14.

1.1K 80 40
                                    

Czy dzisiaj przypadkiem wszystko nie będzie zamknięte? Jest drugi dzień świąt.

Teoretycznie tak, ale znam miejsca. — Uśmiechnęłam się promiennie.

Pomimo bólu głowy, który jeszcze nie zszedł ze mnie nawet na drugi dzień, poranne słońce wpadające przez okno do mojego mieszkania wprawiało mnie w dobry nastrój. Może nie do końca poranne, bo była już dwunasta, ale miałam wrażenie jakby była zaledwie dziewiąta.

Weź czapkę, śnieg pada. — Rzucił Cash kiedy staliśmy jeszcze w przedpokoju, a ja zakładałam buty.

Machnęłam ręką ignorując jego słowa. To był jednak błąd, bo chwilę później poczułam na głowie moją wełnianą czapkę. Przewróciłam oczami czując jak moje włosy pod nią całe się rozwalają, a mój korektor ściera się z czoła.

Denerwujący jesteś.

A wystarczyło wziąć czapkę. — Wzruszył ramionami gdy się podniosłam po zasznurowaniu czarnych glanów.

Pokręciłam głową ściągając klucze z drewnianej szafki zawieszonej na ścianie. Moje tymczasowe mieszkanie było małe, miało jedną sypialnię, salon połączony z kuchnią i małą łazienkę. Było dość puste przez to, że nie planowałam zostać tu zbyt długo. Pomimo mojego krótkiego pobytu w Vancouver, zdążyłam odkryć już kilka miejsc.

Z głośników w time out markecie leciało „last christmas", a ja nie poczułam świątecznego klimatu ani razu tego roku. Zwykle lubiłam święta, spędzałam je w dużym rodzinnym gronie, a w przeciągu dwunastu miesięcy cała moja bańka pękła i zostałam całkiem sama.

Ta daam. — Uśmiechnęłam się kiedy doszliśmy na miejsce.

Cash był blisko pokłócenia się o to jakiego środka transportu użyjemy jadąc na drugi koniec miasta, ale w końcu odpuścił ze swoją taksówką i pozwolił mi wybrać metro.

Ładnie tu. — Rozejrzał się po czarnych ścianach i różnorodnych restauracjach. — Czyli po prostu siadasz gdzie chcesz i zamawiasz co chcesz?

Kiwnęłam głową zastanawiając się już na co miałam ochotę.

Czekaj, nie byłeś nigdy w time out markecie?

Zawsze musi być ten pierwszy raz. W ogóle rzadko jestem w restauracjach, wolę sam gotować.

Jesteś niemożliwy, jak można nigdy nie przyjść do tak cudownego miejsca? Chodź, oprowadzę cię po tych wszystkich cudach. — Odruchowo złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą.

Za każdym razem miałam w planach wypróbować czegoś nowego, jakiejś nowej kuchni, której jeszcze nie znałam. Jednak i tym razem po raz kolejny skończyłam zamawiając pad thaia. Cash uparł się, że weźmie to samo pomimo tego, że próbowałam przekonać go do spróbowania czegoś ciekawszego.

Płatność będzie razem czy osobno? — Zwróciła się do nas kobieta stojąca za ladą.

Zanim Matty zdążył wydać jakikolwiek dźwięk z siebie, podniosłam dłoń każąc mu się zamknąć.

Osobno. — Odpowiedziałam z dumnym uśmiechem, a z jeszcze dumniejszym wyrazem twarzy przyłożyłam moją kartę do terminalu.

Stanęłam z boku i napawałam się widokiem Casha, który przewracając oczami zapłacił tylko za siebie.

Widzę, że... — Zaczął kiedy wracaliśmy do naszego stolika.

Give it time // Matty Cash ff  Where stories live. Discover now