12.

1K 85 14
                                    

Nie potrafię do końca stwierdzić co kierowało mną podczas następnych miesięcy

W nocy po meczu wślizgnęłam się bezgłośnie do pokoju Casha gdy ten spał. Odłożyłam na chwilę telefon na komodę i zgarnęłam z niej parę rzeczy, które zostawiłam tam wcześniej po czym wrzuciłam je do czarnego plecaka. Tak samo bezgłośnie wyszłam na korytarz i odetchnęłam ciężko. Była czwarta nad ranem, mój samolot wylatywał przed siódmą, a ja wolałam być na lotnisku jak najwcześniej dlatego już po czwartej zjawiłam się w hotelowej recepcji, aby zostawić moją kartę od pokoju.

Zapomniałaś telefonu.

Wzdrygnęłam się i przyłożyłam dłoń do serca odwracając się od razu. Ujrzałam przed sobą mężczyznę podającego mi urządzenie.

Więc nie spałeś?

Spałem dopóki miliony powiadomień mnie nie obudziły.

Zrobiło mi się głupio, jak mogłam nie pomyśleć o wyciszeniu telefonu? Przemyślałam wszystko oprócz tego.

Nie wiedziałem, że wyjeżdżamy tak wcześnie. — Założył ręce na piersi.

Słuchaj, nigdy nie mówiłam, że zostanę. Mam swoje życie, przyjechałam na mistrzostwa, a teraz się skończyły i jadę dalej.

Usłyszałam ciche parsknięcie.

Czyli zawsze tak przyjeżdżasz gdzieś, poznajesz kogoś a później odjeżdżasz jak gdyby nigdy nic się nie stało?

Przecież nie jestem ci do niczego potrzebna, masz... — Nie dokończyłam.

Niech zgadnę, Florence? — Przerwał mi.

Na przykład. — Przejechałam dłonią po moim karku.

Daj spokój z nią.

Dałam z nią spokój, dlatego właśnie wyjeżdżam.

I gdzie pojedziesz?

Gdzie mnie życie zaprowadzi, zobaczymy.

Spojrzenie Casha przestało być agresywne jak chwilę wcześniej, a zmieniło się w spojrzenie, które sprawiało że czułam się jak totalna wariatka, która nie wie co robi ze swoim życiem.

W takim razie nie mam chyba nic do powiedzenia. — Rozłożył ręce poddając się.

Zacisnęłam usta wbijając wzrok w moje buty. W tym czasie dostałam powiadomienie o tym, że moja taksówka stoi już przed hotelem. Zacisnęłam dłoń na rączce mojej bordowej walizki i ostatni raz spojrzałam na Casha po czym odwróciłam się i wyszłam z budynku. Ledwo udało mi się nie obejrzeć za siebie. Zobaczyłam tylko jego sylwetkę rozmazaną przez krople deszczu spływające po oknie samochodu.

Na lotnisko poproszę. — Zwróciłam się do kierowcy.

Westchnęłam ciężko patrząc jak wielki hotel znika z zasięgu mojego wzroku podczas krótkiej chwili. Chciałam zawrócić, ale nie miałam już wyjścia. Bilety były zarezerwowane, miałam też wynajęte mieszkanie w samym centrum Vancouver. To co podobało mi się w zespole z którym miałam pracować to było to jak zorganizowani byli. Nie musiałam niczym się przejmować, oni załatwili mi wszystkie bilety i miejsce do mieszkania podczas mojego pobytu tam.

Pierwszy raz odkąd Matty oddał mi telefon zerknęłam na jego ekran. Zauważyłam wiadomość na którą nie zdążyłam jeszcze odpisać.

Mama : Znalazłam ci tanie bilety z powrotem do Polski, akurat na święta.

Ja : Dostałam pracę, nie wracam

Moje serce biło szybciej niż powinno całą drogę na lotnisko, dlatego miałam wrażenie jakbym miała wysoką gorączkę choć wcale jej nie miałam. Pierwszy lot który miałam do przeżycia był lotem do Seattle, który trwał ponad czternaście godzin. Patrząc na czas pozostały do lądowania na telewizorku w siedzeniu przede mną chciałam wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy. Godziny leciały mi wolniej niż kiedykolwiek, a ja czułam się wręcz tragicznie. Nie udawało mi się usnąć, a kiedy cokolwiek jadłam czułam odruch wymiotny.

W końcu jednak udało mi się przeżyć pierwszy lot. Całą trzygodzinną przesiadkę w Seattle właściwie przespałam na krześle opatulona w bluzę. Lot ze Seattle do Vancouver nie był najkrótszym lotem na świecie, ale w porównaniu do poprzedniego był właśnie tym najkrótszym na świecie w moim odczuciu.

Na lotnisko dotarłam całkiem wykończona. Ledwo widziałam na oczy. Udało mi się tylko wypatrzyć mężczyznę w długim czarnym płaszczu, dresach i bluzie. Wyglądał tak jak na swoim instagramie, więc byłam pewna że to on.

Ty musisz być Annie. — Rzucił do mnie z uśmiechem na twarzy.

Tak, to ja. — Uścisnęłam rękę blondyna.

Tom.

Wyglądał na bardzo miłą osobę, jego dołeczki sprawiały, że jakoś mu ufałam.

Wyglądasz na zmęczoną może od razu zawiozę cię do mieszkania, a jutro poznasz resztę? — Zaproponował.

Byłoby świetnie.

Włożyłam ręce do kieszeni i poszłam za Tomem w kierunku jego samochodu.

——

Nie ma tu nawet tysiąca słów i praktycznie nie ma Casha , ale uznałam że ten rozdzialik jest potrzebny do kontynuacji fabuły, see ya w kolejnym tym razem porządnym rozdziale xx

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz