7.

1.4K 91 14
                                    

Kolejny mecz reprezentacji Polski, a mi udało się postawić siebie samą na nogi. Wciąż byłam słaba, a moje mięśnie i stawy odmawiały posłuszeństwa, jednak zależało mi na pracy, więc nie zostałam w hotelu gdy wszyscy pojechaliśmy na stadion. 
— Widziałaś Casha? — Zwróciła się do mnie Florence kiedy obie przechodziłyśmy kontrolę przed wejściem.
— Miał na mnie poczekać przy kawiarni. — Mruknęłam niechętnie.
— Masz coś przeciwko jeśli pójdę tam z tobą?
Miałam.
— Nie, nie. — Zapewniłam ją uśmiechając się łagodnie.
Tego dnia zrobiłam na oczach o wiele ostrzejsze kreski niż zwykle, miałam więcej czasu dlatego się zabawiłam, dodatkowo na usta nałożyłam ciemną bordową szminkę. Dodało mi to pewności siebie kiedy zobaczyłam tłumy ludzi kłębiących się wszędzie.
Zdjęłam cały sprzęt z taśmy przy kontroli i włożyłam go do mojej zielonej torby. Nie czekając na Florence poszłam pewnym krokiem do kawiarni. Ku mojemu niezadowoleniu blondynka dotrzymywała mi kroku.
W końcu zauważyłam Casha opartego o ścianę. Jego wzrok był wlepiony w ekran telefonu, ale w którymś momencie kątem oka dostrzegł, że idziemy w jego stronę i schował urządzenie do kieszeni. Florence wyprzedziła mnie i przytuliła go na powitanie. Początkowo też miałam to zrobić, ale wycofałam się i tylko podniosłam dłoń i machnęłam nią delikatnie uśmiechając się niezręcznie.
Umawialiśmy się na masaż, no nie? Mówiłeś, że coś nie tak z twoją kostką. — Zaczęła blondynka.
Właściwie to sam nie wiem do końca o co z tym chodzi, ale trochę boli więc nie zaszkodzi sprawdzić zanim wyjdę na boisko. — Stwierdził pocierając kark dłonią.
Ja mogę w każdej chwili, tylko nie przychodź w ostatnim momencie, bo wtedy zawsze mam na głowie Bednarka.
Jasne, wpadnę zaraz. — Jego słowa zabrzmiały jakby sugerował jej, żeby sobie poszła.
Po krótkiej chwili ciszy blondynka wskazała palcem korytarz.
To ja pójdę się przygotować, pamiętaj nie za późno. — Powiedziała i szybkim krokiem zniknęła tuż za rogiem.
Kiedy zostaliśmy sami, założyłam ręce na piersi rozglądając się za czymś do jedzenia w kawiarni.
Jak się czujesz? — Zwrócił się do mnie Cash. — Ostatnio jak cię widziałem nie było tak dobrze.
Faktycznie nie spędzaliśmy ze sobą zbyt dużo czasu kiedy byłam chora głównie dlatego, że po prostu nie miałam ochoty na widzenie się z kimkolwiek. Mężczyzna przynosił mi jedynie jedzenie o którym sama zapominałam.
Jest lepiej, ale dalej biorę jakieś leki dla pewności. W którymś momencie bałam się, że to może jednak jakiś wirus i nie chciałam cię zarazić dlatego trzymałam się na dystans.
— Miło z twojej strony, ale ja specjalnie codziennie rano biorę shoty imbiru i cytryny żeby właśnie uniknąć takiej sytuacji. — Zaśmiał się.
Zawsze lepiej chuchać na zimne. Potrzebuję kawy. — Stwierdziłam idąc do witryny wypełnionej różnymi żelkami, chipsami i batonikami.
Z tyłu znajdował się również ekspres do kawy, który nie wyglądał na tani ekspres, który znajdował się zawsze na stacjach benzynowych co dało mi nadzieję na jakąś dobrą kawę. Cash poszedł za mną pomimo tego, że rzadko jadł cokolwiek przed swoimi meczami.
Masz. — Wyciągnął do mnie swoją kartę kredytową.
Spojrzałam na niego jak na wariata marszcząc dodatkowo brwi.
Ale popierdoliło cię?
Tym razem to Cash rzucił mi pytające spojrzenie.
Sama sobie mogę kupić kawę.
Mężczyzna uniósł ręce w geście obronnym.
Chciałem tylko być miły.
Przygryzłam usta zdając sobie sprawę z tego, że lekko przesadziłam.
Jedno americano. — Zwróciłam się do dziewczyny stojącej za ladą. — Przepraszam, to nie tak miało zabrzmieć. — Powiedziałam zmieszana odwracając się do Casha. — Nie lubię jak ktoś chce za mnie zapłacić, moje dziwactwo.
To nie dziwactwo, rozumiem. Ale i tak kiedyś mi się uda ci coś postawić.
Przewróciłam oczami.
Po moim trupie.
Wtedy zapłacę za twój pogrzeb.
Pokręciłam głową i potarłam dłonią moją skroń.
O mój Boże. — Westchnęłam, a Matty zaśmiał się dumnie.
Florence mnie zabije jeśli nie pójdę do niej na ten pieprzony masaż, wybaczysz mi?
Czekaj to po co w ogóle chciałeś się tu spotkać jeśli już musisz iść? — Przyłożyłam do terminalu moją kartę i zabrałam ze szklanej lady moją kawę.
W sumie tylko po to żeby ci postawić tą kawę.
Podniosłam brwi i dramatycznie zamrugałam oczami.
Zejdź mi z oczu, bo za chwilę żaden masaż Florence ci już nie pomoże. — Odwróciłam się do lady, aby zgarnąć plastikową pokrywkę na moją kawę i dosypać do niej odrobinę cukru. Nigdy nie piłam kawy z cukrem, ale potrzebowałam zastrzyku energii.
Kiedy znów rzuciłam wzrok na całą kawiarnię, Casha już nie było. Odetchnęłam tak jakby z ulgą, bo nie musiałam więcej tłumaczyć się z mojej reakcji. W całkowitej ciszy usiadłam przy stoliku i wyciągnęłam z torby mój aparat, aby upewnić się, że wszystko jest z nim w porządku i nie będę mieć niespodzianek podczas samego meczu.
Kilka minut przed wejściem piłkarzy na murawę, stanęłam z boku tuż przy trybunach aby przygotować się do robienia zdjęć.
— Hej!! — Usłyszałam pisk tuż na głową.
Zmarszczyłam brwi lekko przestraszona i najpierw spojrzałam na jednego z ochroniarzy stojącego tuż za mną. Kiedy zorientowałam się, że nie ma żadnego zagrożenia, odetchnęłam i spojrzałam w górę. Na trybunach stała grupka dziewczyn na oko może siedemnastoletnich.
— Możesz poprosić Casha o podpisanie nam koszulek???— Krzyknęła jedna z nich pokazując mi cztery koszulki reprezentacji Polski.
Zastanowiłam się chwilę będąc całkiem wybitą z równowagi. W którymś momencie jednak wyciągnęłam dłoń do góry machając nią aby rzuciły mi koszulki. Tak też zrobiły. Kiedy ochroniarz chciał zareagować, uspokoiłam mu pokazując kciuk w górę.
Stwierdziłam, że mam jeszcze chwilę aby znaleźć Matty'ego, którego zresztą nie widziałam od naszej krótkiej rozmowy w kafeterii.
Znalazłam wzrokiem całą drużynę i już miałam podejść do Casha kiedy nagle zasłaniający go Bielik odsłonił jego i Florence śmiejących się do łez. Opuściłam rękę w której trzymałam koszulki dziewczyn. Prawie wypadły mi z dłoni, która nagle zdrętwiała i była prawie bezwładna.
Annie! — Stanęłam jak wryta kiedy usłyszałam swoje imię z ust Matty'ego.
Już chciałam wrócić w stronę murawy, ale musiałam się zatrzymać.
Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. Podeszłam do dwójki wpychając koszulki do torby.
Chciałam tylko ci życzyć powodzenia. — Odezwałam się w końcu.
Cash patrzył na mnie podejrzliwie, jednak przez obecność Florence nie odezwał się na ten temat.
Dziękuję, przyda się. — Odpowiedział z uśmiechem.
Widzimy się w przerwie? — Spytała Florence ignorując właściwie moją obecność.
Zobaczymy, zależy od tego jaki humor będzie miał trener. Możliwe.
Kiedy obie drużyny zebrały się już do wyjścia, ja szybko przemknęłam bliżej murawy zwinnie omijając miejsce w którym znajdowała się grupka dziewczyn. Byłam pewna, że jeszcze załatwię im te autografy, ale mój humor w tamtym momencie poleciał całkiem w dół i nie miałam najmniejszej ochoty na nic oprócz robienia zdjęć.
Pierwsza połowa meczu zleciała mi bardzo szybko. Dużo chodziłam wokół murawy, aby uchwycić każdą możliwą akcję. Nie przyglądałam się samej grze od technicznego punktu widzenia, ale słyszałam bardzo dużo komentarzy. Cash miał wielką popularność wśród kibiców, wszyscy rozmawiali o tym jak złą pierwszą połowę zagrał. Nie miałam na ten temat żadnych prywatnych przemyśleń, bo nie skupiałam mojej uwagi na nim, jednak zaciekawiły mnie spekulacje o tym, że może zostać zdjęty ze składu na drugą połowę.
Siedząc w kafeterii z nogami wyciągniętymi na drugim krześle jak zwykle przeglądałam zdjęcia w aparacie. Wydawało się to być nudnym zajęciem, ale ja podczas meczu nigdy nie widzę dokładnie zdjęć, które robię, bo wszystko dzieje się zbyt szybko.
— Czy ty znowu siedzisz sama? — Usłyszałam głos Casha.
Mężczyzna stanął przede mną i założył ręce na biodrach. Podniosłam głowę i zmarszczyłam nos.
Z własnego wyboru, nie przejmuj się.
— Właśnie że się przejmuję, bo smutno wyglądasz siedząc tak samotnie.
— Wcale nie jest mi smutno. — Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Samotność wcale nie była dla mnie karą. Dla Matty'ego natomiast byłaby torturą.
Hej, zanim wrócisz na drugą połowę, możesz mi podpisać te koszulki?
Wyciągnęłam cztery biało-czerwone koszulki na stół. Wszystkie miały na plecach numer dwa i nazwisko Matty'ego.
Cash parsknął śmiechem, spodziewałam się tego.
I co, sprzedasz je później po tysiaku?
— Nie żeby twoje autografy po tyle chodziły, ale to właściwie nie jest taki zły pomysł. Całkiem dobry. — Stuknęłam palcem wskazującym moją skroń.
Dawaj marker. — Pokręcił głową, a ja rzuciłam mu permanentny czarny flamaster.
Mężczyzna sprawnie podpisał wszystkie cztery koszulki i oddał mi marker.
Jakieś dziewczyny z trybun poprosiły mnie żeby dać ci to do podpisania. Nie odmówiłam, wiem jak to jest być nastolatką.
— Dobra dusza z ciebie.
— Jasne, jeden dobry uczynek więcej na konto.
— Teraz pójdziesz mnie odprowadzić do szatni, bo nie będziesz tu siedzieć tak sama.
— A tu jest tak wygodnie. — Jęknęłam pomimo tego, że moje plecy całkiem zesztywniały od plastikowego oparcia.
Wstawaj, usiądziesz na fotelu przy szatni.
— Okrutny jesteś.
Podniosłam się z mojego miejsca i włożyłam aparat do torby. Wzięłam do ręki podpisane koszulki i ruszyłam za Matty'm.
Przeszliśmy się całkiem pustym korytarzem, który prowadził do szatni trochę na skróty. Nie był tak widowiskowy jak inne korytarze oklejone plakatami tematycznymi na czas mistrzostw.
Jesteś na mnie zła? — Spytał nagle Matty. — Za tą kawę.
Nie, boże. — Odpowiedziałam. — To było miłe z twojej strony, po prostu nie uprzedziłam, że nie przepadam za tym jak ktoś chce mi coś postawić kiedy ja sama jestem w stanie za siebie zapłacić.
Tuż przy zakręcie do szatni potknęłam się o coś na podłodze. Mało brakowało, a upadłabym prosto na zęby. Cash instynktownie złapał mnie za ramię i przyciągnął z powrotem do siebie. Nie mam pojęcia jak zaplątały się moje nogi, ale stałam przodem do mężczyzny. Jego wzrok przenikał całą moją duszę, w pewnym sensie mnie to przerażało.
Słyszałam, że mają cię zdjąć na drugą połowę. — Wypaliłam nerwowo. — No, ta pierwsza połowa nie była moją najlepszą.Przyznał. — Trener stwierdził, że potrzebuję czegoś co mnie „rozbudzi".
Wciąż staliśmy niebezpiecznie blisko siebie, nie miałam żadnego pola do manewru co sprawiało, że mój umysł zaczynał panikować.
Więc? Wypiłeś jakiegoś energetyka?
Cash parsknął pod nosem uśmiechając się.
Nie piję energetyków, urocza jesteś.
Zmrużyłam oczy i zmierzyłam go wzrokiem.
Co jest we mnie niby takiego uroczego? — Spytałam całkiem poważnie.
Hm. — Zamyślił się. — Może twoje kolczyki, które nigdy do siebie nie pasują, ale ty sprawiasz, że jednak pasują. — Przejechał dłonią po moich kolczykach.
Na moich uszach zawsze panował wielki bałagan, ale to w którymś momencie stało się po prostu moim wizerunkiem.
Albo to, że masz taki mały dołeczek w policzku kiedy się uśmiechasz, ale nie zawsze tylko kiedy się szczerze uśmiechasz. — Tym razem dotknął palcem wskazującym mojego prawego policzka. Nawet ja nie zauważałam tego dołeczka aż tak bardzo.
Mój policzek zdrętwiał pod delikatnym dotykiem.
Wystarczy? — Spytał.
Tak, chyba że chcesz żebym spaliła się z zażenowania.
Cash znów nie potrafił powstrzymać śmiechu, co sprawiło że i moje kąciki ust lekko się podniosły. O dziwo nie zepsułam nam atmosfery, wciąż czułam się dobrze.
Jednak jego przeszywający wzrok wciąż sprawiał, że moje kolana były jak z waty.
To też jest urocze.
Przewróciłam oczami, ale zanim zdążyłam znów na niego spojrzeć, ten delikatnie złapał moje policzki i przyciągnął je do siebie nie dając mi ani chwili na zaczerpnięcie powietrza. Poczułam miękki dotyk jego ust na moich, a moja wątroba zawiązała się w ciasny supeł. Nie wiedziałam co zrobić z rękami, w jednej dłoni wciąż trzymałam podpisane koszulki.
Rzuć je na bok po prostu. — Powiedział łagodnie z rozbawioną miną.
Mając kompletną pustkę w umyśle, puściłam koszulki i znów dałam się wciągnąć w wir emocji.
Cash przygwoździł mnie do ściany uważając na to abym nie walnęła o nią głową. Ja natomiast wplotłam palce w jego włosy, całkiem rozwalając ich ułożenie. Oboje nie byliśmy w stanie się od siebie odkleić, a nasz pocałunek tylko nabierał na sile. Moje ciemne włosy wpadały co chwilę na jego twarz, ale nie wyglądał jakby mu to przeszkadzało.
W którymś momencie, gdy Matty jeszcze bardziej naparł na moje ciało, zgięłam jedną nogę i oplotłam ręce wokół jego szyi. Nie odrywając się ani na moment od moich ust, oplótł moje nogi wokół swoich bioder. Jedyne co słyszałam oprócz dzwonienia w uszach to nasze ciężkie oddechy. Przeniosłam dłonie na jego szyję i zarysowaną szczękę.
Kiedy mój organizm od środka całkowicie płonął, usłyszeliśmy jak trener zwołuje wszystkich piłkarzy. Piętnastominutowa przerwa dobiegała końca, a razem z nią nasz „moment".
Niechętnie odkleiliśmy się od siebie i chwilę trwaliśmy w tej samej pozycji patrząc sobie w oczy. Włosy Casha były całkiem rozwiane, pojedyncze kosmyki spadały mu na twarz. Wiedziałam, że będzie go to denerwować podczas grania. Zdjęłam moją prawą dłoń z jego szczęki i przysunęłam jej kciuka do jego ust na których dostrzegłam pozostałości mojej ciemnej bordowej szminki. Czując na sobie jego wzrok, w skupieniu wytarłam jego usta aż nie było widać ani jednej smugi.
Mężczyzna delikatnie opuścił mnie na ziemię, ostatni raz przyciągając mnie do siebie i składając delikatny pocałunek na moich ustach tak jakbym miała mu uciec. Bez słowa poszedł do szatni szybkim krokiem, bo i tak był już spóźniony.
Ja odgarnęłam moje rozczochrane włosy za uszy i spojrzałam w lewo. Ku mojemu zdziwieniu, w korytarzu stał mężczyzna z wyciągniętym telefonem. Byłam pewna, że coś nagrywał. Zrobiło mi się niedobrze.
Kucnęłam i podniosłam z podłogi rozrzucone koszulki i moją torbę, po czym wybiegłam z korytarza.
Udało mi się oddać piszczącym dziewczynom ich koszulki z autografami. Mój umysł wydawał się być całkowicie czarną dziurą.
Nie byłam w stanie robić żadnych zdjęć.
Kiedy Cash strzelił piękną bramkę, poczułam łzy w oczach. Nie były to jednak łzy szczęścia, a nerwów. Wszyscy skakali i cieszyli się, widziałam jak Matty wypatruje kogoś z boiska. Nie czekając ani chwili wróciłam się na korytarz i usiadłam na ławce chowając twarz w dłoniach.

***

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz