miałam dostęp do konta tylko kiedy je prowadziłam przez jeden dzień. Parę razy mi się to już zdarzyło, między innymi na euro dwa lata wcześniej, kiedy pierwszy raz udało mi się wylecieć z kadrą na duże mistrzostwa.

- Dzięki. Wiesz może gdzie są chłopaki? - Oparłam się plecami o gruby beżowy filar.

Lobby hotelu za każdym razem mnie zachwycało, było tak idealnie eleganckie, że jak tylko się tu pojawiałam, rozglądałam się dookoła i nie mogłam uwierzyć w to, że mam okazję przebywać w takim miejscu.

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz