26.

1K 62 21
                                    

Wyglądam jak worek ziemniaków nie ma mowy. — Założyłam ręce na biodrach stojąc przed dużym lustrem w naszej sypialni.

Nie wyglądasz jak worek ziemniaków, sama mówiłaś, że niewygodnie ci w tych jeansach. — Mruknął Cash leżący na łóżku.

No bo jest niewygodnie, ale przynajmniej schludnie.

— Nikt tu nie wygląda schludnie Hale. To tydzień przerwy od życia, nie fashion week w Paryżu. — Zaśmiał się cicho.

Vivian wygląda jakby właśnie zeszła z wybiegu fashion week w Paryżu nawet w najbrzydszych dresach. — Jęknęłam.

Obecność znajomych Casha onieśmielała mnie bardziej niż przewidziałam co całkiem wybijało mnie z równowagi.

Vivi to Vivi, ma po prostu taki urok wokół siebie. — Zaczął. — Boże to zabrzmiało jakbyś ty go nie miała, to nie miało tak brzmieć. Chodzi mi o to, że Vivi jest specyficzna, zawsze każdego onieśmiela mimo tego że to raczej ona jest onieśmielona każdym.

Moja bluzka w paski i czarne dresy w połączeniu z białymi kapciami coraz bardziej przestawały mi się podobać, miałam wrażenie, że odstawałam od całego towarzystwa.

Ona onieśmielona kimś? — Parsknęłam. — To tak jakby ktoś powiedział, że ja jestem ekstrawertykiem.

— Nie, naprawdę. Ona wcale nie jest taka jak się wydaje.

Wzruszyłam ramionami. Choć wszyscy wydawali się być mili, moja niska samoocena psuła moje spojrzenie na nich.

Chodź, Grealish pewnie już przyjechał. Zaraz będziemy robić kolację.

— Robić? — Podniosłam brew, a Cash skinął głową podnosząc się do siadu.

Moglibyśmy załatwić sobie tu kogoś do gotowania, jak większość ludzi wyjeżdżających do takich domków na narty, ale jakoś mamy taką tradycję, że sami codziennie gotujemy. Nie musisz się dotykać do kuchni, możesz tylko popijać wino nikt cię za to nie ukrzyżuje.

— Zraża mnie tylko trochę to, że wszystko tu jest drewniane, a drewno łatwo jest spalić. — Usłyszałam ciche parsknięcie gdy mężczyzna stanął obok mnie, a po chwili poczułam jego usta na moim uchu. — Boże, w ucho? — Skrzywiłam się gdy przeszedł mnie dreszcz.

Nie trafiłem, taka niska jesteś. — Założyłam ręce na piersi unosząc wzrok do góry. — No chodź. — Pociągnął mnie za rękę, a ja nie opierając się wyszłam za nim na korytarz.

Do moich uszu od razu dostała się melodia „Cheri cheri lady", lecąca na pełny regulator na dole. Wraz z Cashem zeszliśmy po schodach aby zobaczyć w salonie wszystkich zebranych w kuchni. Od razu rzucił mi się w oczy Grealish okręcający Vivian dookoła w rytm muzyki trzymając w drugiej ręce kieliszek z winem. Brązowe włosy dziewczyny w których lśniły rozjaśnione pasemka wirowały dookoła. Na ich twarzach widniały szerokie uśmiechy, które przeradzały się co jakiś czas w śpiewanie słów starej piosenki. Tuż przy palnikach kuchennych wypełnionych garnkami stała Florence wraz z dziewczyną, którą pewnie była Josie. Widziałam ją po raz pierwszy. Jej grube loki związane były w wysokiego koka, jedynie grzywka opadała niedbale na jej na czoło. Zauważyłam też Vance'a siedzącego na wysokim stołku barowym, a w zasadzie to na dwóch, bo jedną nogę miał wyprostowaną tak jakby miał ją złamaną. Bazgrał coś w jakimś zeszyciku, dopiero gdy bliżej się przyjrzałam zorientowałam się, że były to krzyżówki.

Vivi, błona łącząca organy! — Brunet starał się przekrzyczeć huczącą muzykę.

Ile liter!? — Odkrzyknęła dziewczyna wciąż wirując po drewnianych panelach ściskając mocno dłoń Jacka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 15, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz